wygodnie podróżować po całym świecie, ale nie znamy samych siebie...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Filozofia naszych
czasów zna tylko jeden cel - wzrost i postęp. Człowiek pracuje, eksperymentuje, prowadzi
badania - po co? W imię postępu! A jaki jest cel postępu? Jeszcze większy postęp! Ludzkość
jest w podróży bez celu. I dlatego, aby nie popaść w rozpacz, musi wytyczać sobie wciąż
nowe cele. Ślepota i krótkowzroczność ludzi naszych czasów w niczym nie ustępuje ślepocie
i krótkowzroczności komórki rakowej. W imię postępu gospodarczego przez całe
dziesięciolecia wykorzystywano w charakterze żywiciela środowisko, aby dziś „ze
zdumieniem" stwierdzić, że śmierć żywiciela oznacza naszą własną śmierć. Ludzie uważają
świat - rośliny, zwierzęta, surowce - za swoją glebę odżywczą. Wszystko to istnieje wyłącznie
po to, byśmy mogli rozprzestrzeniać się bez żadnych ograniczeń.
Skąd ludzie, którzy się w ten sposób zachowują, biorą odwagę i zuchwałość, by skarżyć
się na raka? Jest on przecież tylko naszym lustrem. Pokazuje nam nasze własne zachowanie,
nasze argumenty, a zarazem kres naszej drogi.
Raka nie trzeba zwalczać. Trzeba go tylko zrozumieć aby móc zrozumieć siebie. Że też
ludzie wciąż jeszcze tłuką lustro, gdy nie podoba im się własna twarz! Chorują na raka bo
sami są rakiem.
Rak jest naszą ogromną szansą odkrycia własnych błędów i pomyłek. Uczyńmy więc
próbę zdemaskowania słabych punktów tej koncepcji, którą rak i my stosujemy w swoim
życiu. Rak potyka się o biegunowość „ja alby wspólnota". Widzi tylko tę alternatywę i
dlatego opowiada się za własnym przeżyciem, niezależnym od otoczenia, za późno orientując
się, że nadal jest od niego zależny. Brak mu świadomości większej, bardziej kompleksowej
całości. Widzi jedność tylko w stopniu ograniczonym własnym punktem widzenia. Podobnie
zachowuje się człowiek. Izoluje się w swej świadomości, przez co następuje rozbicie na „ja” i
„ty". Człowiek myśli w kategoriach wielu „jedności", nie zdając sobie nawet sprawy z
bezsensu takiego pojęcia Jedność to suma wszystkich bytów i nie zna ona niczego poza sobą.
Jeśli rozbije się jedność, powstanie wielość, ale ta wielość będzie, koniec końców, też
elementem jedności.
Im bardziej ego się izoluje, tym bardziej traci poczucie więzi z całością, której jest
elementem. Ma złudzenie, że może coś zrobić „samo". W rzeczywistości bowiem nie sposób
naprawdę odłączyć się od reszty wszechświata Nasze ja tylko to sobie wyobraża. W miarę jak
nasze ja izoluje się od otoczenia, człowiek traci religio, czyli więź z praprzyczyną bytu. Ego
próbuje zaspokoić swoje potrzeby i dyktuje nam kierunek, którym mamy podążać.
Odpowiada mu przy tym wszystko to, co służy dalszemu odseparowywaniu się, odróżnianiu
od reszty. Boi się tylko pełnego zespolenia, gdyż to oznaczałoby jego śmierć. Dużym na-
kładem sił, inteligencji i bogatą argumentacją ego broni swej egzystencji i wykorzystuje dla
swoich celów najświętsze teorie i najszlachetniejsze zamiary. Najważniejsze bowiem jest dla
niego własne przetrwanie.
W ten sposób rodzą się cele, które nie są żadnymi celami. Postęp jako cel jest czymś
absurdalnym, bo przecież nie ma końca. Prawdziwym celem może być jedynie
przekształcenie dotychczasowego stanu rzeczy, ale nie zwykłe kontynuowanie tego, co i tak
istnieje. My, ludzie, żyjemy w sytuacji biegunowości. Co więc począć? Jaki znaleźć cel?
Jeśli jednak stanie się nim „jedność", będzie to oznaczało zupełnie inną jakość bytu niż ta,
którą przeżywamy w warunkach biegunowości. Stawianie człowiekowi, który siedzi w
więzieniu, perspektywy innego więzienia nie jest niczym kuszącym, nawet gdyby to drugie
więzienie miało być nieco wygodniejsze. Istotną zmianą jakościową byłoby zaoferowanie mu
wolności. Cel, jakim jest „jedność", można osiągnąć tylko wtedy, gdy poświęci się swoje ja,
gdyż dopóki istnieje ja, istnieje i ty, a zatem istnieje biegunowość. „Odrodzenie w duchu"
zawsze poprzedza śmierć, a ta śmierć dotyczy naszego ja. Islamski mistyk Rumi ujmuje ten
temat w następującej przypowieści: „Pewien mężczyzna przyszedł pod drzwi ukochanej i
zapukał. Jakiś głos zapytał: Kto tam?
To ja - odparł. Na to głos: Nie ma tu dość miejsca dla mnie i dla ciebie. I drzwi pozostały
zamknięte. Po roku samotności i wyrzeczeń mężczyzna znów przyszedł i zapukał. I znów
głos zapytał: Kto tam? - To ty odparł mężczyzna. I drzwi zostały otwarte."
Dopóki nasze ja dąży do wiecznego życia, zawsze będziemy ponosić fiasko, tak jak
komórka rakowa. Odróżnia się ona od komórek ciała przecenianiem własnego ja. W komórce
jądro komórkowe odpowiada mózgowi. W komórce rakowej jądro wciąż zyskuje na
znaczeniu i stale się powiększa (raka można zdiagnozować także na podstawie
morfologicznej zmiany jądra komórkowego). Ta zmiana jądra odpowiada nadmiernemu
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.