Leia przygryz³a doln¹ wargê...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

– Kiedy pierwszy raz siê spotkaliœmy – ci¹gn¹³ Luke – robi³
wszystko, co móg³, bym pomyœla³, ¿e naprawdê jest tak lekkomyœlny,
za jakiego chcia³ uchodziæ w moich oczach. Obi-Wan powiedzia³
jednak coœ, czego nigdy nie zapomnê. Ostrzeg³, ¿eby nie s¹dziæ Hana
z pozorów, bo pod mask¹ cynizmu i szorstkoœci kryje siê cz³owiek
o wra¿liwym sercu. – Uœmiechn¹³ siê na wspomnienie tamtych chwil
i spojrza³ na siostrê. – Obi-Wan powiedzia³ równie¿, ¿e tylko nie-
zwyk³y cz³owiek mo¿e mieæ Wookiego za przyjaciela... i ¿e nie ka¿-
dy Wookie zechcia³by przemierzaæ galaktykê wzd³u¿ i wszerz w to-
warzystwie kogoœ takiego jak Han Solo.
Leia uœmiechnê³a siê z przymusem i pokrêci³a g³ow¹.
– Nie musisz mi przypominaæ, ¿e mój m¹¿ jest kimœ niezwyk-
³ym. W tym w³aœnie ca³y problem. Niezwyk³y cz³owiek musi mieæ
równie niezwyk³ego przyjaciela. Chewie i Han... no có¿, chyba mie-
li zbawienny wp³yw jeden na drugiego. Chewie stara³ siê hamowaæ
zapêdy Hana. – Zmusi³a siê do uœmiechu. – Przepraszam, ¿e wy³a-
dowujê na was z³oœæ. – Spojrza³a na Marê. – Nawet ciê nie zapyta-
³am, jak siê czujesz.
– Mam wra¿enie, ¿e jestem o wiele silniejsza – odrzek³a kobie-
ta, ale uzna³a za s³uszne nie wdawaæ siê w szczegó³y.
Leia pomyœla³a, jak bardzo chcia³aby, ¿eby Mara wyzdrowia³a.
Zastanawia³a siê, jak mog³a kiedyœ nie darzyæ jej zaufaniem.
– S¹dzi³am, ¿e ju¿ dawno wróciliœcie na Yavin Cztery – ode-
zwa³a siê po chwili.
Luke i Mara wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
– Czy ktoœ poinformowa³ ciê, ¿e z³apaliœmy yuuzhañsk¹ ucie-
kinierkê? – zapyta³ mistrz Jedi.
Zdumiona Leia otworzy³a szeroko oczy i spojrza³a na brata.
254
– Co takiego? Kiedy?
– Krótko przed twoim odlotem na Ord Mantell – odpar³ Sky-
walker. – Ma zostaæ przetransportowana na Coruscant i poddana
dalszemu przes³uchaniu.
– To fantastyczna wiadomoœæ! – Leia nie kry³a radoœci. – Czy
fakt schwytania jej ma coœ wspólnego z tym, ¿e wci¹¿ jeszcze jesteœ
tutaj?– Yuuzhanka poprosi³a o spotkanie z niektórymi spoœród nas –
odrzek³ Luke.
– To znaczy z rycerzami Jedi? – Leia wyprostowa³a siê na krze-
œle. – Tylko mi nie mów, ¿e zgodziliœcie siê spe³niæ jej proœbê.
– Twierdzi³a, ¿e ma dla nas informacje na temat zarazy, jak¹
Yuuzhanie zaczêli szerzyæ w naszej galaktyce – odezwa³a siê
Mara.Leia zakry³a d³oni¹ usta.
– Ale¿, Maro...
Z s¹siedniego pokoju dobieg³ znajomy g³os, a chwilê póŸniej
na progu stan¹³ Threepio. Nerwowe ruchy r¹k dowodzi³y, ¿e z³oci-
sty android jest niezwykle wzburzony. Tu¿ za nim do apartamentu
wtoczy³ siê Artoo. Astromechaniczny robot nie przestawa³ wyda-
waæ melodyjnych pisków i œwiergotów, z których ca³kiem wyraŸnie
przebija³a drwina.
