- Odejdźcie od okien, bo dostaniecie zawrotu głowy! - zawołał pan Kleks...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
-
Posuwamy się z szybkością czterystu mil na godzinę. Całe szczęście, Ŝe nie ma po
drodze zakrętów.
Oszołomieni marynarze, za przykładem pana Kleksa, usadowili się w fotelach.
Trudno było pojąć, Ŝe przy tak olbrzymim pędzie szyby w oknach nie dygotały i
łoskot nie zagłuszał słów.
- Spodziewam się, Ŝe najdalej za dwie godziny będziemy u celu naszej podróŜy -
rzekł pan Kleks. - DuŜo słyszałem o Wyspie Wynalazców. Mieszkają na niej istoty
zupełnie podobne do nas, ale zamiast dwóch nóg posiadają tylko jedną, o bardzo
wielkiej stopie. Swoją wyspę nazywają Patentonią od nazwiska największego ich
uczonego, Gaudentego Patenta. Od strony morza nikt nie ma do niej dostępu, gdyŜ
strzegą zazdrośnie swych laboratoriów i fabryk. Jedyna droga do Patentonii
prowadzi przez Abecję, dlatego tak mało wie się o tym kraju. Na wyspie tej powstają
wszelkie wynalazki, znane ludzkości. Patentończycy zawiadamiają o nich świat,
wysyłając ruchome obrazy. Niestety, nie wszystkie obrazy docierają do nas, gdyŜ nie
posiadamy odpowiednich aparatów odbiorczych. Będziecie więc mogli zobaczyć
mnóstwo wynalazków, u nas zupełnie nie znanych. Pamiętajcie tylko o jednym:
Patentończycy nie cierpią podglądania ich tajemnic i są ogromnie podejrzliwi. Nie
wtykajcie nosów, gdzie nie trzeba, bo moŜecie ściągnąć na siebie nieszczęście. Nie
lekcewaŜcie tej przestrogi. O wszystko macie prawo pytać, otrzymacie dokładne
objaśnienia, a nawet plany i modele. Łatwo będziecie mogli z nimi się porozumieć,
gdyŜ władają tysiącem języków i narzeczy, nie wyłączając języka bajdockiego.
Patentonia to kraj bogaty i ludzie Ŝyją tam po sto lat, ale poza pracą nic dla nich nie
istnieje, ani śpiew, ani tańce, ani rozrywki, a sen jest nieznanym zjawiskiem. Po
prostu połykają specjalne pastylki, które zastępują odpoczynek i usuwają zmęczenie.
Tyle mogę wam na razie powiedzieć o słynnej Wyspie Wynalazców, resztę
zobaczycie na własne oczy.
Opowiadanie pana Kleksa zrobiło na Bajdotach ogromne wraŜenie. Siedzieli przez
dłuŜszy czas zamyśleni i nawet Pietrek nie zadawał pytań, choć poŜerała go
ciekawość.
Torpeda pędziła z niezmienną szybkością. W miarę jak zapadał mrok, w miastach,
które mijała, rozbłyskiwały niezliczone światła i zlewały się w jedno oślepiające
pasmo.
W głośniku ucichła muzyka i rozległy się słowa w języku bajdockim:
- Halo, halo! Arcymechanik Patentonii wita poddanych Wielkiego Bajarza Bajdocji.
W stolicy naszego kraju poczyniono juŜ przygotowania na przybycie słynnego
uczonego, AmbroŜego Kleksa. Uroczystości na jego cześć odbędą się we wszystkich
miastach. Halo, halo! Za godzinę minut dwadzieścia trzy Stalowa Strzała, którą
podróŜujecie, wjedzie na peron siódmy Dworca Magnesowego. Po zatrzymaniu się
Stalowej Strzały nie opuszczać foteli... nie opuszczać foteli... Halo, halo! Prosimy o
naciśnięcie czerwonego guzika pod głośnikiem.
Kapitan pierwszy zerwał się z fotela i nacisnął guzik, którego poprzednio wcale nie
dostrzegł. Marynarze z ciekawością spoglądali na głośnik, spodziewając się stamtąd
nowej niespodzianki. Tymczasem okazało się, Ŝe ukryty mechanizm, wprowadzony
w ruch przez naciśnięcie czerwonego guzika, zainstalowany był w stołach. Boczne
ścianki wysunęły się w górę, a kiedy opuściły się z powrotem, dawna zastawa
zniknęła, a na jej miejsce zjawiły się nowe nakrycia, dzbanki z czekoladą i tace z
ciastami.
W tej samej chwili w głośniku rozległy się słowa:
- Halo, halo! Prosimy na podwieczorek.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.