Quo Vadis-Henryk Sienkiewicz, quovadis27poślinił ją jadem swej nieprawości...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

I unosił się coraz bardziej, albowiem wina Ligii napełniła go nie tylko gniewem,
ale obrzydzeniem i pogardą dla natury ludzkiej w ogóle, w szczególności zaś dla
kobiecej, której nawet nauka chrześcijańska nie uchroniła od słabości Ewy.
Niczym dla niego było, że dziewczyna pozostała jeszcze czystą, że chciała
uciekać od tej miłości i że wyznawała ją z żalem i skruchą. Kryspus chciał ją
był zmienić w anioła i wynieść na wysokości, na których istniała tylko miłość
dla Chrystusa, a ona pokochała oto augustianina! Sama myśl o tym napełniała jego
serce zgrozą, spotęgowaną uczuciem rozczarowania i zawodu. Nie! nie mógł jej
tego przebaczyć! Słowa zgrozy paliły mu wargi na kształt gorejących węgli;
walczył jeszcze ze sobą, by ich nie wymówić, lecz trząsł swymi wychudłymi rękoma
nad przerażoną dziewczyną. Ligia czuła się winną, lecz nie do tego stopnia
winną. Sądziła nawet, że oddalenie się z domu Miriam będzie jej zwycięstwem nad
pokusą i złagodzeniem winy. Kryspus starł ją w proch; ukazał jej całą lichotę i
nikczemność jej duszy, o jaką nie podejrzewała się dotąd. Ona sądziła nawet, że
stary prezbiter, który od chwili jej ucieczki z Palatynu był dla niej jakby
ojcem okaże trochę litości, że ją pocieszy, doda otuchy, umocni.
- Bogu ofiaruję mój zawód i moją boleść - mówił - aleś ty zawiodła i Zbawiciela,
boś zeszła jakby na bagno, którego wyziewy zatruły ci duszę. Mogłaś ofiarować ją
Chrystusowi jako naczynie kosztowne i rzec Mu: "Wypełnij je, Panie, łaską!", a
wolałaś ofiarować słudze złego ducha. Niechaj ci Bóg przebaczy i niechaj zmiłuje
się nad tobą, gdyż ja, póki nie wyrzucisz węża... ja, który miałem cię za
wybraną...
I nagle przestał mówić, albowiem spostrzegł, że nie byli sami.
Przez zwiędłe powoje i przez bluszcze zieleniące się jednako latem i zimą ujrzał
dwóch ludzi, z których jeden był Piotr Apostoł. Drugiego nie mógł zrazu
rozpoznać, albowiem płaszcz z grubej włosianej tkaniny, zwanej cilicium,
zasłaniał mu część twarzy. Kryspowi wydawało się przez chwilę, iż to był Chilon.
Oni zaś usłyszawszy podniesiony głos Kryspa weszli do letnika i siedli na
kamiennej ławce. Towarzysz Piotra odsłonił wówczas twarz chudą, z łysiejącą
czaszką pokrytą po bokach kędzierzawym włosem, z zaczerwienionymi powiekami i z
zakrzywionym nosem - brzydką i zarazem natchnioną, w której Kryspus rozpoznał
rysy Pawła z Torsu.
Lecz Ligia rzuciwszy się na kolana objęła ramionami jakby z rozpaczą nogi Piotra
i przytuliwszy swą znękaną główkę do fałd jego płaszcza, pozostała tak w
milczeniu.
A Piotr rzekł:
- Pokój duszom waszym.
I widząc dziecko u swych nóg, zapytał, co się stało.
Wówczas Kryspus począł opowiadać wszystko, co mu wyznała Ligia, jej grzeszną
miłość, jej chęć ucieczki z domu Miriam i swój żal, że dusza, którą chciał
ofiarować Chrystusowi czystą jak łza, zbrudziła się ziemskim uczuciem dla
uczestnika wszystkich zbrodni, w których grzęznął świat pogański i które wołały
o pomstę Bożą.
