X


Zdawali sobie sprawę, że zdolność widzenia niewidzialnego bardzo się ostat- nio u Dolga wyostrzyła, ponieważ tak często dotykał magicznego szafiru...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

— Czy Nidhogg tam jest? — zainteresowała się Theresa.
— Nie, babciu, nie ma. I Zwierzęcia też nie.
— To znaczy, że są przy Tiril. — Księżna odetchnęła z ulgą. — To bardzo
dobrze. Wiemy przynajmniej, że Tiril żyje.
Stała u boku Erlinga Müllera, w otoczeniu swoich wnuków i służby na zabu-
dowanej werandzie.
— Dolg, co oni teraz robią? — zapytała cicho.
61
— Rozmawiają. Prawdopodobnie zastanawiają się, jak najprościej osiągnąć cel. Nie mogę, niestety, opowiedzieć tacie, co Cień zrobił, żeby unicestwić tych czterech wielkich mistrzów, bo byłem wtedy nieprzytomny. Ale jeśli chodzi
o strasznego Torquemadę, to musiałem mu przedstawić wszystkie jego złe uczyn-ki. Tata nie może chyba tego zrobić.
— Nie — przyznał mu rację Erling. — Nauczyciel jest wyjątkową istotą, ale
jednak nie do tego stopnia co Cień.
— Tak jest — zgodził się Dolg. — Cień wiedział wszystko o przeszłości.
Czerpał wiedzę z księgi czasu świata. Pominąwszy. . .
— Co chciałeś powiedzieć?
— Chciałem powiedzieć: Pominąwszy wiedzę o Zakonie Słońca, ale teraz wi-
dzę, że się myliłem. On przecież był jednym z nich. Ale byłem głupi!
— Wcale nie — zaprotestował Erling. — Jesteś niebywale mądry.
— Przecież on musiał wiedzieć mnóstwo rzeczy o Świętym Słońcu, ale nigdy
niczego nie powiedział.
— Szkoda — westchnął Erling. — A teraz co? Masz go więcej nie widywać?
— Nie, oczywiście, że go zobaczę! Sam mi to obiecał, ale on przychodzi i odchodzi, kiedy chce. O, patrzcie! Zdaje się, że postanowili zaczynać!
Wszyscy skupili znowu uwagę na tym, co działo się na zewnątrz.
Dolg westchnął.
— Powinienem teraz być przy tacie!
Jego podziw dla ojca przekraczał wszelkie pojęcie. I troskliwość okazywana
ukochanemu tacie była równie wielka.
Theresa uśmiechnęła się, ale natychmiast znowu spoważniała.
— Erling, co Móri robi?
— Wygląda na to, jakby zamierzał podnosić jedną tablicę po drugiej. Wypuści wielkich mistrzów, zanim dokładnie przeczytamy inskrypcje. Odeśle te upiory z powrotem do krainy zimnych cieni, gdzie jest ich właściwe miejsce. Myślę, że chce zachować tylko tablicę Ordogno Złego z Leon.
— Rozumiem. Kamień z Ordogno. Klucz, czy raczej brama do starego czasu.
— No właśnie.
— Duchy taty usiadły w kucki wokół kamiennych tablic — oznajmił Dolg.
— Tak jak siadają ludzie z prymitywnych plemion. I słyszę, że śpiewają cichutko.
Zawodząco.
— My słyszymy Móriego. Tamtych nie.
— Naprawdę, nie słyszycie nikogo więcej? — dziwił się Dolg. — Śpiewają
bardzo wyraźnie. Teraz tata bierze jedną z tablic. . . O, to cud! Coś okropnego wije się i pełznie, ale oni nie pozwalają mu uciec. Mają go!
— Dokładnie tak jak wtedy, kiedy my czytaliśmy inskrypcje, Thereso — po-
wiedział Erling cicho.
— Tak — odparła uszczęśliwiona, że on podkreśla ich wspólne działanie.
62
Erling zastanawiał się teraz głośno:
— Jednego w tym wszystkim nie rozumiem. Przeglądaliśmy przecież kamien-
ne tablice w górach pod Graben i wtedy nic się nie działo. Później my oboje chcieliśmy odczytać inskrypcje dokładniej i wtedy duchom pięciu mistrzów udało się wymknąć i prześladować Dolga. Wtedy sądziliśmy, że to dlatego, iż nie ma z nami Móriego. Teraz Móri jest, a najwyraźniej jakiś duch próbuje się wyrwać.
Theresa uśmiechnęła się.
— Może ocknęli się do życia po tej kąpieli, którą im sprawiłeś? Żartuję, ale może rzeczywiście tam, pod Graben, oni nie byli do końca „przebudzeni”? Spali przecież przez kilkaset lat.
— Możliwe — Erling odpowiedział jej uśmiechem. — Chociaż nie, myślę, że
to jednak chodzi o co innego.
— Ja też tak uważam — potwierdziła Theresa cicho.
Popatrzyli na siebie. Wiedzieli, że oboje mają na myśli to samo: dlaczego
duchy nie wymknęły się podczas długiej podróży Erlinga do domu, kiedy tabli-ce znajdowały się w wielkim nieporządku? Ale wtedy trwały na miejscu. Lęk
przed Dolgiem i przed tym, co chłopiec mógłby im zrobić, spowodował, że umar-li wielcy mistrzowie ocknęli się do życia. A pod Graben Dolga nie było. Tutaj jednak napotkali jego nie znaną silę i próbowali. . . Nie, nie uciec! Próbowali go powstrzymać!
Theresa i Erling przysunęli się do chłopca, jakby go chcieli chronić.
Co też to za wnuk mi się przytrafił? — pomyślała księżna. Jakież niezwykłe
siły tkwią w tym chłopięcym ciele? Czy zdołamy mu pomóc, gdyby tego potrze-
bował?
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.