Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Pomiędzy książętami krwi i paryżanami istniała wielka rozbieżność interesów. Sama arystokracja nie potrafiła pogodzić się ze sobą nawet w obliczu nieuchronnego wstąpienia na tron Ludwika. Czas był po stronie kardynała i działał na niekorzyść jego wrogów. W Paryżu królowa będzie manipulowała ludźmi na dworze według jego instrukcji, a i sam Ludwik potrafił udawać przychylność, o czym nie wiedzieli jego wrogowie. Sądzili, że król jest jeszcze dzieckiem. Niedługo mieli się dowiedzieć, że wiek nie ma wiele wspólnego z rozumem i umiejętnością posługiwania się władzą.
W takiej wÅ‚aÅ›nie Francji znalazÅ‚a siÄ™ Autumn, ale ponieważ żyÅ‚a sobie bezpiecznie w Belle Fleurs, nic nie wiedziaÅ‚a o caÅ‚ym zamieszaniu. - Bardzo podobajÄ… mi siÄ™ klipsy - powiedziaÅ‚a. - SÄ… równie piÄ™kne, jak rubinowe kolczyki mamy. Merci, monseigneur. PocaÅ‚owaÅ‚a go. Jakaż ona jest sÅ‚odka, pomyÅ›laÅ‚, objÄ…Å‚ jÄ… i przytuliÅ‚ do piersi. Autumn mruknęła cicho, gdy dotknÄ…Å‚ dÅ‚oniÄ… jej piersi. OtarÅ‚a siÄ™ o jego szyjÄ™. - CieszÄ™ siÄ™, że rozumiesz, co należy do moich obowiÄ…zków - powiedziaÅ‚ cicho, caÅ‚ujÄ…c jej ucho. - Chyba powinniÅ›my wybrać dzieÅ„ Å›lubu - powiedziaÅ‚a, zaskakujÄ…c go nagÅ‚Ä… decyzjÄ…. - SkÄ…d to nagle postanowienie? - zapytaÅ‚, odsuwajÄ…c jÄ… i spoglÄ…dajÄ…c w jej oczy. Jedno byÅ‚o turkusowe, a drugie ciemnozielone. FascynowaÅ‚a go ta odmienność. - Chyba już nie mam ochoty odkÅ‚adać naszej nocy poÅ›lubnej - odparÅ‚a szczerze. - Kiedy mnie dotykasz, czujÄ™ ból i pÅ‚onÄ™, ale nie wiem dlaczego. To bardzo denerwujÄ…ce, Sebastianie! Chyba powinnam znaleźć siÄ™ wreszcie z tobÄ… w Å‚ożu. Przynajmniej tyle zrozumiaÅ‚am z tego, co powiedziaÅ‚a mama i jej sÅ‚użące. A ty, nie chciaÅ‚byÅ› mnie wreszcie posiąść? WziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki oddech i westchnÄ…Å‚. - Mon Dieu, chérie, oui! - Znów jÄ… objÄ…Å‚ i przytuliÅ‚. - Autumn, moje pierwsze małżeÅ„stwo byÅ‚o wielkÄ… porażkÄ…. Zaaranżowali je w dobrej wierze moi rodzice i rodzice mojej żony. Niestety, gdy tylko Eliza poznaÅ‚a namiÄ™tność, chciaÅ‚a wiÄ™cej i wiÄ™cej. Nie mogÅ‚em zaspokoić jej pożądania, wiÄ™c zwróciÅ‚a siÄ™ do innych mężczyzn, zupeÅ‚nie w nich nie przebierajÄ…c. Kocham ciÄ™ i pragnÄ™! Ale tak bardzo siÄ™ bojÄ™. Autumn odsunęła siÄ™ od niego. WidziaÅ‚ w jej oczach determinacjÄ™. Nigdy wczeÅ›niej tak na niego nie patrzyÅ‚a. - To ja powinnam siÄ™ obawiać, monseigneur - powiedziaÅ‚a. - A co bÄ™dzie, jeÅ›li okaże siÄ™, że nie podobajÄ… mi siÄ™ obowiÄ…zki małżeÅ„skie? - ZachichotaÅ‚a. - Choć to raczej maÅ‚o prawdopodobne. Kobiety w mojej rodzinie znane sÄ… z tego, że potrafiÄ… być namiÄ™tne... ale też wierne. Nie zdradzamy naszych mężów. ChcÄ™ być żonÄ…, nim skoÅ„czÄ™ dwadzieÅ›cia lat, a bÄ™dzie to w październiku. PowinniÅ›my wiÄ™c wyznaczyć datÄ™ Å›lubu na ostatni dzieÅ„ sierpnia. Ponieważ w twoich oczach wciąż widzÄ™ niepewność, chérie, powiem ci, że ciÄ™ kocham. Nie wyznaczaÅ‚abym daty naszego Å›lubu, Sebastianie, gdybym nie byÅ‚a tego pewna. - Dlaczego mnie kochasz? - zapytaÅ‚ nagle. - Bo masz dobre serce i jesteÅ› lojalny, bo kochasz swojÄ… ziemiÄ™, bo jesteÅ› niezwykle przystojny i za każdym razem, kiedy przychodzisz, moje serce bije żywiej, ponieważ leżaÅ‚am w nocy, nie mogÄ…c spać i zastanawiaÅ‚am siÄ™, jak bÄ™dÄ… wyglÄ…daÅ‚y nasze dzieci. JeÅ›li to nie miÅ‚ość, Sebastianie, to przynajmniej dobry poczÄ…tek, a mnie to wystarczy. Nie mogÄ™ nawet myÅ›leć o poÅ›lubieniu innego mężczyzny, ale wiem na pewno, że pragnÄ™ poÅ›lubić ciebie. ZrozumiaÅ‚am, że miÅ‚ość jest jak mgÅ‚a, trudno jÄ… dotknąć i opisać. Po prostu czÅ‚owiek wie, że kocha. UcaÅ‚owaÅ‚ jÄ… żarliwie i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, gdy na niÄ… spojrzaÅ‚. Jego oczy bÅ‚yszczaÅ‚y szczęściem. - WiedziaÅ‚em to już tego dnia w lesie - powiedziaÅ‚. - WiedziaÅ‚em, ale siÄ™ baÅ‚em! Autumn dotknęła jego pociÄ…gÅ‚ej twarzy. - Już nigdy nie bÄ™dziesz musiaÅ‚ siÄ™ bać, monseigneur. PocaÅ‚owaÅ‚a go, oddajÄ…c siÄ™ bez reszty jego pożądaniu. Po raz pierwszy czuÅ‚ naprawdÄ™, że w żaden sposób mu siÄ™ nie opiera. Jakby siÄ™ z nim poÅ‚Ä…czyÅ‚a. CzuÅ‚ jej miÄ™kkie usta, ofiarowujÄ…ce mu siÄ™ caÅ‚kowicie. ZadrżaÅ‚ pod wpÅ‚ywem rosnÄ…cego pożądania. WsunÄ…Å‚ dÅ‚onie w jedwabiÅ›cie gÅ‚adkie, ciemne wÅ‚osy i przytrzymywaÅ‚ twarz, okrywajÄ…c jÄ… pocaÅ‚unkami. Ustami dotykaÅ‚ jej powiek, caÅ‚owaÅ‚ je, potem czoÅ‚o, policzki i czubek nosa. WróciÅ‚ do ust, które należaÅ‚y do niego już na zawsze. Objęła go za szyjÄ™ i przytuliÅ‚a siÄ™ mocno. Westchnęła i wyprężyÅ‚a siÄ™ pod wpÅ‚ywem przyjemnoÅ›ci, jakÄ… sprawiaÅ‚y jej gorÄ…ce pocaÅ‚unki. Nie opieraÅ‚a siÄ™ i nie protestowaÅ‚a, kiedy znaleźli siÄ™ na podÅ‚odze przed kominkiem. Nie okazaÅ‚a strachu, gdy jego doÅ„ wsunęła siÄ™ pod spódnicÄ™ i odsunęła halki tak wysoko, że czuÅ‚a na skórze chÅ‚odne, wieczorne powietrze. DÅ‚oniÄ… pieÅ›ciÅ‚ jej brzuch, nogi, wnÄ™trze ud. Palce wsunÄ…Å‚ pomiÄ™dzy ciemne wÅ‚osy okrywajÄ…ce wzgórek Wenery. Jeden palec wsunÄ…Å‚ Å‚agodnie pomiÄ™dzy wargi. Autumn zadrżaÅ‚a. - MuszÄ™ przestać – powiedziaÅ‚. - Nie! - odparÅ‚a niemal natychmiast. ByÅ‚a podniecona i mokra. WsunÄ…Å‚ palec gÅ‚Ä™biej, szukajÄ…c bouton d'amour. Kiedy go odnalazÅ‚, potarÅ‚ ostrożnie. CzuÅ‚, jak zaczyna nabrzmiewać pod wpÅ‚ywem pieszczoty, a Autumn poruszaÅ‚a siÄ™ nerwowo pod jego dÅ‚oniÄ…. Nagle zakrzyknęła, jej ciaÅ‚o zesztywniaÅ‚o na chwilÄ™, a potem odprężyÅ‚a siÄ™ i westchnęła gÅ‚oÅ›no. PochyliÅ‚ siÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚ usta Autumn, wsuwajÄ…c jÄ™zyk, by przez chwilÄ™ dotknąć jej jÄ™zyka. Nie cofnÄ…Å‚ dÅ‚oni z jej wzgórka Å‚onowego. ZaczÄ…Å‚ pieÅ›cić raz jeszcze. - Znowu? - zapytaÅ‚a zdziwiona, ale nie niezadowolona. - Tym razem bÄ™dzie coÅ› wiÄ™cej - rzekÅ‚. ByÅ‚a tak cudownie mokra. Tak bardzo chciaÅ‚ wsunąć gÅ‚owÄ™ pomiÄ™dzy jej miÄ™kkie uda i zasmakować rozkoszy, ale wiedziaÅ‚, że ona nie jest jeszcze gotowa na te cudowne igraszki. ZaczÄ…Å‚ ostrożnie, ale zdecydowanie wsuwać palec do jej otworu miÅ‚oÅ›ci. Westchnęła zaskoczona, ale ukoiÅ‚ jÄ… pocaÅ‚unkami. PrzerwaÅ‚ na chwilÄ™ i pocieszaÅ‚ pieszczotami, by po chwili znów naciskać.
|
WÄ…tki
|