Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Skadi bowiem była piękna, a przymierze z olbrzymami burzy wydawało się konieczne, bo w przeciwnym razie mogliby zniszczyć Midgard i Asgard.
Odin więc udzielił takiej odpowiedzi: - Zgadzamy się na twoje warunki, waleczna dziewczyno. Ale musisz wybrać sobie męża nie widząc całej jego postaci, tylko stopy. Skadi przystała na to i Odin wprowadził ją do Asgardu. gdzie stanąwszy w swojej lśniącej zbroi nie wydawała się wiele większa od zgromadzonych. A potem weszli do wielkiej sali i wskazał jej zasłonę, za którą ukryli się Asowie, wysunąwszy jedynie stopy. Skadi je oglądała, a kiedy zbliżyła się do pary stóp zgrabniejszych niż inne, wykrzyknęła: - Wybieram tego za męża, bo nic mogłabym znaleźć lepszego niż Baldr! - Kiedy odsunięto zasłonę, zobaczyła, że wybrała nic Baldra, ale Njorda z Vanaheimu. Ale oboje byli sobie radzi i wieczorem wyprawiono im wesele, Loki zaś tak wesoło dokazywał i błaznował z kozłem, że Skadi śmiała się w glos. Spełniono zatem postawione przez nią warunki. Bardzo prędko jednak wynikły między małżonkami nieporozumienia, ponieważ Njord chciał zamieszkać w zamku Noatun nad morzem, a Skadi tęskniła za wietrzystym domem w Thrymheimie. Ułożyli się, że będą spędzać dziewięć nocy w Thrymheimie, a następne dziewięć w Noatun. Ale kiedy Njord wracał do swego zamku, wołał: - Och, jakże nienawidzę gór! Jak okropne wydaje się wycie wilków po śpiewie ptaków. Skadi, jednakże, mówiła wręcz coś przeciwnego: - Pisk morskich ptaków nie daje mi spać. A jeśli już zasnę, mewy budzą mnie przed świtem. Spędzała więc coraz więcej czasu w górach, biegając po śniegu i zabijając niedźwiedzie swymi szybko mknącymi strzałami. Mimo to w pięknym nadmorskim Noatunie urodziło się Skadi i Njordowi dwoje zachwycających dzieci: syn nazwany Freyem i córka nazwana Freyją. Kiedy dorośli, zamieszkali w Asgardzie i nikt nie był bardziej szanowany i kochany wśród Asów niż Frey, pan owocowania i szczodrego pokoju, i Freyją, pani miłości i piękności, która jednakże potrafiła ruszyć na bitwę u boku Odina. powożąc złotym wozem, zaprzężonym w koty. LOKI I OLBRZYMI Loki mieszkał w Asgardzie, uznany za jednego z Asów, i nikt nie przypuszczał, że wydal Idun olbrzymowi burzy, nim ją sprowadził z powrotem. Tego rodzaju postępowanie leżało w jego naturze, tak wielką bowiem radość sprawiało mu platanie niegodziwych figlów, że często robił, co mu przyszło do głowy, nie licząc się z następstwami. Trzeba przyznać, że był wielce przebiegły i chytry, a dzięki swym uzdolnieniom oddawał Asom ogromne usługi. Na początku należał do najważniejszych strażników Asgardu i niejeden raz ustrzegł Asów przed nieszczęściem. Odin wierzył, że w końcu Loki przezwyciężył w sobie naturę olbrzymów, że o niej zapomniał, a zważając na to, że łączy się braterstwo krwi, pilnował, żeby Lokego traktowano jak prawdziwego potomka Bestii, a nie tylko jej kuzyna. Bardzo wcześnie w historii Midgardu Loki dowiódł swego sprytu pokonując olbrzyma Skrymsli, który okazał się zbyt przebiegłym przeciwnikiem zarówno dla Odina jak i Honira. Zdarzyło się bowiem, że ci trzej Asowie wędrując znów razem po ziemi, co w tych wczesnych dniach świata robili często, zaszli do domu wieśniaka na Wyspach Owczych. Wieśniak nie rozpoznał ich, gdyż byli przebrani, ale zaprosił trzech wędrowców do swej kuchni i postawił przed nimi sutą wieczerzę. Jednak nie przyłączył się do nich, kiedy weselili się przy ogniu nad kielichami miodu, i Odin zauważył, że od czasu do czasu odwraca się i płacze. - Co cię gnębi, uprzejmy nasz gospodarzu? - zapytał go w końcu. - Czy nie moglibyśmy ci w czymś pomóc lub pocieszyć cię jakoś? - Niestety, szlachetny panie - odpowiedział wieśniak, z twarzą zalaną łzami - żaden śmiertelnik nie może mi pomóc. Rano przyjdzie ten okrutnik, olbrzym Skrymsli, aby zabrać nam ukochanego najmłodszego syna Rognira, bo go sobie upatrzył na jutrzejszy obiad. Daremnie błagaliśmy o litość, nie chce okazać miłosierdzia naszemu ukochanemu dziecku. - To się stać nie może! - zawołał Odin, zrywając się na równe nogi i ukazując swą prawdziwą postać. - Ukryjemy rano chłopca przed Skrymslim, a jeżeli mnie się to nie uda, schowa go mój brat, Honir. Wieśniak i jego żona padli na kolana przed trzema Asami. Odin szybko podszedł do drzwi i wyciągnąwszy w górę ramiona zaintonował pieśni runiczne, których nauczył się od swego wuja, Mimira, mądrego olbrzyma. Kiedy tak śpiewał, na dzikich ugorach wyrastało zboże i o wschodzie słońca jak okiem sięgnąć rozpościerały się złote łany, gotowe pod sierp. Wtedy Odin zabrał małego Rognira i ukrył go w ziarnku zboża w jednym z kłosów na środku wielkiego pola. Potem trzej Asowie stanęli we drzwiach domu, aby patrzeć, co się stanie, i wkrótce od strony gór nadszedł niebotyczny olbrzym. - Dawać mi małego Rognira! - zawołał. - Ukrył się na polu zboża - powiedział wieśniak. - A więc znajdę go przed zachodem słońca - odparł olbrzym. Wyciągnął ostry miecz i zaczął ścinać zboże, wytrząsając ziarno i odrzucając słomę z pustymi kłosami, aż na krańcu pola powstał wysoki bróg. Zapadał wieczór, kiedy Skrymsli ściął ów nieszczęsny kłos, wytrząsnął jego ziarna na rękę i wybrał to właśnie, w którym ukrywał się Rognir. Przerażone dziecko wezwało Odina na pomoc i jeden z jego kruków nadfrunął, porwał ziarenko z dłoni olbrzyma i zaniósł je do domu, gdzie Rognir natychmiast odzyskał swą naturalną postać. - Zrobiłem wszystko, co w mej mocy, aby wam pomóc - zwrócił się Odm do wieśniaka. - Słońce zaszło, Skrymsli oddalił się i chłopiec jest bezpieczny.
|
WÄ…tki
|