- O co chodzi? Co się stało?- Nic, nic...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Zajmuje pan trochę za dużo miejsca.
TrochÄ™ protestowaÅ‚, potem posunÄ…Å‚ siÄ™ i spÄ™dziÅ‚em noc, le­Å¼Ä…c obok niego z otwartymi oczami. Już wiedziaÅ‚em, że nie potrafiÅ‚by wykorzystać prawdy; przygniotÅ‚aby go, może do­prowadziÅ‚a do utraty godnoÅ›ci ludzkiej. Niechże odkrywa jÄ… sam; nie bÄ™dÄ™ jej gÅ‚osić, aby przekonać tego czÅ‚owieka, który robiÅ‚, co mógÅ‚, by nie wyjść z ciasnych ram swojej osobowo­Å›ci. SzukaÅ‚em w obozie ludzi, z którymi mógÅ‚bym porozma­wiać. Nie byÅ‚o ich wielu, wiÄ™kszość postanowiÅ‚a zostać na miejscu razem z rodzinÄ…. Gdy opisywaÅ‚em im TreblinkÄ™, wie­lu potrzÄ…saÅ‚o gÅ‚owÄ….
- Za późno - mówili. - Nasze dzieci są z nami. Czy chcesz, żebyśmy je porzucili?
Nie zniechÄ™caÅ‚em siÄ™, ostrożnie namawiaÅ‚em do ucieczki, do buntu; obserwowaÅ‚em patrole wartowników, liczyÅ‚em rzÄ™­dy drutu w zasiekach. Ucieczka byÅ‚a możliwa, nawet Å‚atwa. NocÄ… panowaÅ‚o tak przeraźliwe zimno, że wartownicy na wie­Å¼yczkach obserwacyjnych nie wychodzili z budek. Widzia­Å‚em, jak z podniesionymi koÅ‚nierzami szyneli wspinali siÄ™ po drewnianych drabinach i natychmiast znikali w maÅ‚ych ka­binkach, które chroniÅ‚y ich od lodowatego wiatru. Zauwa­Å¼yÅ‚em również, że do obozu wpuszczano bez żadnej kontro­li wszystkich Å»ydów, którzy zjawiali siÄ™ przy wejÅ›ciu. Przy­chodzili codziennie, niektórzy w poszukiwaniu rodzin, inni nie chcÄ…c już dÅ‚użej żyć, jak tropiona zwierzyna, a byli i ta­cy, którzy wierzyli jeszcze w czÅ‚owieczeÅ„stwo katów. Obmy­Å›liÅ‚em szaleÅ„czy, urÄ…gajÄ…cy zdrowemu rozsÄ…dkowi plan, któ­remu usiÅ‚owaÅ‚em nadać pozory rozsÄ…dku: ucieknÄ™, wysta­ram siÄ™ u wieÅ›niaków o chleb, wrócÄ™ do obozu, sprzedam chleb, a potem znowu ucieknÄ™ i, majÄ…c dość pieniÄ™dzy, ku­piÄ™ odzież i dokumenty, które zapewniÄ… mi bezpieczeÅ„stwo, może nawet zdoÅ‚am wrócić do Warszawy, odnaleźć ojca, przyÅ‚Ä…czyć siÄ™ do partyzantów.
Przez wiele dni nadaremnie myszkowaÅ‚em po obozie w po­szukiwaniu nożyc. W koÅ„cu zabraÅ‚em duże nożyczki z bara­ku doktora Menkesa i jeszcze tego wieczoru schowaÅ‚em siÄ™ pod jednÄ… z wieżyczek obserwacyjnych, gdzie nie docieraÅ‚y Å›wiatÅ‚a reflektorów. Te skrawki ciemnoÅ›ci byÅ‚y zasadniczo patrolowane, ale zziÄ™bniÄ™ci żoÅ‚nierze grzali siÄ™ w budkach. CzekaÅ‚em nieruchomo, wyciÄ…gnÄ…Å‚em bose stopy z pantofli i rozcieraÅ‚em je dÅ‚oÅ„mi, nawet już nie szczÄ™kaÅ‚em zÄ™bami. SÅ‚yszaÅ‚em ujadanie psa komendanta przed barakiem, wi­docznie Bloch przyszedÅ‚ po swÄ… conocnÄ… daninÄ™. Potem zapa­dÅ‚a cisza. RozkopaÅ‚em zamarzniÄ™tÄ… ziemiÄ™, przeciÄ…Å‚em zasie­ki, podarÅ‚em odzież, poraniÅ‚em siÄ™, czoÅ‚gaÅ‚em siÄ™, wsÅ‚uchiwa­Å‚em w ciszÄ™, spocony mimo mrozu; wreszcie znalazÅ‚em siÄ™ wÅ›ród drzew. ByÅ‚em wolny. RuszyÅ‚em przed siebie, dosze­dÅ‚em do jakiejÅ› wsi. WstawaÅ‚ dzieÅ„. Niebo wisiaÅ‚o nisko, cięż­kie od Å›niegu, ale na szczęście wiatr ustaÅ‚. PukaÅ‚em kolejno do wszystkich drzwi, proszÄ…c o chleb. ChÅ‚opi i wieÅ›niaczki spoglÄ…dali na mnie w milczeniu, mówiÅ‚em tylko:
- Chleba, chleba.
Patrzyli na moje czerwone rÄ™ce, na poszarpanÄ… kurtkÄ™, po­darte Å‚apcie i podawali mi okrÄ…gÅ‚e, twarde bochenki. JakaÅ› opatulona chustkami wieÅ›niaczka daÅ‚a mi kubek gorÄ…cego mleka i worek. Nie rozmawialiÅ›my z sobÄ…. Podarta odzież, przez którÄ… przeglÄ…daÅ‚o moje czerwonosine od uderzeÅ„ i zim­na ciaÅ‚o krzyczaÅ‚y, że jestem Å»ydem. Ale dali mi chleba. DziÄ™­kujÄ™ wam, polscy wieÅ›niacy. PrzenocowaÅ‚em w stajni razem ze zwierzÄ™tami, rano napiÅ‚em siÄ™ ciepÅ‚ego mleka prosto od krowy, potem z workiem peÅ‚nym chleba ruszyÅ‚em do obozu. PowtarzaÅ‚em sobie, że nazajutrz wydostanÄ™ siÄ™ znów, a za niemieckie marki zafundujÄ™ sobie nowÄ… tożsamość i inny wy­glÄ…d. Nie czuÅ‚em już nawet zimna. ByÅ‚em z siebie dumny jak w okresie getta, ilekroć przedostawszy siÄ™ przez mur wraca­Å‚em do domu, przechytrzywszy oprawców. Wartownik uchyliÅ‚ lekko drzwi.
- Jestem Żydem. Chcę wejść. Tu są moi rodzice.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak ciÄ™ zÅ‚apiÄ…, to znaczy, że oszukiwaÅ‚eÅ›. Jak nie, to znaczy, że posÅ‚użyÅ‚eÅ› siÄ™ odpowiedniÄ… taktykÄ….