X


– Przepraszał za odłożenie słuchawki – powiedział Ramp do Melissy...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
– Poszukiwania twojej mamy nie ustają, a ty... ty go wciąż obrażasz. Chce, żebyś wiedziała, że robi wszystko, żeby ją znaleźć.
Oczy Melissy nabiegły łzami.
– Mieli go i wypuścili...
Ramp przytulił ją do siebie. Nie protestowała. Okropnie pobladła. Bezsilna. Zdradzona. Więcej życia jest w twarzach figur woskowych.
– Na komisariacie wyjaśniono, co robił przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny. Nie było podstaw, żeby go choćby tymczasowo aresztować. Musieli go zwolnić. Zgodnie z prawem.
– Idioci – mruknęła. – Cholerni idioci! Nie musiał robić tego osobiście, on wynajmuje zbirów, żeby za niego wykonywali brudną robotę.
Wyrwała się Rampowi, ukryła twarz w dłoniach i wybuchła spazmatycznym płaczem. Ramp spojrzał na mnie.
Zbliżyłem się do Melissy. Stała odwrócona plecami, przy ścianie. Wyglądała jak dziecko odbywające karę. Pochlipywała.
Ramp przygarbił się.
Obaj wiedzieliśmy, że potrzebowała ojca, ale żaden z nas nie pasował do tej roli.
 
W końcu uspokoiła się, lecz wciąż stała pod ścianą.
– Trudno mieć zaufanie do Chickeringa. Może więc sprowadzić prywatnego detektywa? – zaproponowałem.
– Twojego przyjaciela! – zawołała Melissa.
Ramp spojrzał na nią ze zdziwieniem. Popatrzyła na mnie i rzekła:
Wytłumacz mu.
– Wczoraj z Melissa uzgodniliśmy, że zatrudnimy detektywa do śledzenia McCloskeya. Mam odpowiedniego człowieka. Zgodził się zająć sprawą. Prawdopodobnie może również pomóc w poszukiwaniach pana żony. Jeśli ją odnajdziemy, sprawa McCioskeya wciąż pozostaje aktualna. Naturalnie jestem pewien, że pana adwokaci też kogoś zaproponują...
– Nie – wtrąciła Melissa. – Ja chcę twojego przyjaciela. Liczy się czas.
Ramp rzucił spojrzenie na Melissę, a potem na mnie.
– Nie wiem, z czyich usług korzystają moi adwokaci. Nigdy nie mieliśmy takich problemów. Czy ten pański przyjaciel naprawdę jest taki dobry?
– On już powiedział, że jest dobry. Chcę go i mu zapłacę – orzekła Melissa.
– To nie będzie konieczne. Ja zapłacę.
– Nie, ja. Ona jest moją matką i będzie, jak mówię.
Ramp westchnął.
– Pomówimy o tym później. Może tymczasem zechciałby pan zadzwonić do swego znajomego?
Znowu odezwał się telefon. Tym razem Ramp był pierwszy.
– Słucham. Dzień dobry, pani doktor... Niestety, jeszcze nie... Tak, rozumiem...
Melissa wycedziła przez zaciśnięte zęby:
– To jej wina. Gdyby zadzwoniła od razu, wcześniej rozpoczęlibyśmy poszukiwania.
Ramp zakrył ucho.
– Proszę? Źle słyszę... Och, to bardzo ładnie z pani strony. Nie, nie ma żadnej potrzeby... Chwileczkę. – Zasłonił słuchawkę dłonią i spojrzał na mnie. – To Cunningham-Gabney, powiedzieć jej, żeby przyjechała?
– Czy ma jakieś informacje, które pomogą ustalić miejsce pobytu pani Ramp?
– Niech pan sam ją o to zapyta. – Wręczył mi słuchawkę.
– Mówi Alex Delaware.
– A, pan Delaware. Jestem bardzo poruszona dzisiejszym wypadkiem.
– Czy Melissa i jej matka posprzeczały się?
– Czemu pani pyta?
– Rano zadzwoniła do mnie Gina. Była bardzo zaniepokojona, ponieważ Melissa spędziła noc w towarzystwie jakiegoś chłopca.
– Bardzo możliwe, ale chyba to mało istotna okoliczność.
– Doprawdy? Każdy stresogenny czynnik mógł poważnie rozstroić Ginę.
Melissa patrzyła mi prosto w oczy.
– Więc może się spotkamy, żeby przedyskutować wszystkie okoliczności, które mogą wyjaśnić sprawę?
Milczenie.
– Ona tam jest, prawda?
– Tak.
– Dobrze, ale pojawiając się tam, tylko sprowokuję ją do wypowiadania inwektyw pod moim adresem. Może raczej pan przyjedzie do mojego biura?
– W porządku – odparłem. – Jeśli Melissa się zgodzi.
– To dziecko zbyt się szarogęsi – syknęła.
– Możliwe, ale nie narzekam na to.
– Dobrze. Proszę więc ją zapytać.
Zakryłem mikrofon słuchawki.
– Co powiesz na to, żebym się z nią spotkał? W klinice. Dowiedziałbym się więcej szczegółów. Może wpadnę na jakiś ślad?
– Dobry pomysł – wtrącił Ramp.
– Pewnie – rzekła gorzko Melissa – możesz jechać.
– Zostanę tak długo, jak tylko zechcesz.
– Nie, nie. Jedź natychmiast. Nic mi nie będzie.
Podniosłem do ust słuchawkę.
– Będę za pół godziny, pani Cunningham-Gabney.
– Mów mi Ursula. Nie czas na grzeczności. Wiesz, jak tu trafić?
– Melissa mi powie.
– Czekam.
Przed wyjściem zadzwoniłem do Mila. Nie było go w domu. Na automatycznej sekretarce był nagrany głos Ricka. Ciekawe, czy podziękuje mi za wprowadzenie go w wielki świat. Zostawiłem wiadomość, że w ciągu najbliższych paru godzin będę w klinice Gabneyów, a potem pojadę do domu.
Kiedy zbierałem się do wyjścia, zadźwięczał dzwonek u drzwi. Melissa wybiegła z pokoju. Ramp podążył za nią. A ja za nim.
W drzwiach stał czarnowłosy dwudziestoletni chłopak. Wszedł do środka. Zrobił taki ruch, jakby chciał objąć Melissę, ale powstrzymał go widok Rampa.
Był niewysoki i bardzo szczupły, o oliwkowej karnacji. Miał pełne usta, duże piwne oczy i gęste brwi. Włosy kręcone, krótko ostrzyżone. Był ubrany w marynarkę, ciemne spodnie, białą koszulkę i czarny, szeroki krawat. W ręku trzymał kluczyki od samochodu. Rozejrzał się nerwowo.
– Coś nowego?
– Nie, nic – odparła Melissa.
Zrobił krok w jej stronę.
– Dzień dobry, Noelu – rzekł Ramp.
Chłopiec spojrzał na niego.
– Dzień dobry, dzisiaj jest mały ruch i Jorge sam daje sobie radę. Melissa chwyciła go za rękaw.
– Chodź, jedziemy.
– Gdzie chcecie jechać? – zapytał Ramp.
– Poszukać jej – odparła Meiissa.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Drogi uĹźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.