- Dobrze...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

- Jeśli się okaże, że mam sojusznika, korzystam z jego pomocy. Spraw­dza gliny, świadków, laboratorium. Wszystko.
- A jeśli nie masz sojusznika?
- Sytuacja staje się śliska.
- Śliska?
- Tak, śliska. Indywidualna sprawa, pamiętasz? Mam dziecko, o które się martwię.
- No tak, masz.
W piątek rano Andrea Archer wrzuciła dwie monety do publicznego telefonu przed Burger Kingiem w Sarasocie i wybrała numer Dave'a Curtissa. Z restauracji docierała do niej woń obsmażanego mięsa, przeciw której burzył się jej wegetariański żołądek. Ranek na wybrzeżu był szary, ale kiedy odwróciła się plecami do telefonu, żeby poczuć morską bryzę, zauwa­żyła skrawek słońca odbijający się w wodach odległej Zatoki Meksykańskiej.
Może pogoda się poprawi.
Gdy usłyszała w słuchawce sygnał, zrobiła piruet na jednej nodze i rozej­rzała się po nieznajomym otoczeniu restauracji. Pomyślała, że o to chodziło Dave'owi, gdy mówił o korzystaniu z „telefonu na mieście”.
- Dzień dobry. Larkspur, Granita and Warren - przywitała ją recepcjo­nistka.
- Z Dave'em Curtissem proszę.
Po chwili odezwał się inny anonimowy kobiecy głos.
- Gabinet pana Curtissa.
- Czy mogę rozmawiać z panem Curtissem? Mówi jego siostra. Po chwili usłyszała jego głos.
- Tu Dave - nie był pewien, czy jego rozmówczyni jest rzeczywiście siostrą Judy z Ohio, czy to Andrea Archer korzysta z hasła, które miała po­dać, dzwoniąc do niego do biura.
- Słyszałeś? - zapytała Andrea, jakby to było coś pilnego.
- Nie. Co? Znalazłaś ją? Wiesz, gdzie mieszka?
- Nie, nie wiem jeszcze, gdzie mieszka. Dzwonię, bo decyzja zapadła wcześniej, niż się spodziewaliśmy. Odrzucono ostatnią apelację Khalida. Wyznaczono datę egzekucji.
- Cholera! Potrzebujemy czasu. Cholera jasna. - Przerwał. - Kiedy egzekucja?
- Na początku przyszłego miesiąca.
- Nie mamy dnia do stracenia. Musimy poznać stanowisko Kirsten w tej sprawie.
- Tak sobie myślałam, Dave, może ona ma w nosie, co się tutaj dzieje. No wiesz, ma na głowie niemało własnych problemów. Nie może publicznie wypowiedzieć się na ten temat.
- Kirsten jest ucieleśnieniem praworządności i porządku. Kara śmierci to dla niej duża sprawa. Wiesz, że mam rację: znasz ją lepiej ode mnie. Zanim cokolwiek zrobimy, musimy się upewnić, jakie zajmuje stanowisko, inaczej możemy się wkopać. Jeśli publicznie się nam przeciwstawi, będzie po nas.
- Co proponujesz, Dave? Zadzwonić do tych z WITSEC i poprosić o jej adres?
- Nie dzwoniła do ciebie od tamtego telefonu, kiedy byłem u ciebie?
- Nie. Ale teraz może zadzwonić. Powiedziała mi, że czytuje „USA Today”, żeby być na bieżąco z wiadomościami z Florydy, pamiętasz? Miejmy nadzieję, że w jutrzejszym wydaniu napiszą o apelacji Khalida. - Andrea po­czuła coś chropowatego przy uchu i przyjrzała się słuchawce telefonu. Ktoś wypełnił większość dziurek żółtą musztardą. Andrea zamarzyła o prysznicu. Nie - o saunie.
Kiedy przyglądała się słuchawce, nie usłyszała, co mówi Dave. Podnio­sła j ą do ucha.
-.. .i tak to widzę. Gdy zadzwoni, musisz z niej jakoś wyciągnąć, co są­dzi o decyzji w sprawie apelacji. Musimy znać jej opinię. Wtedy zdecyduje­my, co zrobić później.
- Przemyślałeś to, Dave? Wiesz, co zrobisz, jeśli okaże się, że nie stoi po tej samej stronie co my?
- Raczej: co zrobimy. Jeśli dobrze pamiętam, siedzimy w tym razem, zgadza się? Jestem optymistą, Andrea.
- Tak, a ja jestem supermodelką. Ty optymistą? Znam cię od czasów studiów w Penn, Dave. Kogo chcesz oszukać?
Carl spóźnił się kilka minut na poranne poniedziałkowe spotkanie z doktorem Gregorym. Jak zawsze usiadł na końcu sofy przy ścianie.
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.