Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Naprawdę nie chcesz użyć tej zbroi? Han pokręcił głową bez słowa. Ta zbroja potrafi powstrzymać miecz świetlny, a skoro polujemy na Alemę Rar... Uważasz, że może się przydać, tak? Nie tak bardzo jak twoja rada, którą kiedyś usłyszałem, ale tak. Bardzo. Han zmarszczył brwi. A co takiego powiedziałem? Coś na temat taktyki Alemy. Jag nie rozwinął tematu. Dobra, mały. Bierz ją, jest twoja. Pod jednym warunkiem wtrąciła się Leia. Jag znieruchomiał, sięgając po skrzynię. Oczywiście. Słucham. Wytłumaczysz mi, co się dzieje z moją córką. Jag podniósł skrzynię, zaskoczony jej lekkością. Skoncentrowała się wyłącznie na jednym celu. Na Alemie Rar. Wiem o tym. Ale nawet spodziewana konfrontacja z niebezpiecznym wrogiem nie powinna sprawić, że stała się tak zimna i nieczuła. I pozbawiona uczuć. Jag spojrzał za Jainą i Zekkiem. Szli w kierunku ocienionej drzewami polanki, gdzie często trenowali. Chodzi chyba o sprawę Miecza Jedi. Ona uważa, że wie, co to znaczy być Mieczem Jedi. Ściganie Alemy Rar to dla niej tylko ćwiczenie, a tak naprawdę chce się zmierzyć ze swoim bratem. I uważa, że tylko jedno z nich wyjdzie z tego żywe. Han westchnął, wyciągnął rękę i ujął dłoń żony. Jej palce zacisnęły się mocno. Jasne, mały. Wiele osób aż się pali do starcia z pułkownikiem Solo. Ale Jaina... Jag zawahał się, szukając właściwych słów. Ona uważa, że nie wolno się jej rozpraszać w takiej chwili. A to obejmuje też wszelkie przyjemności. Wszystko, co mogłoby wywołać jej uśmiech, jest niedopuszczalne. Prawdę powiedziawszy, Jaina przypomina swojego brata sprzed przemiany. Nie chciałbym, aby poszła tą samą drogą. Uśmiechnął się do Leii przepraszająco. Próbuję jakoś jej powiedzieć, że jeśli ostrzy się miecz przez cały czas, nawet kiedy nie jest tępy, to w końcu nic z niego nie zostanie. Ale ona mnie nie słucha. Czy użyłeś dokładnie tych słów? zapytała z troską Leia. Jaina nie słucha słów, Jedi Solo. Uczy się jedynie na własnych sukcesach. I porażkach. Jag spojrzał na nią ze współczuciem i wyszedł na słońce, niosąc metalową skrzynię. ROZDZIAŁ 08 Coruscant, budynek Gwardii Sojuszu Galaktycznego Allana otworzyła oczy. Przed sobą widziała część łóżka, na którym leżała zwykłe łóżko o wygodnym, mięciutkim materacu, ale staroświeckie. Nie dostosowywało swego kształtu do jej ciała, kiedy się poruszała. Dalej znajdowała się naga brązowa ściana; wzór udający drewno był ledwie widoczny w słabym świetle na pół osłoniętych prętów żarowych. Nie znała tego miejsca. Podniosła się, aby objąć wzrokiem cały pokój, i zobaczyła go siedział na fotelu przy łóżku, wysoki, przystojny, ubrany w czarny mundur; jego płonące oczy miały tak skupiony wyraz, że prawie się go bała. Ale przecież nie powinna się bać. Jest przyjacielem jej mamy. Wyciągnęła ramiona. Jacen! Drgnął lekko, gdy usłyszał swoje imię, ale podszedł i przytulił ją Długo spałaś, Allano. Gdzie jestem? Głos dziecka był stłumiony przez materiał jego rękawa. Odsunął się, żeby znów na nią spojrzeć. Teraz jego oczy wyglądały normalnie. Jesteś na Coruscant. A gdzie mamusia? W domu, na Hapes. Allana poruszyła się niespokojnie i Jacen niechętnie wypuścił ją z ramion. Dlaczego jest tam,a nie tutaj, ze mną? Nie pamiętasz? Pokręciła głową. Źli ludzie przyszli do waszego pałacu. Chcieli skrzywdzić ciebie i twoją mamę. Jak kiedyś, tak? Jacen skinął głową. Użyli gazu, który usypia ludzi. A ponieważ jesteś mała, spałaś bardzo długo. Przyjechałem akurat z wizytą, a twoja mama uznała, że będziesz bezpieczniejsza, jeśli polecisz ze mną. W ten sposób źli ludzie nie będą wiedzieli, gdzie jesteś. Aha. To miało sens, ale mama powiedziała przecież, że każdy, z kim Allana się oddali, nawet jeśli nie będą miały czasu na powiedzenie sobie do widzenia, musi znać specjalne słowa. A Jacen jeszcze ich nie wypowiedział. Czy mogę porozmawiać z mamą przez holokamerę? Jacen pokręcił głową. Jeszcze nie. Źli ludzie mogliby przechwycić transmisję. Wiesz, co to znaczy? Allana przytaknęła. Tak, to jak chodzenie po śladach z okruszków.
|
Wątki
|