kosmologiczne teorie, Wszechświatem rządziła wówczas symetriaWielkiej Unifikacji...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Ale do zdobycia pełnego piękna fizykom potrzeba jeszcze
jednego zjednoczenia - zjednoczenia grawitacji z wszystkimi
pozostałymi oddziaływaniami. Jest rzeczą zrozumiałą, iż należy
oczekiwać tu jeszcze większych trudności niż w przypadku Wielkiej
Unifikacji. Teoria podpowiada, że Superunifikacja - gdyż tak fizycy
nazywają zjednoczenie grawitacji z innymi oddziaływaniami - może
się dokonać tylko w energiach rzędu 1019 GeV. Energie takie
panowały we Wszechświecie l O'44 sęk. po Wielkim Wybuchu, gdy
gęstość materii wynosiła l O93 g/cm3, czyli w tzw. erze Plancka. Ale
główne teoretyczne trudności w dokonaniu Superunifikacji powoduje
fakt, że symetrie oddziaływania grawitacyjnego są zupełnie innej
natury niż symetrie wszystkich innych oddziaływań. Symetria
związana z grawitacją ma charakter czasoprzestrzenny (gdyż zgodnie
z ogólną teorią względności grawitacja jest zakrzywieniem czaso-
przestrzeni), natomiast symetrie pozostałych oddziaływań nie mają nic
wspólnego z czasem i przestrzenią; są to symetrie czysto dynamiczne.
Aby te dwa rodzaje symetrii połączyć, trzeba dokonać kolejnego
uogólnienia samego pojęcia symetrii. Ten nowy rodzaj symetrii
nazwano supersymetrią. O tym, jak wielkie jest to uogólnienie, niech
świadczy fakt, że aby je dokonać, trzeba było wymyślić nowy rodzaj
liczb, tzw. superliczby lub inaczej liczby Grassmanna. Mają one
odmienne własności niż dobrze nam znane liczby rzeczywiste i
zespolone i właśnie te nowe własności były niezbędne do tego, by
matematycznie opisać supersymetrię. Czyżby piękno stało się
superpięknem?
72
Istnieją dwie teorie fizyczne usiłujące dokonać superunifikacji,
wykorzystując do tego celu supersymetrię - tzw. teoria supergrawita-
cji i teoria superstrun. Nie będę omawiać tych teorii, tym bardziej, że
obydwie borykają się z poważnymi trudnościami (chociaż z teorią
superstrun wielu teoretyków nadal wiąże pewne nadzieje). Chodzi mi
o ogólną ideę, jaka wyłania się z badań fizyków-teoretyków w ciągu
ostatnich kilkunastu lat. A idea ta jest następująca:
Wszystko wskazuje na to, że na początku była jakaś Pra-
Symetńa. Z interesującego nas tu punktu widzenia jest rzeczą dość
obojętną, czy była to supersymetria, czy jakieś inne, jeszcze nam
nieznane, uogólnienie pojęcia symetrii. Potem następowały kolejne
łamania Pra-Symetrii, czemu towarzyszyło wyłanianie się kolejnych
oddziaływań, które dziś uważamy za fundamentalne: grawitacji, sił
jądrowych (silnych i słabych) i elektromagnetyzmu. Całe ogromne
bogactwo otaczającego nas świata, łącznie z nami samymi, to nic
innego, jak tylko produkt łamania Pierwotnej Symetńi. Jeżeli
symetria; to piękno; jesteśmy dziećmi piękna.
W XVIII wieku grecka Wielka Teoria przeżyła kryzys; dziś
krytycy i teoretycy sztuki już w nią nie wierzą. Ale Wielka Teońa nie
przestała istnieć, przeobraziła się tylko - bo takie jest prawo
upływającego czasu - i stała się... współczesną fizyką.
ROZDZIAŁ 6
DYNAMIKA TWÓRCZOŚCI
Struktura kryształu jest piękna. Mimo że bogactwo kształtów
daje się ściśle sklasyfikować (przy pomocy struktur matematycznych
zwanych grupami krystalograficznymi), jest ono ogromne. Każda
nowa możliwość zaskakuje. Wydaje się, że element zaskoczenia jest
ważnym (a może po prostu istotnym?) składnikiem doznania piękna.
Ale piękno kryształu jest w pewnym sensie monotonne, ponieważ
kryształ może wzrastać, jedynie powielając swoją dotychczasową
strukturę. Matryca, która rodzi siebie samą i tylko oglądana z
perspektyw rozmaitych płaszczyzn rzutowania rodzi wrażenie
różnorodności większej niż jest w istocie. Grecka teoria piękna, jako
Wielkiej Symetrii, urzeczywistniona przez świat minerałów. Ale przy
całym swoim pięknie w świecie kryształów nie ma prawdziwej
twórczości. Jest jedynie statyka powtarzanych przestrzennych deseni.
Jeżeli twórczość jest wyprodukowaniem - stwarzaniem właśnie!
- czegoś naprawdę nowego, to manipulowanie przestrzenią może być
tylko namiastką twórczości.
Na tym polega największy dylemat grafiki i malarstwa: mając
do dyspozycji dwuwymiarową płaszczyznę, sprawić, by ona ożyła, by
stała się czymś więcej niż ograniczonym podzbiorem euklidesowej
płaszczyzny, pokrytym na różne sposoby rozmaitymi, barwiącymi
substancjami, a więc czymś, czym jedynie może być ze swej
fizycznej natury.
Mam na myśli wytwór malarskiej sztuki, bo oczywiście sam.
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak ciÄ™ zĹ‚apiÄ…, to znaczy, ĹĽe oszukiwaĹ‚eĹ›. Jak nie, to znaczy, ĹĽe posĹ‚uĹĽyĹ‚eĹ› siÄ™ odpowiedniÄ… taktykÄ….