Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Kiedy ustały, nad zgromadzonymi popłynął gładki głos Sebastiana.
- A twoja flota, Aristosie? Co z nią poczniesz? - Gdy minie obecne zagrożenie, pozbędę się okrętów w taki sposób, jak zdecyduje Logarchia - wyjaśnił Gabriel. - A tymczasem będziesz je trzymał? Wokół rozległy się głosy potępienia. Najgłośniej wyrażała je Dorothy St John. - Czy sugerujesz, że po tym wszystkim, co uczynił dla nas Gabriel Aristos, zrobi coś niestosownego ze swą eskadrą? - Nic nie sugeruję - rzekł Sebastian. - Chciałbym tylko uzyskać informację. Poprzedni przypływ energii opuścił Gabriela i ogarnęła go zimna trwoga. Wiedział, że jego nastrój staje się niestabilny, nieśmiałość przeplata się z porywami gniewu. Mogłem rozegrać to lepiej, pomyślał. I natychmiast do głowy przychodziły mu nowe sposoby wykorzystania okrętów. Daimony zaśpiewały unisono. - Tak. - Nawet Głos, milczący od tygodni, wyraził teraz swą opinię. Po raz pierwszy od długiego czasu znowu poczuł się Aristosem, jego wszystkie tożsamości zjednoczyły się w transcendentną całość. Jego ciało - setki lat świetlnych od Persepolis - zalała fala energii i potęgi. Poprosił o głos, uniósł dłoń w mudrze nauczającej. - Pozwolę sobie nie zgodzić się z naszą szanowną Ikoną i czcigodnym Sebastianem, co do tego, że ponowne wprowadzenie wśród ludzi barbarzyńskiego materiału genetycznego jest najlepszym sposobem zapewnienia obrony przeciw atakom barbarzyńców spoza naszej sfery. Wierzę, że nasz system jest lepszy niż system Wielkich Przestępców, że rozciągnięcie kontroli nad ewolucją i rozmnażaniem było wspaniałym posunięciem, że ludzkość racjonalna, władająca swoim losem i pragnieniami jest lepszą ludzkością niż ta, która działa tylko instynktownie i brutalnie. Jeśli naprawdę jesteśmy lepsi - my Aristoi - wówczas barbarzyńcy nie stanowią dla nas zagrożenia. Przerwał, spojrzał na pomieszczenie - kolorowy wizerunek Aristoi pod złotymi i cynobrowymi filarami. - Sądzę, że Wielki Przestępca Yuan, któremu tym razem pokrzyżowano plany, nie ustanie w swych wysiłkach stworzenia alternatywnej Logarchii - oznajmił. - Niewątpliwie, ucieknie daleko, tam gdzie według niego jest bezpiecznie, i ponownie zacznie swój wielki eksperyment w jakimś odległym odpowiedniku Sfery Gaal. - Właśnie dlatego - oświadczyła Ikona - pragnę uzbroić Logarchię i zapewnić nam obronę. Gabriel rozłożył ramiona. - Dlaczego działać defensywnie? - zapytał. - Dlaczego oddać inicjatywę największemu kryminaliście w historii ludzkości? - Uniósł ramiona. - Proponuję, by znaleźć Wielkiego Przestępcę Yuana, bez względu na to, gdzie się przyczaił. Przeszkodzić jego knowaniom i albo go zniszczyć, albo sprowadzić do Persepolis na proces! Ozwały się okrzyki - aprobata, szok, zdumienie. - Płomieniu, to może trwać stulecia! - odezwała się Dorothy St John w prywatnym kanale komunikacyjnym. Gabriel strzepnął dłońmi terrińskim gestem. - Niech więc potrwa wieki - oświadczył. - Niech trwa tak długo, jak będzie trzeba. - Może nie starczyć ci życia. - Yuan znalazł sposób na przeżycie tysięcy lat. Czy sądzisz, że nie potrafię dokonać tego, co on? W jej głosie pobrzmiewał sceptycyzm, lecz również podziw. - Mniemam, że również znajdziesz jakiś sposób - rzekła. Rezydencji na Brightkinde, zbudowanej w pierwszych dniach po zasiedleniu planety, prawie nie wykorzystywano od tamtego czasu. Gabriel zamierzał mieszkać tam podczas wyborów i wydania proklamacji, która kończyła jego bezpośrednią władzę nad planetą, lecz przeszkodziły mu okoliczności. Jak na pałace Gabriela, rezydencja była niewielka. Od georgiańskiego portyku z kolumnami odchodziły na obie strony małe skrzydła, ponad częścią centralną wznosiła się wdzięczna kopuła ze szkła i kutego żelaza, wpuszczająca światło do otoczonego pojedynczym rzędem kolumn arboretum, gdzie wśród miniaturowych drzew owocowych stały rzeźby z bursztynowego marmuru. Budowlę otaczały rozległe, piękne trawniki, a w odległości kilometra, w otoczonym drzewami amfiteatrze, który sprawiał wrażenie naturalnego, choć nie był naturalny, znajdowała się muszla koncertowa. Można tam było pod gwiazdami grywać muzykę. Ten dom Gabriela znajdował się najbliżej Sfery Gaal. Leciał do niego statkiem trzy miesiące, trzy miesiące w ciemnych, ciasnych pomieszczeniach. Gdy dotarł na miejsce, wiele jego planów było w stadium realizacji. Flota przybrała realny kształt, krążowniki, statki zwiadowcze i samomnożące się sondy, które wachlarzem miały polecieć we wszystkich kierunkach i zbadać wszystkie gwiazdy Drogi Mlecznej. Wszystkie gwiazdy, wszystkie planety i każdą latającą skałę, wszystko w galaktyce i sąsiadujących skupiskach gwiezdnych. Każda sonda będzie szukać Yuana lub śladów jego pracy.
|
WÄ…tki
|