Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
»
Nie jest dla mnie jasne, czy sala, do której wchodzi, należy do domu Kapłana, czy do zatrudnionych przy Świątyni niewiast. Widzę, że jest obszerna, jasna i dobrze wyposażona. Jest tam już – oprócz Arcykapłana we wspaniałej szacie – Zachariasz i Anna, córka Fanuela. Maryja staje w progu i kłania się nisko. Najwyższy Kapłan mówi: «Zbliż się, Maryjo. Nie lękaj się!» Maryja dopiero wtedy prostuje się, idąc powoli. Nie robi tego umyślnie, z braku gorliwości, lecz przez mimowolną powagę, która czyni Ją bardziej dorosłą. Anna dodaje Jej odwagi uśmiechem, a Zachariasz pozdrawia: «Pokój z Tobą, Kuzynko». Arcykapłan przygląda się Jej i mówi do Zachariasza: «Widać, że jest z rodu Dawida i Aarona... Znam Twój wdzięk i dobroć, Córko. Wiem też, że z każdym dniem wzrastałaś w mądrości i łasce, w oczach Boga i ludzi. Wiem, że głos Boga wyszeptuje w Twoim sercu najsłodsze słowa. Wiem, że odkąd do nas przybyłaś, jesteś Kwiatem Bożej Świątyni, że jesteś trzecim Cherubem przed Świadectwem. Pragnąłbym, żeby wraz z kadzidłem woń Twego życia wznosiła się tu nadal każdego dnia. Jednak Prawo mówi co innego. Nie jesteś już dziewczynką, lecz Niewiastą. Każda zaś niewiasta w Izraelu musi zostać małżonką, by zanieść swego syna Bogu. Ty też wypełnisz nakaz Prawa. Nie lękaj się, nie rumień. Jestem świadom Twego królewskiego pochodzenia. Prawo i Ciebie broni, nakazuje bowiem dać każdemu mężowi niewiastę z jego rodu. A nawet gdyby ten przepis nie istniał, zastosowałbym go, żeby Twoja wspaniała krew nie uległa zepsuciu. Powiedz, Maryjo: znasz kogoś z Twojego rodu, kto mógłby Cię poślubić?» Maryja unosi twarz, zaróżowioną z zawstydzenia. Na Jej rzęsach lśni pierwszy brylant łez. Odpowiada drżącym głosem: «Nikogo.» «Nie może znać nikogo, bo przyszła tu jako bardzo małe dziecko – odzywa się Zachariasz. – A ród Dawida został za bardzo doświadczony i rozproszony, żeby ich liczne gałęzie mogły zgromadzić się w bukiet i stworzyć koronę królewskiej palmy.» «W takim razie zostawmy wybór Bogu.» Powstrzymywane dotąd łzy błyszczą, spływając do drżących ust Maryi. Patrzy na nauczycielkę błagalnym wzrokiem. Anna odzywa się, chcąc Jej przyjść z pomocą: «Maryja poświęciła się Panu. Na Jego chwałę i dla ocalenia Izraela. Była jeszcze bardzo maleńka, ledwie zaczynała rozumieć, kiedy związała się z Bogiem przez ślub...» «Dlatego więc płaczesz? Nie sprzeciwiasz się Prawu.» [– mówi kapłan.] «Tylko z tego powodu. Jestem ci posłuszna, Kapłanie Boży.» «To potwierdza wszystko, co mi o Tobie mówiono. Od ilu lat jesteś dziewicą [poświęconą Bogu]?» «Sądzę, że od zawsze. Oddałam się Panu, nim przybyłam do Świątyni.» «Czy jesteś tą Małą, która dwanaście lat temu przyszła prosić mnie o przyjęcie?» «To Ja.» «Jak więc możesz twierdzić, że już wtedy należałaś do Boga?» «Gdy patrzę w przeszłość, zawsze widzę Siebie jako dziewicę, [która ofiarowała się Bogu]... Nie pamiętam chwili Swych narodzin ani jak zaczęłam miłować matkę i mówić do ojca: “Ojcze, jestem twoją córką...” Pamiętam jednak, nie wiedząc kiedy się to stało, że oddałam serce Bogu. Może stało się to wtedy, kiedy potrafiłam dać pierwszy pocałunek... Może wraz z pierwszym słowem, jakie potrafiłam wypowiedzieć, z pierwszym krokiem, jaki umiałam postawić... Tak, sądzę, że pierwsze wspomnienie miłości łączy się z pierwszym pewnie stawianym krokiem... Mój dom... W Moim rodzinnym domu było pełno kwiatów... był tam też sad i pola... U stóp pagórka, w głębi, wypływało źródło z wnętrza groty wydrążonej w skale... Była ona pełna długich, cieniutkich traw. Rosły wszędzie, wśród małych wodospadów, które wydawały się płakać. Delikatne, podobne do koronek rośliny, całe były obsypane wiszącymi kroplami wody, które spadając wydawały ciche dźwięki, jak maleńki dzwoneczek. Tak samo śpiewało źródło. Były tam ptaki na oliwkach i jabłoniach rosnących nad źródłem i na stoku. Białe gołębie przychodziły kąpać się w przejrzystej źródlanej wodzie... Niczego więcej nie pamiętam, bo całe Moje serce było zatopione w Bogu. Serce Moje nigdy nie przywiązało się do niczego na tej ziemi. Kochałam tylko ojca i matkę, żywych jak i umarłych... Każesz Mi jednak przypomnieć sobie, Kapłanie... usiłuję więc uświadomić sobie, kiedy ofiarowałam się Bogu... To przywodzi Mi na myśl pierwsze lata...
|
Wątki
|