Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Zda mu się, że już dopiął, czego pragnął zawsze, Wojnę przeto obwołać, wojnę każe na wsze Świata strony, wojnę wśród słońca nagle huknie, I sam się jako rarog2 na ręce wysmuknie3. Pełne strasznych emirów4 w okrutnej zajusze5 Pogańskiej wsi i miasta, dywany6, ratusze, Dzieci tylko maleńkie, a z niemi płeć biała Wolna od wojny w państwach tureckich została, Tak wielkim apparatem i ledwie ku wierze Podobną gorliwością gdy się Osman bierze, Poczesny przed nim Mufty7, nad wsze starszy hodzie8 ' gtodze—gryzie 2 rarog—sokół używany do polowania 3 wysmuknie—wyprostuje 4 emir—rozkaz sułtana 5 w zajusze—w zaciekłości 6 dywan — rada najwyższa w Turcji 7 Mufty — naczelnik duchowieństwa u Mahometan 8 hodzia, hodża — duchowny u Mahometan 27 Wacław Potocki Stanął pod srebrnym włosem na głowie i brodzie. A ufając powadze swego pastorału, Tak się do owe] wojny przymówi zapału: «I mnieć wielki cesarzu, od którego dziada Na tym-erP stawion stopniu, twoja doszła rada; Chociaż tylko meczetu' pilnując i księgi, Boga za grzechy ludzkiej błagam niedołęgi, Że chcesz stare zruciwszy z Polaki przymierze Wojnę wieść. Mnieć, przyznam się, należą pacierze Nie Mars; le" i ty przyznaj i miej to ode mnie, Że Mars W polu i Wulkan darmo robi w Lemnie2 Bez Boga; stabożby się wasze wojny wiodły, Gdyby je dobrych ludzi nie wspierały modły! Mnie się wojna z Polaki nie zda z przyczyn wiela: Zawsze stracić niż nabyć łacniej przyjaciela; Imo to że srogi grzech stare miry tomać, A kto wie jeśli tego nie będziem się sromać? Nowinaż-to Polakom choć w poczcie nierównym, Co i sam pomnę, jeszcze nie bywszy duchownym, Płoche gromić Tatary? Nieraz w liczbie małej Chmielecki, nieraz ich bił i Zamojski śmiały: Czterma, pi?0^ tysięcy ośmdziesiąt ich czasem Aż do brodów Dniestrowych uścielali pasem. Onić to w Polsce zamki murowali, oni, I dziś ich tam w kajdanach tysiącami dzwoni. Daj miejsce rozumowi i niesytej żądze, Choć wielkiego umysłu, przytrzymaj wrzeciądze. Patrz, jak siedzisz wysoko, skąd gdybyć, strzeż Boże! meczet— świątynia mahometańska 2 Lemno, wyspa, na którą spadt bożek Wulkan strącony z nieba przez swych rodziców, Jowisza iJunonę 28 Wojna chocimska Wypaść przyszło: łkarus' kiedy go raroże2 Nad morzem łkaryjskiem opuściły loty, Nie miałby tak strasznego upadku, jako ty! Im na wyższym fortuna człeka sadzi stropie, Tym chytrzej, tym nieznacznie) dołki pod nim kopie. Nie większa umiejętność, ufaj starych zdaniu, W nabyciu, aniżeli w rzeczy zatrzymaniu. Często gęba łakoma i ręka nie syta To opuści, co trzyma, gdy niepewne chwyta. Nie liczba wojska bije, ani miast dobywa, Ale wojny przyczyna, panie, sprawiedliwa! Z tą ktokolwiek się porwie, kto się z domu ruszy, Niech za Bożą pomocą tryumfować tuszy. Z Polaki co za zwada? skąd i co waśni? Jeśli słuchać nie będziesz pochlebców swych baśni, Wojna to i daleka, i przyczyny słusznej Nie ma; nie skłaniaj serca ku plotce zausznej! Naród w złoto ubogi, nic nie ma przy zdrowiu Prócz chleba, soli, serca, żelaza, ołowiu; Serca — mówię niedarmo — czytając ich dzieła; Bo dopiero u mnie mąż, gdzie przy sercu siła, Pierwej cię droga znuży i Bałkany śnieżne, Niźli równie Dniestrowe oglądasz pobrzeżne, Gdzie całoletnim chodem utrudzonych ludzi, Skoro mróz nieprzywykłej jesieni wystudzi, Których wszytkich pieszczone wychowały nieba, Broni na nich Polakom dobywać nie trzeba; Pomrą jako jaskółki, jako muchy posną, ' łkar, opatrzony przez ojca, Dedala, skrzydłami z piór spojonych woskiem, wzleciat