Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
SCENA SZÓSTA Król, Diego, Arias, Alfons, Sankty, Chimena, Elwira C h i m e n a Królu, mogę już teraz sama to zagaić, Czegom ci wszystką siłą nie mogła utaić: Kochałam i tyś widział, żem kochała, ale Miłość ma powinności puszczała cug cale. Widziałeś sam, o królu, żem była gotową Duszę ojcowską miłą; uspokoić głową. Rodryk umarł, mnie zmienił przez krew wytoczoną Z zjadłej nieprzyjaciółki w wdowę utrapioną; Jakom była powinna pomstę ojcu swemu, Takem te łzy powinna słudze kochanemu. Zabił mnie Sankty, w tych dwóch serc naszych rozbracie. A ma jeszcze za ten mord odnieść mnie w zapłacie! Królu, jeśliś się nędznym stawiać zwykł łaskawo, Zmiłuj się, a tak ostre cofnij nazad prawo: Za to zwycięstwo, którym lepszą część mą tracę, Dóbr swoich ustępuję i tym mu zapłacę, A niechaj wolna sobie w tak nieszczęsnej porze, Ojca i sługi płaczę do śmierci w klasztorze. D i e g o O, już też teraz kocha i serdeczne rany Wyznawa nie bojąc się wstydu i nagany. K r ó l Mylisz, się moja córko, twój kochanek żywie I Sankty zwyciężony splótł ci coś fałszywie. S a n k t y Królu, zapalczywość ją, nie powieść ma zwiodła; Przyszedłem był sprawę dać, jak się bitwa wiodła. Ten waleczny kawaler, co jej w sercu dzwoni142: „Nie bój się – rzekł, ręce mi obnażywszy z broni – 141 Bez posiłku – o własnych siłach 142 Dzwoni w s4ercu – niepokoi 69 Wolałbym za niepewną zostawić wygraną Niźli toczyć Chimenie krew ofiarowaną; A że mię teraz sprawy ciągną do pałacu, Ty za mnie idź, jej powiedz, coś sprawił na placu I oddaj pod jej nogi żywot twój i szpadę”. Szedłem, królu, a gdy broń swą do nóg jej kładę, Wzięła mię za zwycięzcę, żem powrócił zdrowy, I miłość swą odkryła, a nie chcąc mi mowy Na minutę pozwolić, uparła się w zrzędzie I teraz skarży na mnie, będąc w tymże błędzie. Ale ja, chociam przegrał, szczęśliwym się sądzę I tłumiąc swe zamysły i miłosne żądze, Lubo widzę, co tracę, z tego się raduję, Że przegraniem miłość ich tak szczerą krępuję143. K r ó l Nie trzeba-ć się, Chimeno, za tak ogień cudny Zapałać144 i w sposób się wymawiać obłudny; Darmo cię wstyd do tego wiedzie niepotrzebny; Sława twoja jest jasna, postępek chwalebny. Ociec twój wziął nadgrodę, dobrześ się go mściła, Gdyś Rodryka tak często na śmierć naraziła; Lecz widzisz, że inaczej uradzono w niebie. Czyniąc wszytko dla ojca, czyń też co dla siebie I memu rozkazaniu nie chciej być odporną, Które cię z twoim miłym wiąże w miłość sforną145. SCENA SIÓDMA Te-ż osoby i Królewna, Leonora, Roderyk K r ó l e w n a Wypogódź się, Chimeno, otrzyj ten płacz rzewny! I weź tego zwycięzcę z rąk twojej królewny. R o d e r y k Odpuść, królu, że miłość w oczach mego pana Każe mi przed nią naprzód upaść na kolana. (Nie o nadgrodę, panno, naznaczoną proszę, Nie o płacą, lecz głowę powtórnie-ć przynoszę Nie myśli miłość prawem konać146 cię gotowem, Choć wsparta pojedynkiem i królewskim słowem. Jeśli na wyjście z winy, com czynił, jest mało, Powiedz, jakim sposobem dosyć by-ć się stało. Czy tysiąckroć zwyciężać zazdrosne współsługi? 143 Krępuję – związuję, zacieśniam 144 Zapałać – wstydzić się 145 Sforna – zgodna 146 Konać prawem – odnieść zwycięstwo z mocy prawa 70 Czy świat mymi zwycięstwy przebieżeć jak długi? Czy miasta brać? Czy wojska pojedynkiem znosić I sławą się nad bajki starych dziejów wznosić? Jeśli tym wyjdę z winy i gniew twój ukoję, Podjąć się i wykonać wszystkiego nie boję; Ale jeśli ten srogi honor i gniew dziki Nie spuści147, aż ja będę między nieboszczyki, Nie zażywaj przeciw mnie pożyczanej broni, Głowa ma jest u twych nóg, śmierć moja w twej dłoni, Niezwyciężonego twa ręka tylko zmoże, Weź pomstę ze mnie, której nikt ci dać nie może. Jednak przynajmniej niech śmierć umorzy niechęci, Miej dość na tym, że umrę, a miej mnie w pamięci. Moja śmierć twojej sławie upartej wygodzi,
|
Wątki
|