Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Część główną króla, że tak powiem, uzurpowały izby; część mniej-
sza stawała się władzą rządzącą, oddzieloną od wykonawczej! Charakter anarchiczny dziejów polskich wyraża się tu z całą starożytną mocą swoją. Fatalna po naddziadach puścizna. Byłaż to pora krępowania ręki mającej bliski napad odpierać? Wszakże zawód, który dyktatura zrządziła, wpajał taki wstręt ku wszystkiemu, co mogło przypominać j e d n o ś ć i m o c jakąś rządu, iż te wyrazy, w pierwszych chwilach wszechwładne, żadnego już nie miały kre- dytu i jak pierwej wszystko do energii i ufności, tak teraz do niewiary i rozwolnienia obceso- wo się rzucało. Inny projekt, kaliski, „aby ministrowie z prezesem rządzili”, projekt mający później dopiero przyjść do skutku, a teraz już (lubo go komisje odrzuciły) żywo popierany przez Bonawenturę Niemojowskiego, Biernackiego, Teofila Morawskiego, był równie zły, równą rzeczy publicznej nieznajomość malował, jak projekt sejmowej komisji. Ten prezes w Radzie Ministrów cóż by to za figura była, skoro izby przed ustanowieniem rządu członkiem tego, nie wiedzieć jeszcze jakiego, rządu mianowały naczelnego wodza? Miałżeby wódz na- czelny zostać jednym tylko z ministrów? Lecz ta przedwczesna nominacja wodza psuła w istocie wszelaki szyk, ład władzy. Wódz naczelny, najpierwsza osoba powstania, nie był ani nad władzą, ani pod władzą wykonawczą; był w niej, był w środku. Była to część rządu w polu, nie zależąca od rządu, ale od sejmu. Była to więc myśl, która sama jedna przekonywała, iż sejm nie miał najmniejszego instynktu zbawienia publicznego. Po tej nominacji powie- 159 działem zaraz przyjaciołom moim w Warszawie; ,,Teraz nic nam innego nie zostaje, tylko izbę gwałtownie zamknąć albo za pomocą ludu warszawskiego, albo za pomocą wojska.” Pierwszy zamach, jak widzieliśmy, nie udał się; obaczymy później, że i drugi żadnego nie weźmie skutku. W styczniu zadekretowały izby ruinę narodu – narodu, który t o l e r o w a ł ten sejm, ale mu wprost żadnego do kierowania rewolucją nie udzielił mandatu. Większością 74 głosów przeciwko 25 przyjęto zasadę do prawa: iż rząd ma być odosob- niony od ministrów! Świedziński, komisarz sejmowy, zrobił uwagę, iż w pierwszej Rewolucji Francuskiej liczba rządzących zmniejszała się stopniami, a u nas przeciwnie, pomnaża się. To fatalne porównanie okryto oklaskami: za czym projekt komisji od jednego dyktatora skoczył do trzech rządców określonych. Trzej mieli składać rząd, przydawano im zastępców na przy- padek ubytku lub nieobecności; w razie limity sejmu, gdyby minister wzbraniał się kontrasy- gnować postanowienie przez rząd za potrzebne uznane, komisje sejmowe, jako tymczasowo reprezentujące władzę prawodawczą, miały mieć, podług projektu, wyłączne prawo rozstrzy- gania zachodzącego sporu i wydawania urządzeń potrzebnych; te komisje czuwały nad rzą- dem, miały także moc zwołania sejmu: anarchia w całym znaczeniu tego wyrazu, w najwyż- szym, najpełniejszym kwiecie swoim! Wyobrażenia doskonale malujące ówczesnego ducha. Jeśliby kto przed bliską burzą, zapowiadającą sinymi obłoki napowietrzne świszczące trąby, które wszystko z sobą unoszą, zwiastują dalej ponurym wyciem i ryczeniem chmur gwałtow- ne orkany, które najstarsze, najgrubsze drzewa z korzeniami wyrywają, jeśliby kto w tym stanie nieba i ziemi chciał na przykład założyć ogródek na piasku dla zabawy swoich dzieci albo domek z kart ku podobnemu celowi: jeszcze by to była łatwiejsza do przebaczenia roz- rywka od tego projektu komisji sejmowej, roztrząsanego w izbach naszych na dni kilka przed wtargnieniem Dybicza do Polski kongresowej. Uległ jednak pewnym zmianom ten wniosek Świedzińskiego poddany pod dyskusją na dniu 27 stycznia. Na usilne przełożenia Franciszka Wołowskiego, biegłego i światłego prawnika, któremu ścisłe przestrzeganie form legalnych bynajmniej nie wzbraniało być gorliwym, zapalonym obrońcą i przyjacielem rewolucyjnej nawet strony powstania, uchylone zostały te części konstytucji, które po detronizacji nowemu się sprzeciwiały rządowi. I tak tytuły i rozdziały ustawy konstytucyjnej Królestwa Polskiego oraz mające z nimi związek przepisy objęte statutami organicznymi i postanowieniami, nie- mniej artykuły szczególne dotyczące książąt z krwi cesarsko-królewskiej uznały izby odtąd za nie obowiązujące wcale; wszelkie zaś inne przepisy tej ustawy utrzymały w mocy nienaru- szonej, o ile by nadal nie zaszła potrzeba zmienienia ich lub uchylenia przez uchwały sejmo- we. Ten potrzebny, nadający pewną loikę dziełu komisji dodatek Wołowskiego jako wstęp
|
Wątki
|