Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Jeszcze krew kapie z jego odr¹banej szyi, znacz¹c œlad od
pniaka do izby, gdy go wujek Stefan niesie za ³apy w swojej wielkiej rêce, t³umacz¹c jak samemu sobie, nie rzucaj siê, ty nag³a, przecie¿ ju¿ nie ¿yjesz. Ale kiedy staje w progu, kogut znowu rozpoœciera skrzyd³a, jakby chcia³ siê nimi zaprzeæ o futrynê. Trzymaj go, bo mi krwi¹ œciany obryzgasz, krzyczy wujenka Jadwinia, a dopiero bielone. Ano, mówiê mu, ¿eby siê nie rzuca³. Co mu mówisz?! Co mu mówisz?! £eb mu uci¹³eœ i mu mówisz! Wujek ze z³oœci¹ ciska koguta do cebrzyka. O, wielki kogut, ale to wielki kogut, dziadek pochyla siê nad cebrzykiem, a kogut jakby s³ysz¹c, ¿e go dziadek chwali, znów siê prê¿y, trokuje. Dopiero gdy wujenka Jadwinia polewa go wrz¹tkiem z czajnika, kurczy siê, flaczeje, i to jest jego wieczne odpoczywanie. A wujenka przepasuje siê zapask¹, podsuwa sobie sto³eczek. Wyrwij mu ogon najpierw, przypomina dziadek. I wujenka ca³¹ garœci¹ wyrywa ten ogon. Idzie wrzuciæ ten ogon pod kuchniê. Wydaje siê, jakby pêk p³omieni nios³a, ¿eby ustrzec dom przed ogniem. Ju¿ ³apie pogrzebacz, ju¿ zrywa fajerki. Wo³am, wujenka nie wrzuca, zrobiê sobie pióropusz! Bêdê Indianinem! Wujenka siê waha, a masz, tylko sobie osusz. Po coœ mu da³a? Dziadek nie ukrywa niezadowolenia, chcesz, ¿eby siê jeszcze dom kiedy spali³? A z czego sobie zrobi pióropusz, jak chce byæ Indianinem? Pawi u nas nie ma. Tam zabobon, mia³by siê dom przez ogon spaliæ. Widzicie j¹, bêdzie z ogniem igra³a. Wujenka obraca koguta na plecy, na brzuch, rwie, a¿ pióra chrzêszcz¹. Zostaw, mówi matka, sama sobie poradzê, a ty ubieraj siê do koœcio³a, bo na mszê chcesz, a na sumê nie zd¹¿ysz. Zd¹¿ê, wujenka zwija siê, a¿ jej siê chustka obsunê³a na ty³ g³owy i uwolnione w³osy czarn¹ chmur¹ przes³oni³y jej twarz, a jak siê trochê nawet spóŸniê, to siê Pan Bóg przecie¿ nie spostrze¿e. Nie po to na krzy¿u wisi, ¿eby patrzyæ, kto siê spóŸnia. Ma wujenka bogate te wosy. Nie piêkne, nie gêste, lecz bogate. Stara Smykowa, s¹siadka, mówi nawet, bo-gachne. Ale¿ to bogachne masz te w³osy, Jadwiniu, bo- gachne. Nie da³ ci Bóg dziecka, ale chocia¿ w³osy da³ ci za twoje z³ote serce. Inne i tego nie maj¹. A wujek Stefan nieraz pog³adzi wujenkê po tych w³osach, kiedy nikt nie widzi, i nie powie nic. Ale wujenka wie, co chcia³by powiedzieæ, i co sobota myje te w³osy. Tylko deszcz zaczyna padaæ, podstawia wiadro pod rynnê i ³apie deszczówkê na to mycie. Nawet z pola potrafi przylecieæ, kiedy deszcz pada, ¿eby na³apaæ deszczówki. Pe³no tej deszczówki stoi w blaszanej beczce pod œcian¹ i w drugiej dêbowej, i w kotle, bo nie mo¿e jej zabrakn¹æ na ¿adn¹_ sobotê. A przecie¿ zdarza siê, ¿e deszcz d³ugo nie pada, nieraz ca³e lato susza zalega nad wsi¹, nad polami, a deszczówka musi byæ na to mycie w³osów w sobotê. Tote¿ w soboty wujenka ju¿ nie chodzi w pole i wszyscy to ze zrozumieniem przyjmuj¹. Choæ na wszelki wypadek co 10 sobota rano wujek Stefan przypomina, to Jadwinia niech zostanie, w³osy musi sobie umyæ. Jeden tylko dziadek, nie ¿eby mia³ co przeciw temu, bo lubi wujenkê Jadwiniê, nie mo¿e siê nadziwiæ, ¿e tak co sobota. We ¿niwa, no, to prêdzej, nakurzy siê, ale teraz znów nie ma tak kurz¹cej ^siê roboty. A wszów i tak siê nie wymyje, tylko trzeba grzebieniem wyczesaæ. Co ojciec z tymi wszami? Wujek Stefan siê obrusza. Jakich wszów? No, a jakich? Wszów. Zawsze mieli wszy we w³osach. To ju¿ teraz nie maj¹? Oj, tata, tata, wujenka Jadwinia próbuje te wszy w œmiech obróciæ, bym siê chyba ze wstydu spali³a. A zostanê, bo trzeba dom trochê oporz¹dziæ na niedzielê, popraæ, pozamiataæ, obiad ugotowaæ. I wujenka zostaje, ¿eby umyæ te w³osy. Najpierw naciera te w³osy naft¹. ¯eby mia³y po³ysk i nie wypada³y. Potem obna¿ona do pasa, staje nad miednic¹, piersiami prawie dotykaj¹c wody, bo i piersi ma wujenka bogachne. Chybaby siê wypchnê³y z miednicy, gdyby je obie naraz zanurzy³a. Rozchodz¹ siê na boki, tak im ciasno ze sob¹. Obnosi wujenka te piersi po izbie, gdy dolewa gor¹cej wody do miednicy z sagana i gdy po pierwszym
|
WÄ…tki
|