Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Dopóki miałem bronić powagi senatu 2, walczyłem
tak zaciekle i gwałtownie, iż zbierały się tłumy, wydając na moją cześć głośne okrzyki pochwały. Jeślim ci się kiedy wydał dzielnym w obronie rzeczypospolitej, z pewnością podziwiałbyś mnie w tej sprawie. Gdy bowiem tamten3 uciekł się do zwoływania wieców i usiłował na nich wzbu- dzić nienawiść dla mego imienia — bogowie nieśmiertel- ni! — jakie stoczyłem boje, ilu położyłem trupem!4 ja- kich dokonałem napaści na Pizona, Kuriona i na całą tę zgraję! Jak gromiłem małoduszność starców, rozpustę mło- dzieży! Często — świadczę się na bogów — pragnąłem, abyś był nie tylko doradcą moich postępków, lecz także świadkiem tych wspaniałych walk. 2. Gdy jednak Hortensjusz wpadł na pomysł, aby try- bun ludowy Fufiusz wniósł ustawę o świętokradztwo, któ- ra różniła się od wniosku konsularnego tylko składem sę- dziów — ale w tym był też cały sęk — walczył zaś o to tak, iż dopiął celu, gdyż przekonał siebie i innych, że żadni 1 z procesem — Klodiusza, por. listy 8i9. 2 powagi senatu — zaangażowanej w tym, aby sprawę Klodiusza sądził trybunał powołany imiennie przez pretora, a nie, jak zwykle, wylosowany komplet sędziowski. 3 tamten — Kurio mianowicie. 4 — wyrażenie żartobliwie przesadne. 10. (ATT. I 16) sędziowie nie mogą go uniewinnić — zwinąłem żagle, przewidując nędznych sędziów, i w zeznaniu5 powiedzia- łem tylko to, co było tak znane i stwierdzone, iż pominąć tego nie mogłem. Przeto, jeśli mnie pytasz o przyczynę uniewinnienia — że już powrócę do pierwszej sprawy — było nią ubóstwo i podłość sędziów. Że się zaś to stało, sprawił pomysł Hortensjusza: w obawie, aby Fufiusz nie sprzeciwił6 się wnioskowi zgłoszonemu na mocy uchwały senatu, nie dostrzegł on, iż lepiej było zostawić Klodiusza pod zarzutem zbrodni i w żałobnym stroju 7 niż oddać go niepewnemu sądowi. Lecz, powodowany nienawiścią, oddał sprawę pośpiesznie pod sąd, twierdząc, iż tamten będzie zgładzony nawet ołowianym mieczem. 3. Jeśli zaś zapytasz, jaki był proces — odpowiem, że miał wynik zgoła nieoczekiwany, tak iż teraz inni ganią pomysł Hortensjusza ze względu na jego skutek; ja gani- łem go od samego początku. Albowiem, gdy wśród głoś- nych krzyków odbywało się odrzucanie8 sędziów, przy czym oskarżyciel, jak dobry cenzor, odrzucał najniegodzi- wszych, oskarżony zaś, jak dobrotliwy przedsiębiorca gla- diatorów, usuwał co najlepszych 9 — gdy tylko sędziowie 5 Już w czasie samego przewodu sądowego. Klodiusz mia- nowicie twierdził, że w czasie, kiedy zaszło zarzucone mu prze- stępstwo, znajdował się w Interamna, o 140 km od Rzymu. Cycero natomiast zeznał, że na trzy godziny przed inkrymino- waną porą widział się z nim w Rzymie. 6 Por. list 9, przyp. 12. 7 Żałobny strój przywdziewał niekiedy Rzymianin dla za- znaczenia, że dzieje mu się krzywda, przeciw której nie może inaczej protestować. Klodiusz widocznie tak zrobił. 8 Z grona sędziów wyznaczonych losem każda ze stron miała prawo wykluczyć („odrzucić") tych, których uważała za nieprzychylnych sobie. 9 dobrotliwy przedsiębiorca gladiatorów (tj. właściciel tru-py niewolników szkolonych do walk gladiatorskich) odrzucał, zasiedli, uczciwych ludzi począł ogarniać wielki niepokój. Nigdy bowiem, nawet przy grze w kości, nie zebrało się gorsze towarzystwo: zhańbieni senatorowie, wyzuci ze wszystkiego rycerze, trybunowie pieniężni, jak ich zowią, nie tyle jednak tacy, co dają, ile tacy, co pieniądze biorą. Było jednak i paru porządnych ludzi, których oskarżony nie mógł usunąć przez odrzucenie; siedzieli oni smutni i stroskani wśród ludzi tak do siebie niepodobnych, lęka- jąc się zarażenia hańbą. 4. Gdy we wstępnej procedurze zdawano sprawę z każ-
|
Wątki
|