- Ojczulku, jeśli o to chodzi, już dawno zostałeś oczyszczony z zarzutów...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Nie jesteÅ›
winien temu, co się stało z mieszkańcami Cromsaga, i mam nadzieję, że kiedyś zaakceptujesz
wreszcie to orzeczenie. Ale skoro już o tym mowa, na Cromsagu zostałeś poważnie ranny. Na
statku pomocy udzielał ci lekarz nieznający dobrze tarlańskiej fizjologii i pozostały ci nieduże
blizny. Nadal sÄ… widoczne?
- Nie wiem, rzadko oglądam swoje ciało. Tarlanom obcy jest narcyzm. Mam zdjąć
płaszcz?
- PoproszÄ™.
Spod fałd materiału wyłoniły się dwie środkowe kończyny Tarlanina i zaczęły
rozpinać płaszcz. Hewlitt spojrzał z niejakim zakłopotaniem na wiszącego w pobliżu Priliclę.
- Mam się odwrócić? - spytał.
- Nie, przyjacielu Hewlitt. Tarlanie wolni są od ziemskiego tabu nagości, a błękitny
płaszcz Tarli jest symbolem zawodu i godności akademickiej. Poza tym ma wiele
przydatnych wewnętrznych kieszeni. Przyjrzyj się uważnie. Nie widzę żadnych blizn.


Lioren obrócił się wokół własnej osi i każdy mógł potwierdzić prawdziwość słów
empaty.
- Bo ich nie ma - mruknął Ojczulek. Jego szypułki oczne zwieszały się niczym
dojrzałe owoce. - Chirurg był wystarczająco wprawny, aby nie zostawić wielkich śladów, ale
teraz zniknęły całkowicie.
O'Mara pokiwał głową.
- Najwyraźniej wirus i na tobie zostawił swoją wizytówkę. Idealnie zdrowe i w pełni
prawidłowe ciało. Nie potrzebujemy więcej dowodów, że byłeś jego nosicielem. Albo nadal
jesteś. - Spojrzał na Priliclę. - Nadal w nim jest?
- Nie - odparł empata. - Wyczuwam tylko jedno źródło emocji. Samego Ojczulka. Z
tej odległości drugie źródło wykryłbym od razu.
- Na pewno, bez możliwości popełnienia błędu i bez względu na rasę nosiciela?
- Tak, przyjacielu O'Mara. Musiałbym wykryć tę istotę. Jej obecność byłaby czymś
tak oczywistym jak twoja druga myśląca głowa, gdyby nagle ci wyrosła.
O'Mara uśmiechnął się wreszcie.
- W tym domu wariatów mogłaby się nawet przydać.
- Mniej pewny byłbym w wypadku osób takich jak przyjaciel Conway, który myśli w
tej chwili za ośmiu. To może trochę zbić z tropu.
- Diagnostyk Conway nie był gospodarzem wirusa - oświadczył zdecydowanie
Hewlitt.
- Potwierdzam - dodał Lioren.
- A ja bardzo się z tego cieszę - powiedziała ze śmiechem Murchison. - Obcowanie z
wielokrotnie roztargnionym mężem jest już wystarczająco trudne.
Naczelny psycholog uśmiechnął się lekko i postukał w blat biurka.
- Rozpraszamy się. Naszym priorytetem powinno być odnalezienie tej istoty. To chyba
dla wszystkich oczywiste.
Dla mnie nie do końca, pomyślał Hewlitt, ale nie miał szansy o nic spytać.
- Na potrzeby poszukiwań dysponujemy jednym lekarzem empatą, który musi podejść
do badanego na dystans umożliwiający rozmowę i który nie jest Diagnostykiem, oraz dwoma
byłymi nosicielami zdolnymi rozpoznać podobnych sobie. Tutaj wystarczy kontakt
wzrokowy. Jednak w obu przypadkach niemożliwe jest działanie na odległość. Tymczasem
trzeba bez zwłoki odszukać wszystkich byłych gospodarzy wirusa oraz tego obecnego.
Jesteśmy pewni, że pacjent Hewlitt miał bliski kontakt tylko z Morredethem. Z niego wirus
przeszedł na Ojczulka, a potem na kolejnego pacjenta...


- Z całym szacunkiem - przerwał mu Lioren - to nie musiał być pacjent.
O'Mara przytaknÄ…Å‚ zirytowany.
- Ojczulku, nie zapomniałem, że twoja praca nie ogranicza się do kontaktów z
pacjentami. Musisz ponownie odwiedzić wszystkich swych rozmówców i rozpoznać tego,
który przejął od ciebie wirusa. Jeśli go tam już nie będzie, prześledzisz wszystkie kontakty
tego nosiciela, aż znajdziesz aktualnego. Zameldujesz mi o tym i pozostaniesz z tą osobą, ja
zaÅ› wezwÄ™ pomoc medycznÄ…, ochronÄ™ Korpusu oraz doktora PriliclÄ™, aby ostatecznie
potwierdził obecność wirusa. Mały przyjacielu - rzekł, spoglądając na empatę - jeśli nie masz
nic przeciwko temu, chciałbym, abyś poprowadził równoległe poszukiwania. Najpierw wśród
ciepłokrwistych tlenodysznych, poczynając od stołówki i poziomu rekreacyjnego. Może
trafisz na niego pierwszy. Ktokolwiek to będzie, niezależnie od rasy musimy go odizolować i
podjąć wszelkie możliwe kroki, by wirus nie przeszedł na kolejnego nosiciela. Potem
wykorzystasz swoje umiejętności empatyczne, aby uspokoić wirusa, aż znajdziemy lepszy
sposób na komunikowanie się z nim. W żadnym wypadku nie możesz robić nic więcej.
Będziesz tylko naszym detektorem i komunikatorem. Nie chcę ofiar.
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak ciÄ™ zÅ‚apiÄ…, to znaczy, że oszukiwaÅ‚eÅ›. Jak nie, to znaczy, że posÅ‚użyÅ‚eÅ› siÄ™ odpowiedniÄ… taktykÄ….