Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
- Rozejrzał się dokoła drwiąco. Widząc, że ich twarze są nadal zaciekawione i bez wyrazu, przez jakiś czas ciągnął swoją wypowiedź, a następnie zaprosił zgromadzonych do zadawania pytań.
- Czy można zadać pytanie z podium? - spytał opat. - Bardzo proszę - odparł uczony z miną odrobinę niezdecydowaną, jakby mówił et tu, Brute[66]. - Zastanawiałem się, co w fakcie załamywania się światła może być takiego, że obrażałoby, twoim zdaniem, religię? - No cóż... - thon przerwał zażenowany. - Mosiniora Apolla, którego wszak znasz, ogarnęło w związku z tą sprawą wielkie wzburzenie. Oznajmił, że prawo załamywania się światła nie mogło istnieć przed Potopem, ponieważ tęcza była przypuszczalnie... Sala ryknęła śmiechem, w którym utonęła reszta odpowiedzi. Zanim opat zdołał, podnosząc rękę, zaprowadzić spokój, thon Taddeo poczerwieniał jak burak, a i dom Paulo miał trudności z utrzymaniem powagi. - Monsinior Apollo jest poczciwym człowiekiem, dobrym kapłanem, ale każdy człowiek potrafi być czasem niewiarygodnym głupcem, zwłaszcza jeśli wyjdzie poza swoją dziedzinę. Przepraszam, że zadałem to pytanie. - Po twojej odpowiedzi poczułem ulgę - oznajmił uczony. - Staram się unikać sporów. Nie było żadnych dalszych pytań i thon przeszedł do drugiego tematu: rozwoju i obecnej działalności jego kolegium. Obraz, który roztoczył, był nader zachęcający. Do kolegium napływały tłumy kandydatów, którzy pragnęli studiować w jego murach. Kolegium pełniło zarówno funkcje dydaktyczne, jak i naukowe. Zainteresowanie filozofią przyrody i nauką ciągle wzrasta wśród wykształconych świeckich. Instytut jest hojnie wspierany. Są to objawy ożywienia i renesansu. - Mogę wspomnieć o niektórych trwających właśnie badaniach i poszukiwaniach prowadzonych przez naszych ludzi - ciągnął. - Kontynuując prace Breta nad zachowaniem gazów, thon Vichc Mortoin bada możliwości sztucznego wytwarzania lodu, thon Friider Halb szuka praktycznych sposobów przekazywania informacji przez zmienianie elektryczności w przewodzie... - Lista była długa i wydawało się, że zrobiła duże wrażenie na mnichach. - Podjęto badania w wielu dziedzinach: w medycynie, astronomii, geologii, matematyce, mechanice. Niektóre wydają się niepraktyczne i pochopne, ale większość zapowiada obfity plon wiedzy i praktycznych zastosowań. Od poszukiwania przez Jejene'a Universal Nostrum do brawurowego ataku Bodalka na klasyczną geometrię działalność kolegium wyraża zdrową dążność do otwarcia sekretnych skrytek przyrody, zaryglowanych od czasu, kiedy ponad tysiąc lat temu rodzaj ludzki spalił zorganizowane zasoby pamięci i skazał sam siebie na kulturową amnezję. Poza tymi badaniami thon Maho Mahh kieruje pracami, które zmierzają do uzyskania dalszych informacji o pochodzeniu rodzaju ludzkiego. Ponieważ jest to przede wszystkim zadanie archeologiczne, bardzo prosił o pozwolenie zapoznania się z waszą biblioteką w poszukiwaniu wszelkich materiałów na ten temat, kiedy ja już zakończę moje studia. Lepiej chyba jednak, bym nie rozwodził się tutaj nad tą sprawą, gdyż może to prowadzić do sporów z teologami. Ale jeśli są jakieś dalsze pytania... Młody mnich, który przygotowywał się do wyświęcenia na księdza, podniósł się ze swojego miejsca i został dostrzeżony przez thona. - Panie, zastanawiałem się, czy zapoznałeś się z sugestiami świętego Augustyna na ten temat? - Nie. - To biskup i filozof z czwartego wieku. Przypuszczał, że na początku Bóg stworzył wszystkie rzeczy w ich zarodkowych racjach, włącznie z fizjologią człowieka, a potem obie racje zarodkowe zapłodniły niejako bezkształtną materię, która następnie stopniowo przybierała bardziej złożone kształty, tworząc nawet człowieka. Czy taka hipoteza była rozważana? Uśmiech thona był pobłażliwy, aczkolwiek nic napiętnował otwarcie tego twierdzenia jako czegoś dziecinnego. - Przykro mi, nie, ale poczytam o tym - oznajmił tonem, który wskazywał, że tego nie uczyni. - Dziękuję - powiedział mnich i potulnie usiadł. - Jednak być może najśmielszym przedsięwzięciem - ciągnął mędrzec - są badania prowadzone przez mojego przyjaciela, thona Essera Shona. Chodzi o próbę syntezy materii ożywionej. Thon Esser ma nadzieję, że stworzy żywą protoplazmę, stosując tylko sześć podstawowych składników. Ta praca może doprowadzić... Tak? Masz jakieś pytanie? Mnich w trzecim rzędzie podniósł się i skłonił w kierunku mówcy. Opat wychylił się do przodu, by na niego spojrzeć, i rozpoznał z przerażeniem brata Armbrustera, bibliotekarza. - Jeśli zechciałbyś sprawić przyjemność staremu człowiekowi - zakrakał mnich, wydobywając z siebie słowa mozolnie i jednostajnie. - Ów thon Esser Shon - który ogranicza siebie do ledwie sześciu podstawowych elementów - jest nader interesujący. Zastanawiałem się, czy wystarczą mu one do posługiwania się obiema rękami? - Jakżeż! Ja... - Thon przerwał i zmarszczył brwi. - I czy mogę również zapytać - ciągnął dalej oschły głos Armbrustera - czy ten imponujący płód ma być wykonany w siedzącej, stojącej czy leżącej pozycji? A może na grzbiecie konia do wtóru dwóch trąb? Nowicjusze parsknęli głośno śmiechem. Opat wstał czym prędzej. - Bracie Armbrusterze, ostrzegałem cię. Jesteś odsunięty od wspólnego stołu, aż odpokutujesz swoją winę. Możesz poczekać w kaplicy Matki Boskiej.
|
Wątki
|