Ligia w czasie jego słów obejmowała coraz silniej nogi Apostoła, jakby chcąc
przy nich szukać ucieczki i wyżebrać choć trochę litości.
Apostoł zaś, wysłuchawszy do końca, pochylił się i położył zgrzybiałą rękę na
jej głowie, po czym podniósł oczy na starego kapłana i rzekł:
- Kryspie, zaliś nie słyszał, że Mistrz nasz ukochany był w Kanie na godach i
błogosławił miłość między niewiastą i mężem?
Kryspowi opadły ręce i spojrzał ze zdumieniem na mówiącego, nie mogąc słowa
przemówić.
A ów pomilczawszy chwilę spytał znowu:
- Kryspie, zali mniemasz, że Chrystus, który dopuszczał Marii z Magdali leżeć u
nóg swoich i który przebaczył jawnogrzesznicy, odwróciłby się od tego dziecka
czystego jak lilie polne?
Ligia ze łkaniem przytuliła się jeszcze silniej do nóg Piotrowych, zrozumiawszy,
że niepróżno szukała przy nich ucieczki. Apostoł, podniósłszy jej łzami zalaną
twarz, mówił do niej: - Póki oczy tego, którego miłujesz, nie otworzą się na
światło prawdy, póty unikaj go, aby nie przywiódł cię do grzechu, lecz módl się
za niego i wiedz, że nie masz winy w miłości twojej. A iż chcesz się chronić
pokusy, przeto ta zasługa policzona ci będzie. Nie martw się i nie płacz,
albowiem powiadam ci, że łaska Zbawiciela nie opuściła cię i że modlitwy twoje
zostaną wysłuchane, po smutkach zaś poczną się dni wesela.
To rzekłszy położył obie dłonie na jej włosach i wzniósłszy w górę oczy
błogosławił jej. Z twarzy świeciła mu nadziemska dobroć.
Lecz skruszony Kryspus począł się z pokorą usprawiedliwiać:
- Zgrzeszyłem przeciw miłosierdziu - rzekł - alem mniemał, że dopuszczając do
serca miłość ziemską zaparła się Chrystusa...
Piotr zaś odpowiedział:
- Po trzykroć się Go zaparłem, a jednak przebaczył mi i kazał paść baranki
swoje.
- ...i dlatego - kończył Kryspus - że Winicjusz jest augustianinem...
- Chrystus kruszył twardsze jeszcze serca - odrzekł Piotr.
Na to Paweł z Torsu, który milczał dotąd, przyłożył palce do swej piersi i
wskazując na siebie, rzekł:
- Jam jest, którym prześladował i porywał na śmierć sługi Chrystusa. Jam podczas
kamienowania Szczepana pilnował szat tych, którzy go kamienowali, jam chciał
wyplenić prawdę po wszystkiej ziemi, którą zamieszkują ludzie, a jednak - mnie
to przeznaczył Pan; abym ją po wszystkiej ziemi opowiadał. I opowiadałem ją w
Judei, w Grecji, na wyspach i w tym bezbożnym mieście, gdym po raz pierwszy,
jako więzień, w nim mieszkał. A teraz, gdy mnie wezwał Piotr, mój zwierzchnik,
wstąpię do domu tego, aby ugiąć tę dumną głowę do nóg Chrystusowych i rzucić
ziarno w tę kamienistą rolę, którą użyźni Pan, aby wydała plon obfity.
I powstał. Kryspowi zaś ten mały, zgarbiony człowiek wydał się w tej chwili tym,
czym był w istocie, to jest olbrzymem, który wzruszy świat z posad i zagarnie
ludy i ziemię.
KONIEC ROZDZIAŁU
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak ciÄ™ zĹ‚apiÄ…, to znaczy, ĹĽe oszukiwaĹ‚eĹ›. Jak nie, to znaczy, ĹĽe posĹ‚uĹĽyĹ‚eĹ› siÄ™ odpowiedniÄ… taktykÄ….