Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
- Nie ma powodu. Podejrzewam, że w swoim czasie Lo'isha chciałby ze mnie uczynić nauczyciela młodych pokoleń magów. Podobałoby mi się to - zakończył zadowolony. - Ma'ar we wszystkich swoich wcieleniach nie dawał nic z siebie. Może w końcu uda mi się to zrównoważyć.
Zatem Lo'isha i An'desha mieli pożegnać ich na skraju Równin, a Srebrny Lis, Śpiew Ognia, Tarrn i Lyam przy Dolinie k'Leshya. Mistrz Levy i Sejanes jechali oczywiście dalej; potem mieli dołączyć do nich heroldowie, którzy roznosili wiadomości, informujące magów i władców o tym, jak powstrzymać ogniska na ich terenach przed skażeniem przez burze. Karal jechał z nimi. Po radach duchów na Księżycowych Ścieżkach nie był zaskoczony, kiedy Natoli przysłała mu wiadomość z prośbą, by przyjeżdżał do Valdemaru. “Ja też mogę być twoimi oczami” - pisała. “A ty będziesz moim rozsądkiem, którego wydaje mi się wyjątkowo brakować. Potrzebuję cię”. Zawiły styl, ale jasne myśli. Pomimo wszystko Karal nieco się bał, że nie będzie chciała go przyjąć; teraz wiedział, że powinien bardziej jej zaufać. Zatem wróci z Sejanesem i mistrzem Levym - do obowiązków i do miłości. Ale przede wszystkim do miejsca, o którym już myślał jak o domu. Miał Altrę, który służył mu swymi oczami, ale również przyjaźń ludzi, wiarę w siebie i nadzieję na przyszłość, że da mu wizję - czystą i prawdziwą. Koniec Tomu Trzeciego Ostatniego
|
Wątki
|