Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
— Ja bym mu jÄ… zabraÅ‚a, ja bym mu pokazaÅ‚a pamiÄ…tkie. Z miejsca za kok bym zÅ‚apaÅ‚a i wont za rogatki razem z nieÅ›lubnem dzieckiem! — wmieszaÅ‚a siÄ™ pani Gienia z wypiekami na twarzy. — Gieniuchna, nie rozrabiaj na ulicy, bo ludzie siÄ™ na nasz patrzÄ…. Dosyć mia- Å‚em z tobÄ… kramu na sali. Czy pan wiesz, panie Wu, że to ona taki raban toczyÅ‚a w trzecim akcie. Jak przyszÅ‚a do Kleopatrii żona Cezarego i prosi jÄ… ze Å‚zami w oczach o opuszczenie miasta z pÄ™takiem, moja małżonka co i raz siÄ™ zrywaÅ‚a z miejsca i na scenÄ™ chciaÅ‚a lecić pomagać Cezarowej kochankie męża wyganiać. Ona to pierwsza zaczęła brawo zaiwaniać, jak Cezarowa nareszcie fatalnie przy- gadaÅ‚a Kleopatrii i wyszÅ‚a z pokoju trzasnÄ…wszy, ma siÄ™ rozumieć, drzwiamy. Wszystkie żony dawaj za GieniÄ… bis bić. Kleopatrie tak to rÄ…bnęło w kość, że z nerw zÅ‚apaÅ‚a ze stoÅ‚u ruskie wazÄ™ i trzask jÄ… o ziemie. — Te wazy nazywajÄ… siÄ™ etruskie — wyjaÅ›niÅ‚em nieÅ›miaÅ‚o. — Tyż mówiÄ™, zÅ‚apaÅ‚a te ruskie wazÄ™ i lu jÄ… o podÅ‚ogie aż poszÅ‚a w drobne ka- waÅ‚ki, a ucho wpadÅ‚o do pierwszego rzÄ™du krzeseÅ‚. JakiÅ› starszy facet, któren koÅ‚o 268 nasz siedziaÅ‚, oczy sobie zasÅ‚oniÅ‚ i o maÅ‚y figiel nie zemglaÅ‚. Możliwe, że to byÅ‚ derektor teatru odpowiedzialny za zastawÄ™ stoÅ‚owe na scenie. Artystka przy swo- ich chodach siÄ™ wytÅ‚omaczy, a jemu z pensji za wazÄ™ wytrÄ…cÄ…, bo to jest wÅ‚asność paÅ„stwowa. — A cóż ta żona znowuż tej Kleopatrii takiego powiedziaÅ‚a — tyle co nic. Jakby tak na mnie trafiÅ‚o, ja bym wiedziaÅ‚a, jak siÄ™ z takiem egipskiem kociakiem oblecić. — Totyż dlatego, Gieniuchna, nie jesteÅ› rzemskÄ… cesarzowÄ…. A po drugie, ta- kich wiÄ…zanek, jak ty potrafisz zasunąć, tak zwane żywe sÅ‚owo w teatrze nie znosi. ByÅ‚o nie byÅ‚o, sztuka jest taka wiÄ™cej przepiÄ™kna i podobnież jubileuszowa. Ten Morstin, któren jÄ… uÅ‚ożyÅ‚, już pięćdziesiÄ…t lat siÄ™ tem zatrudnia. Dobry, cechowy remiecha, co i raz to lepsze kawaÅ‚ki odstawia. I artyÅ›ci majÄ… co odgrywać, i publi- ka pouczajÄ…ce rozrywkie umysÅ‚owe otrzymuje. — Ale lipÄ… czasem lubi siÄ™ posÅ‚użyć — rzuciÅ‚ znienacka pan Piekutoszczak. — Kto? Morstin? Gdzie tu masz lipÄ™, OleÅ›? — Z wężem jest lipa. StaroÅ›wiecka historia nasz poucza, że Kleopatra pod- czas taÅ„ca z wężem zostaÅ‚a przez drania ugryziona i wskutek tego w krótkich abcugach zakitowaÅ‚a. A tu siÄ™ kÅ‚ania publice osiem razy na zakoÅ„czenie sztuki. Wąż jest w ogóle nieobecny. WnoszÄ… co prawda garnek na scenÄ™, w którem ma siÄ™ znajdować, ale to jest tak zwana iluzja, czyli pic elektromontaż. Z garnka tylko szczypiorek czy insza pietruszka wystaje, węża nie ma Å›ladu. — Nie możesz chyba, OleÅ›, wymagać od Morstina, żeby za twoje parszywe parÄ™ zÅ‚otych co wieczór kazaÅ‚ artystkie zagryzać wężowi? — MógÅ‚by być nieszkodliwy zaskroniec. — Tak, żeby z garnka na sale nawiewaÅ‚ i publikie pÅ‚oszyÅ‚. Masz pojÄ™cie co by siÄ™ przy drzwiach dziaÅ‚o? — Wieloryb byÅ‚ jednakowoż prawdziwy, chociaż wypchany. — Nie bÄ™dziem siÄ™ z ciemnÄ… masÄ… przekomarzać — oÅ›wiadczyÅ‚ na to pan Walery, spojrzawszy na mnie porozumiewawczo. — Pomówiem lepiej o artystce odstawiajÄ…cej egipieckÄ… królowÄ…, tak że ciarki czÅ‚owieka przechodzÄ… i nie dziwie siÄ™ Cezaremu, że jÄ… do Rzemu przywiózÅ‚, razem z rzeczamy. — Istotnie, Kleopatra w Teatrze Polskim to wielka kreacja aktorska — po- twierdziÅ‚em z zapaÅ‚em. Pani Gienia spojrzaÅ‚a na mnie ironicznie i rzekÅ‚a: — Wszyscy jesteÅ›cie dobre ancymonki, razem z tem waszem Cezarem Juliu- szem i tem caÅ‚em Morstinem. Paryż wysiada — Patrz, OleÅ›, co siÄ™ z tej dzielnicy zrobiÅ‚o — nadmieniÅ‚em do szwagra Pie-
|
WÄ…tki
|