Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Czêsto niszczone i odbudowywane, maj¹ nowoczesny wygl¹d.
W tym klimacie, gdzie nie ma nic trwa³ego, ¿aden gmach nie mo¿e siê oprzeæ natarciu ¿ywio³ów. Wszystko zu¿ywa siê w ci¹gu niewielu lat i wszystko siê odnawia, tak i¿ kraj ma pozory kolonii istniej¹cej od wczoraj. Tylko Kreml wygl¹da jakby ur¹ga³ zimie i jakby ¿y³ od tak dawna, jak pañstwo, którego jest emblematem i warowni¹. Lecz jeÅ“li rosyjskie klasztory nie imponuj¹ stylem architektonicznym, myÅ“l o nieodwo³alnym budzi zawsze szacunek i lêk. Po wyjÅ“ciu z tego ogrodzenia nie by³em wcale sk³onny do wmieszania siê w t³um, jego ha³as przeszkadza³ mi. Noc unosi³a siê powoli ku szczytom cerkwi. Zacz¹³em siê przygl¹daæ jednemu z najpiêkniejszych krajobrazów Moskwy i okolic. Powtarzam Ci, miejsce to obfituje w doskona³e punkty obserwacyjne. Ze Å“rodka ulic dostrzegamy tylko otaczaj¹ce je domy, ale wystarczy przeci¹æ wielki plac, wejϾ po paru stopniach, otworzyæ okno, wyjϾ na balkon, na taras, a odkrywamy natychmiast miasto nowe, ogromne, rozpostarte na wzgórzach doϾ g³êboko rozdzielonych polami uprawnymi, stawami, nawet lasami. Ogrodzenie tego miasta jest ca³ym krajem, a kraj ten siê rozci¹ga od wiosek nierównych, ale faluj¹cych jak morze. Morze widziane z daleka robi zawsze wra¿enie równiny. ...Ta stara stolica jest miejscem jedynym na Å“wiecie, bo jest jedynym wielkim miastem, które pomimo zaludnienia pozostaje malownicze jak wieÅ“. Mo¿na tu siê doliczyæ tylu dróg co ulic, tylu pól uprawnych co zabudowanych wzgórz, tylu pustych pagórków co placów publicznych. Zaraz po oddaleniu siê od centrum znajdujemy siê poÅ“ród wsi, stawów, lasów raczej ni¿ w mieÅ“cie, tu dostrzegamy raz po raz majestatyczne monastery, strzelaj¹ce w niebo ze swym mnóstwem cerkwi i dzwonnic, tam widzimy zabudowane zbocze, inne zbocze obsiane, gdzie indziej rzekê, prawie wyschniêt¹ latem, nieco dalej ujrzymy ca³e wyspy niezwyk³ych a ró¿norodnych gmachów; sale widowiskowe z antycznymi perystylami w otoczeniu drewnianych pa³aców, jedynych siedzib o narodowej architekturze, a wszystkie te bloki ró¿nych budowli s¹ na wpó³ ukryte w zieleni; wreszcie nad t¹ poetyczn¹ dekoracj¹ zawsze góruje stary Kreml o zêbatych murach, o niezwyk³ych wie¿ach, którego korona przypomina kosmat¹ g³owê dêbiny. Ten s³owiañski Partenon rz¹dzi Moskw¹ i chroni j¹; rzek³byÅ“, do¿a wenecki siedz¹cy wÅ“ród swego senatu. DziÅ“ wieczór namioty, gdzie siê t³oczyli spacerowicze na Dziewiczym Polu, by³y zapaskudzone ró¿nymi odorami, ich mieszanina wytwarza³a cuchn¹ce powietrze; by³a to perfumowana skóra rosyjska, napoje alkoholowe, kwaÅ“ne piwo, sfermentowana kapusta, kozacki smar do butów, pi¿mo i ambra na osobach kilku wielmo¿ów, którzy tu przyszli nie maj¹c nic do roboty. Pewnie postanowili siê nudziæ, choæby tylko z arystokratycznej dumy. Nie mog³em d³u¿ej oddychaæ tym zara¿onym powietrzem. Najwiêksz¹ przyjemnoÅ“ci¹ tego ludu jest pijañstwo, innymi s³owy zapomnienie. Biedni ludzie! Musz¹ marzyæ, aby siê czuæ szczêœliwymi. Ale to jest coÅ“, co Å“wiadczy o dobrodusznoÅ“ci Rosjan: gdy siê mu¿ycy popij¹, to mimo zbydlêcenia rozczulaj¹ siê zamiast siê biæ i zabijaæ nawzajem, zgodnie ze zwyczajem naszych rodzimych pijaków; nie – oni p³acz¹ i ca³uj¹ siê! Interesuj¹cy i zabawny naród!... dobrze by by³o go uszczêœliwiæ. Ale to trudne zadanie, ¿eby nie powiedzieæ niemo¿liwe do spe³nienia. Niech mi kto znajdzie sposób zaspokojenia nieokreÅ“lonych pragnieñ olbrzyma m³odego, leniwego, ciemnego, ambitnego i tak skrêpowanego, ¿e nie mo¿e ruszyæ rêk¹, ni nog¹!... Gdy siê rozczulam nad losem têgo ludu, zawsze litujê siê równie¿ nad wszechmocnym cz³owiekiem, który nim rz¹dzi. ...Klasztor na Dziewiczym Polu po³o¿ony jest blisko Moskwy i nad ni¹ góruje. Plac jarmarczny, jak siê mówi w Normandii, to jest plac, gdzie odbywa siê festyn, to pusty teren schodz¹cy w dó³ raz ³agodnym, raz stromym spadkiem a¿ do koryta rzeki, która w tym roku przypomina drogê nierównej szerokoÅ“ci, piaszczyst¹, pobru¿d¿on¹ na ca³ej d³ugoÅ“ci smug¹ wody. Z jednej strony, w kierunku wsi, wznosz¹ siê wie¿e klasztorne ograniczaj¹ce przestrzeñ, a od strony przeciwnej ukazuj¹ siê gmachy starej Moskwy, dostrzegane z daleka. Przeb³yski widoków na równinê i bloki domów poprzecinane kêpami drzew, szare deski chat obok gipsu i wapna wspania³ych pa³aców, odleg³e sosnowe lasy otaczaj¹ce miasto ¿a³obnym pasem, powoli nikn¹ce barwy d³ugiego zmierzchu – wszystko to sprzyja wzmo¿eniu efektu monotonnych krajobrazów Pó³nocy. Jest to smutne, lecz imponuj¹ce. Jest w tym poezja pisana w tajemniczym
|
WÄ…tki
|