X


- Rany boskie - powiedział, zawierając w tych słowach milion treści i uczuć...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Dorotka go zrozumiała.
- No owszem, sam widzisz. To znaczy, dzisiaj poszła dalej, ale na ogół co wieczór jest tu jakaś szopka. Pojęcia nie mam, co zrobić z tym naszyjnikiem...
- Ona tę całą biżuterię przywiozła ze sobą, tak zwyczajnie, jak chustki do nosa?
- Chyba tak. I przecież nikt jej nie rewidował! Ale dopiero teraz wyszło na jaw, że ona ma coś takiego i trzyma to w domu, o Boże drogi!
- Musisz ją namówić, żeby jednak zaniosła do banku. Dla niniejszych rzeczy gardła ludziom podrzynali. A tak na marginesie, Dorota, słuchaj, żeby nie było nieporozumień, ja się piszę na usługę. Mogę wozić starszą panią...
- Ale ona ci przecież nie zapłaci!
- Jak dotąd, nie narzekam. Dlaczego ma nie zapłacić?
- Jeszcze ani razu za nic nie zapłaciła! Ciotka Felicja jest zła jak diabli, nie wiem, jak one to rozwikłają, i pewnie na mnie spadnie. Prawdę mówiąc, nie wiem, co zrobić, może jutro się zastanowię, bo dzisiaj jestem ogłuszona...
Przy stole pojawiła się nagle Sylwia, a z góry zszedł Paweł Drążkiewicz. Marcinek wkroczył z tacą pełną szklanek, za nim ukazała się Felicja, po chwili zeszła także i Melania. Przyjęcie wcale nie ulegało zakończeniu. Marcinek w prostocie ducha przyniósł sobie talerzyk z resztkami wędlinki i spożywał to systematycznie, Melania wygrzebała skądś jeszcze jedną butelkę wina. Jacek policzył, to już czwarta, na sześć osób... no nie, na początku było siedem, a babcia ciągnęła zdrowo... Cztery wina i dwa szampany, zważywszy brak alkoholu wysokoprocentowego, nie taka znowu orgia... A, prawda, koktajliki na początku, może to ją wzięło...
O wpół do jedenastej odpadła Sylwia, jak na nią było to wyjątkowo późno. W godzinę później Melania zdołała usunąć Drążkiewicza, wsłuchanego w barwne opowieści Felicji o najmłodszej siostrze. O północy nie było już żadnych gości, Melania, wściekła, poszła na górę, w jadalni pozostała Felicja z Dorotką.
- Posprzątaj ze stołu - poleciła. - Będziesz musiała trochę podzwonić...
Zdumiona Dorotka chciała zapytać, do kogo ma dzwonić o tej porze, ale Felicja wyszła z pokoju i znikła jej z oczu. Wzruszyła ramionami i przystąpiła do zbierania naczyń. Felicja pojawiła się w kuchni, własnoręcznie wkładała wszystko do zmywarki.
- Zadzwonisz do informacji w Nowym Jorku - powiadomiła siostrzenicę, która od razu przestała się dziwić. - Musisz zdobyć telefon Wojciechowskiego, sądzę, że należy z nimi rozmawiać po angielsku, co nie sprawi ci chyba trudności. Z Wojciechowskim mogę rozmawiać już sama, jego adres mamy. Zostaw te resztki i bierz się do roboty.
Na nowo zdumiona faktem, że Felicja ma w ręku kopertę z adresem Wojciechowskiego, nie zgubiła jej, nie dziwiąc się za to wcale chęci kontaktu z Antosiem, Dorotka usiadła przy telefonie. Informację w Nowym Jorku osiągnęła szybciej niż własną, warszawską, ale numer pana Wojciechowskiego okazał się zastrzeżony. Nie zbiło jej to z pantałyku, poprosiła o spytanie pana Wojciechowskiego, czy pozwoli go, wyjątkowo, ujawnić, czy też zechce raczej zadzwonić do niej. Podała nazwisko i telefon. Pan Wojciechowski niczego nie życzył sobie ujawniać, wolał zadzwonić sam.
- Majątek za to gadanie zapłacimy - mruknąła tkwiąca obok Felicja.
- Nic nie poradzą, ona musiała go zapytać. Niech się. ciocia cieszy, że w ogóle był w domu...
Na pierwsze brzęknięcie Felicja sama chwyciła słuchawkę. Gestem usunęła Dorotkę z pokoju. Dorotka znów wzruszyła ramionami, uświadomiła sobie, że czyni to bez mała co chwila, i pomyślała, że gotowa dostać takiego tiku, jeszcze może przerodzi się w drgawki... po czym udała się do kuchni i podjęła zapełnianie zmywarki do naczyń.
- Nie, to nie Dorotka - powiedziała w jadalni Felicja do słuchawki. - Tu Felicja, ostatni raz widzieliśmy się, jak miałam dwanaście lat, a pan szedł na wojnę.
- A, ta dziewczynka! - ucieszył się Wojciechowski z tamtej strony. - Moje dziecko, doskonale cię pamiętam! Co tam u was, Wandzia chyba dojechała?
- Dojechała doskonale. A ja nie będę owijać w bawełnę. Dlaczego pan jej nie dał swojego numeru telefonu?
Wojciechowski milczał przez chwilę, wreszcie wydał z siebie coś jakby pufnięcie.
- No dobrze, to też nie będę owijał. Wandzia jest dosyć trudna, a ja już nie młody. Trochę muszę od niej odetchnąć...
- Rozumiem. To teraz drugie pytanie. Wiemy już, że Wanda jest bogata. My nie. Jaki jest sposób na to, żeby zaczęła za siebie płacić? Ja nie mówię, że jej żałuję kawałka chleba, ale szampany, wynajęte taksówki, różne budowlane propozycje, osobista usługa... nas na to nie stać. Co trzeba zrobić?
Wojciechowski znów trochę pomilczał.
- Nie ma sposobu - wyznał z westchnieniem - Wandzia nie umie płacić. I ma taki jakiś uraz... No, to chyba skomplikowane. Razem, równocześnie, uważa, że jest bogata i od każdych dziesięciu dolarów natychmiast zbiednieje. Rozpacza i... co tu gadać... histeryzuje. Ona w ogóle nie nosi przy sobie żadnych pieniędzy, nigdy nie nosiła.
Felicja poczuła się oszołomiona i bezradna.
- To co właściwie mamy zrobić...?
- Nie wiem. Upoważnienie chyba od niej dostać, plenipotencję na dysponowanie kontem. Konto ona ma, sam dla niej załatwiałem. Ale to nie będzie łatwe. Ta dziewczynka, Dorotka... Czy Wandzia ją polubiła?
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

 Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.