za wysoko ku słońcu, wosk stopniał, skrzydła rozpadły się, a łkar spadł w morze i utonął 2 raroże—sokole 29 Wactaw Potocki Tylko że drugi raz nie ożyją z wiosną. Uważ-że to cesarzu; uważ wszytko z gruntu, Ze ludzi spod miękkiego wiedziesz horyzontu, Gdzie za tłuste migdały, słodkie pomarańcze, Przyjdzie zbierać po lesie ogryzki, szarańcze, Pionek nieużytecznych i cierpkich żołędzi; Krótko mówiąc, sam was głód, sam was niewczas znędzi', Polakom jako za dar, wszytko jako z mydlą, Prócz, że tamecznych krajów ludzie są tworzydta2: Bo niewczas, wiatry, śniegi, mrozy, słoty, głody, Snadniej znoszą niźli my — północne narody; Lecz bijąc się o wiarę i swoje kominy, Serce mają przed nami, gdy mają przyczyny Do wojny sprawiedliwej, dziesięćkroć się lepiej, Chłop w obronie żywota, niż napastnik krzepi; Zaczem, wielki cesarzu, trzymaj górne loty Wspaniałego humoru i żywej ochoty; Stój w mecie i siedź mocno w swej fortuny siedle,' Masz zdrową radę moje, w niej jak we zwierciedle Przejźryj się, w szczerości mojej wątpisz? wzów3 ty - Inszych do niej, lecz wspomnisz: dobrzeć mówił Mufty!» Osman radę Muftego odrzuca i do wojennej wyprawy się sposobi. Sejm zaraz na Polaki składa Zygmunt trzeci, Tylko go ta od Porty wiadomość doleci, Że starem durny Turczyn wzgardziwszy przymierzem, Chce swój miesiąc naszego orła odziać pierzem, W jego farby śniegowe, w jego jasne puchy, ' znędzi — zniszczy, doprowadzi do nędzy 2 tworzydta—wytwory 3 wzów—wezwij 30 Wojna chodmska Grubego Mahometa ozdobić makuchy'; Że, matkę swą żegnając, przysiągł na to, że się Nie wróci, aż jej trybut z Polaków przyniesie; Że całe karawany żelaznemi pety Obciążywszy, prowadzi monarcha nadęty. Przeto wszyscy, prywatne porzuciwszy sprawy, Bieżą senatorowie na sejm do Warszawy; Bieżą od ziem posłowie i Korona czerstwa Poczuwa się na sitach dzielnego rycerstwa: Tam chce serca i ręki przy szabli i czele Mężnem zażyć, gdzie krwawy Mars gościniec ściele; Gdzie starszych zdanie będzie, a w ich-że kajdany, Bogu i ludziom zmierzłe tkać Mahometany. Wszyscy oczy i serca na jednego zgodnie Obrócą Chodkiewicza2; tak się zda, że młodnie, Że dzieła nieśmiertelne, których mu nie szczędzą Późne wieki, siwy włos, ze skroni mu pędzą, Mars z oczu, powaga mu sama bije z twarzy, Tak się w nim wielkość męstwa i powaga parzy; Że mu szczere tryumfy może czytać z czoła. Kogóż szukać, dla Boga? ciebie dzisia wota Ta wiekopomna praca, waleczny Karolu! Jeszcze cię też nie znano w Konstantynopolu. Poznają, co za ludzie idą z naszej Litwy, Kiedy serdeczny Polak siądzie na koń przy twej Doskonałej biegłości, o której sąsiedzi Niech powiedzą: uparta Moskwa, bitni Szwedzi. W obozieś się urodził, urosłeś na łęku, ' makuchy— zapewne jest to pogardliwa nazwa meczetów 2 Jan Karol Chodkiewicz — hetman wielki litewski, uczestnik wyprawy na Moskwę, zwycięzca Szwedów pod Kircholmem, wódz wyprawy chocimskiej 31 Wactaw Potocki Odbierąjże butawę dziś z królewskich ręku, I jeśli tak chcą nieba, ostatniej ćwiczyzny Dopędzisz na usłudze kochanej ojczyzny. Ogłosiwszy swe imię na wschód stońca caty, Będziesz burzyt górnemi Turków arsenały. Skoro stanąt Chodkiewicz wszytkich zdaniem spólnem, Zaraz myślić poczęto o hetmanie polnem; A że byt Koniecpolski z pierwszego pogromu, Trudno to było dawać przywilejem komu; Więc do tańca, który Mars spoiny stronom zagra, Na one wojnę jego naznaczono szwagra. Stanisław Lubomirski, hrabia na Wiśniczu, Za towarzysza prace był przy Chodkiewiczu. j Więc oraz na ruszenie pospolite wici'
|
WÄ…tki
|