To nie była przenośnia...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Wyjście z gry bez procedury oznaczało dla mózgu szok porównywalny do serii potężnych elektrycznych wyładowań w obrębie całej kory mózgowej. W najlepszym wypadku kończyło się to bólem głowy. Częściej występowała amnezja i halucynacje - pozostałości ze świata. Zdarzały się, choć rzadziej, długo trwające stany paranoidalne, majaczeniowe, a w końcu - sporadycznie - przypadki utraty osobowości, a nawet śmierci.
Dziewczyna umilkła. Poprawiła się na prowizorycznym siedzisku i zacięła usta. Przybliżyłem ucho do drzwi. Cisza. Osłuchiwanie murów również nie przyniosło rezultatów. Potem przyszła kolej na obmacywanie i opukiwanie. Gdy zapadał zmierzch, miałem za sobą pełny zestaw badań, który absolutnie niczego nie ujawnił.
Nieopodal dostrzegłem kamienny krąg przeznaczony na ognisko.
- Jest pani kleryczką? - rzuciłem. Skinęła głową.
- Niech pani rozpali ogień. Robi się zimno. Otworzyła menu czarów: w powietrzu przed nią zawisła księga. Wybrała zaklęcie zapalające i wycelowała w palenisko. W powietrze strzelił wesoły płomień.
Usiedliśmy na trawie. Przestrzeń dookoła wypełniona była graniem cykad, pohukiwaniami puchaczy i szumem drzew. Gwiazdy błyszczały jak brylanty. Gdzieś daleko na wschodzie żarzyła się łuna. Być może to łowcy świętowali ubicie kolejnego smoka. Albo odwrotnie. Po raz nie wiem który zdumiałem się nad fenomenem gier: człowiek nie odczuwał senności ani znużenia, bo cały czas jakby spał. Moje ciało spoczywało gdzieś tam, w Cotomou, i odbywało przymusowe leżakowanie. Wspomnienie realnej rzeczywistości, zwanej w gierczanym slangu „realium", było tak ległe, że zdawało się ułudą.
- Teraz nadszedł czas... - powiedziałem i przestraszyłem się własnego głosu; kilka godzin milczenia zrobiło swoje - ...żebym zadał kilka pytań.
- Myślałam, że się nie doczekam - patrzyła nieruchomo w ogień. - Nawet pan nie wie, jak nudne jest obserwowanie pańskiej pracy.
:- Nie denerwuje się pani losem narzeczonego?
Żachnęła się.
Henry to dżentelmen. Dopóki działa jego łoże gamepill, nie będzie panikował. Znam go. Poza tym wie, że w razie czego zmienię mu zasobnik i podam następną dawkę prochu.
Zmarszczyłem czoło w niemym podziwie.
- Przejdźmy do interesujących mnie kwestii - ponowiłem. - Niech pani opowie ze wszystkimi szczegółami, jak się tutaj znaleźliście i jak Henry wszedł do świątyni.
Skrzywiła się.
- Niewiele mam do powiedzenia. Weszliśmy dwie i pół doby temu. Tą samą bramą, którą wszedł pan. Trochę pobiegaliśmy i cieszyliśmy się otoczeniem. Potem Henry dostrzegł tę kaplicę i zaproponował, byśmy się razem pomodlili. Za dwa miesiące mamy ślub. To miała być medytacja za nasze szczęście. Zgodziłam się. On wszedł pierwszy, a ja jeszcze przez chwilę patrzyłam na świat. Wie pan - uśmiechnęła się niewinnie - euforia po wejściu.
Skinąłem głową na znak, że rozumiem. Nawet mnie odurzał DPW. Fotorealistyczna jakość obrazu i krystaliczny dźwięk dawały pełnię złudzenia. Na dodatek doskonale imitowane zapachy, poruszenia powietrza, strefy chłodniejsze i cieplejsze, i jeszcze ta słodka muzyka - można się było zachłysnąć.
- Potem podeszłam do drzwi - podjęła - lecz były jak lita skała. Nie mogłam ich otworzyć. Na początku myślałam, że to żart. Próbowałam się z Henrym skontaktować, ale milczał. Po kilku minutach zrozumiałam, że nie milczy, tylko po prostu się nie słyszymy. Domyśliłam się, że to jakaś pułapka, i czekałam, mając nadzieję, że poradzi sobie z zagadką. Henry jest piekielnie inteligentny..
Chciałbym, dziecino, pomyślałem, żebyś po rozwiązaniu tej sprawy powiedziała tak o mnie.
- ...lecz po upływie czterdziestu ośmiu godzin dałam za wygraną. Wyszłam z gry i sprawdziłam ogłoszenia w portalu. Pana oferta wydawała się najsensowniejsza.
- Miło mi - pochyliłem głowę, wspominając, jak konstruowałem ogłoszenie, pocąc się, by wypadło wiarygodnie. - Czy nie pamięta pani niczego osobliwego, gdy wchodził do środka? Jakaś barwa? Dźwięk? Może coś powiedział?
Zmarszczyła brwi.
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.