– Och, proszê, nie wy³¹czajcie mnie! – jêkn¹³ Threepio. – To
nie by³a moja wina! Ja tylko stara³em siê pomóc!
Artoo-Detoo wyda³ g³os, który zabrzmia³ jak pogardliwe prych-
niêcie.
– Och, zamknij siê, ty ma³a... puszko konserw! – wybuchn¹³
C-3PO.
– Threepio, uspokój siê – rzek³a Leia. – Powiedz lepiej, co siê
sta³o.Protokolarny android odwróci³ siê w jej stronê.
– Niedawno podano to w wiadomoœciach, pani Leio – zacz¹³
nerwowo. – Na „Królow¹ Imperium” napadli korsarze albo bandy-
ci. Kapitan statku wys³a³ wo³anie o ratunek. Liniowiec kierowa³ siê
wtedy ku Bilbringi. Mo¿liwe, ¿e w³aœnie w tej chwili rabusie doko-
nuj¹ aborda¿u!
Luke rzuci³ siostrze zagadkowe spojrzenie, tyle¿ zdziwione, co
zaniepokojone.
– To statek, na którego pok³adach uchodŸcy z Ord Mantell lec¹
na planety J¹dra galaktyki – wyjaœni³a kobieta. – Threepio, po³¹cz
255
siê z sieci¹ i spróbuj dowiedzieæ siê czegoœ wiêcej. Mo¿e chodzi o atak gwiezdnych piratów, a nie Yuuzhan.
– Ale pan Solo! – wykrzykn¹³ zrozpaczony android.
Leia spowa¿nia³a.
– Co on ma z tym wspólnego? – zapyta³a.
Threepio uniós³ z³ociste rêce wysoko nad g³owê.
– W tej chwili przebywa na pok³adzie „Królowej”!
Leia pokrêci³a g³ow¹, jakby uzna³a, ¿e siê przes³ysza³a.
– Threepio, nie rozumiem...
– Och, nie powinienem by³ go pos³uchaæ – przerwa³ jej android.
– Ale kiedy powtórzy³ dok³adnie te same s³owa, które pani wypo-
wiedzia³a wczeœniej, by³em pewien, ¿e moje postêpowanie jest uspra-
wiedliwione.
– Jakie s³owa?
– ¯e czasami jest lepiej nie wiedzieæ, co myœl¹ inni – odpar³
C-3PO. – ¯e czasami czuje siê mniejszy ból, je¿eli siê nie zna praw-
dy. Sama pani tak powiedzia³a.
Artoo pozwoli³ sobie na seriê sarkastycznych pisków.
– B¹dŸ cicho! – zgromi³ go bezgranicznie wzburzony android.
– Tylko co to wszystko ma wspólnego z Hanem na pok³adzie
„Królowej Imperium”? – zapyta³a Leia.
– Pan Solo poprosi³ mnie, ¿ebym za³atwi³ mu bilet, a ja spe³ni-
³em jego proœbê, udaj¹c pani¹... to znaczy, naœladuj¹c pani g³os –
odpar³ C-3PO. – A je¿eli chodzi o to, ¿e ani razu nie powiedzia³em,
dok¹d polecia³ pan Solo... to dlatego, ¿e nigdy nie zapyta³a mnie
pani wprost, dok¹d siê wyprawi³. Pan Solo obieca³, ¿e gdyby mnie
wy³¹czono, postara siê przechowaæ zawartoœæ mojej pamiêci w ja-
kimœ banku danych. Dziêki temu móg³bym poæwiczyæ od³¹czanie...
– Threepio! – przerwa³a mu w koñcu Leia. – Jestem pewna, ¿e
nie ponosisz za to ca³ej winy... zw³aszcza gdy w grê wchodzi Han
Solo. Proszê ciê jednak, b¹dŸ ze mn¹ teraz szczery. Dlaczego Han
wyprawi³ siê na Bilbringi?
– Nie wiem nic na temat pobudek, jakimi siê kierowa³, pani
Leio – oznajmi³ android.
Artoo obróci³ kopu³kê o pe³ne trzysta szeœædziesi¹t stopni. Za-
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.