Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Najwyraźniej noghryjskie dzieci wcześnie zaznajamiano z ceremoniami i powinnościami ich
ludu. - Zaprowadźcie mnie do niej. Chłopczyk ponownie wykonał pełen czci ukłon i podniósł się z ziemi. Ruszył w kierunku dużej, okrągłej budowli, obok której poprzedniej nocy wylądował Khabarakh. Leia podążyła za nim, a pozostała dwójka dzieci zajęła miejsca z jej prawej i lewej strony. Księżniczka złapała się na tym, że po drodze rzuca dzieciom ukradkowe spojrzenia. Zastanawiał ją jasny kolor ich skóry. Skóra Khabarakha była stalowoszarą, karnacja matrah jeszcze ciemniejsza. Czyżby wśród Noghrich dało się wyróżnić kilka odrębnych ras? A może ciemnienie skóry było związane z procesem starzenia się? Postanowiła, że przy okazji spyta o to Khabarakha. Przy świetle dziennym dukha wydawała się jej znacznie bardziej reprezentacyjna niż w nocy. Rozmieszczone w ścia- nach co kilka metrów kolumny wykonano z pojedynczych pni drzew, które odarte z kory i wygładzone do połysku lśniły jak czarny marmur. Zbudowane z innego gatunku błyszczącego drewna ściany były pokryte do połowy wysokości skom- plikowanymi, ręcznie rzeźbionymi ornamentami. Kiedy podeszli bliżej, Leia spostrzegła, że metalowa obręcz wzmacniają- ca, która biegła wokół budynku tuż pod okapem, jest również pięknie zdobiona. Najwyraźniej Noghri lubili łączyć ze sobą funkcję użytkową i dekoracyjną. Cała budowla mogła mieć jakieś dwadzieścia metrów średnicy i cztery metry wysokości. O dalsze trzy lub cztery metry podwyższał ją stożkowaty dach. Księżniczka zastanawiała się, ile dodatkowych filarów Noghri musieli umieścić w środku, aby podtrzymać całą konstrukcję. W przerwie między dwiema czarnymi kolumnami wbudowano w ścianę dwuskrzydłowe drzwi. Stała przy nich obec- nie dwójka wyprężonych noghryjskich dzieci. Kiedy Leia podeszła bliżej, mali strażnicy otworzyli przed nią podwoje. Po- dziękowała im skinieniem głowy i weszła do środka. Wnętrze dukhy również były imponujące. Księżniczka znalazła się w wielkiej, przestronnej sali. W dwóch trzecich długości pomieszczenia ustawiono podobne do tronu krzesło. Po prawej stronie dostrzegła wbudowaną w ścianę pomiędzy dwoma filarami małą budkę ze spadzistym daszkiem i niewielkim, okratowanym okienkiem. Dokładnie po przeciwnej stronie sali wisiała jakaś duża plansza. Dach od środka nie był podparty żadnymi dodatkowymi kolumnami. Natomiast przy wierzchołkach filarów ściennych zamocowano ciężkie, przytrzymujące ściany łańcuchy, które zbiegały się promieniście w zawieszonym w samym środku sufitu wielkim, wypukłym spodku. We wnętrzu spodka, tuż za jego krawędzią - jak domy- śliła się Leia - były ukryte źródła światła; nakierowane na sufit napełniały całą salę łagodnym, rozproszonym światłem. Nie opodal planszy, w otoczeniu dwadzieściorga dzieci, siedział Threepio. Opowiadał coś z przejęciem w języku Noghrich, od czasu do czasu uzupełniając relację efektami dźwiękowymi. Leia domyśliła się, że jest to skrócona wersja historii ich walki przeciwko Imperium, którą opowiadał niegdyś Ewokom. Księżniczka miała nadzieję, że robot będzie miał dość rozumu, by powstrzymać się od wieszania psów na lordzie Vaderze. Liczyła na to, że dostatecznie często wbijała mu to do głowy podczas podróży. Jej uwagę zwróciło jakieś nieznaczne poruszenie na lewo od drzwi. Siedzieli tam zwróceni twarzami do siebie Chewbacca i Khabarakh. Wyglądało to tak, jakby w milczeniu mocowali się na ręce. Na widok Leii Wookie przerwał na chwilę szamotaninę z Noghrim i spojrzał pytająco w jej kierunku. Księżniczka skinieniem głowy zapewniła go, że czuje się dobrze; starała się jednocześnie wyczytać z jego nastawienia, co właściwie razem z Khabarakhiem tu robią. Udało jej się jedynie wyczuć, że Chewie nie zamierza powyrywać Noghriemu rąk. To już było coś. - Lady Vader - odezwał się chropawy głos. Odwróciwszy się, Leia zobaczyła zbliżającą się do niej matrah. - Witam panią. Czy dobrze się pani spało? - Tak, dziękuję - odparła księżniczka. - Jesteście wobec nas bardzo gościnni. - Zerknęła na Threepia, zastanawiając się, czy powinna go przywołać w charakterze tłumacza. Matrah inaczej odczytała jej intencje.
|
Wątki
|