babcia o tym nie wiedziała...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Pewnego dnia Andrzej przyniósł wielki bukiet tulipanów dla
babci i różę dla wnuczki, kupił srebrny pierścionek w Cepelii i
przyjechał się oświadczyć. Ślub był szybki, cichy. Tylko
cywilny. Jako małżeństwo mogli już wyjechać razem. Pojechali.
Faktycznie. Andrzej zrobił z Eweliny gwiazdę. Spędzili trzy
lata w Paryżu, zachwyceni pięknem tego miasta, a „to miasto"
zachwyciło się Eweliną. Team Ewelina i jej fotograf byli
najczęściej zapraszanymi gośćmi na wszystkie kulturalne
wydarzenia Paryża. Bardzo dobrze im się powodziło, ale babcia
Eweliny podupadła na zdrowiu i postanowili wracać.
Ewelina nadal brała udział w sesjach zdjęciowych, Andrzej
fotografował, ale rozwijali też własną agencję



modelek. Ewelina uczyła te młode, niedoświadczone
dziewczyny wszystkiego, czego nauczyła się na wybiegach
Paryża. Równolegle studiowała. Zarządzanie - bo czuła, że to się
jej w życiu przyda - i psychologię - bo to ją interesowało. Była
bardzo szczęśliwa.
Kilka lat później jej babcia zmarła. Ciężko to przeżyła, nie
mogła znaleźć sobie miejsca w nowej rzeczywistości, ale los
szykował dla niej niespodziankę. Zaszła w ciążę. To wypełniło
pustkę w jej życiu.
Postanowiła odpocząć, zamknąć etap modellingu. To miał być
ten ostatni raz. Ostatni raz na wybiegu w Paryżu. Ukoronowanie
jej kariery. Pojechała tam wraz z Andrzejem. Nie chciał jej samej
puszczać. Zebrała gromkie brawa. Nawet powiedziała, że jest w
ciąży, co wzbudziło jeszcze większy aplauz.
Gdy wracali do hotelu, władował się na nich samochód
prowadzony przez pijanego kierowcÄ™. Andrzej zginÄ…Å‚ na miejscu,
ona nieprzytomna trafiła do szpitala. Niestety, dziecka nie udało
się uratować.
Po miesiącu wróciła do domu. Rzuciła się w wir pracy. Dla
„swoich dziewczyn" była jak matka. Wiadomo, w tym biznesie
coraz wcześniej trzeba zaczynać. Dbała o nie, wychowywała,
przytulała, gdy było trzeba, i karciła. Wysyłała je na cały świat,
dbając, by tam również znalazły dobrą opiekę i by żadna nie
miała wątpliwości, że pojechała tam tylko po to, by być modelką.
Nie istniał w jej życiu żaden mężczyzna. W jej życiu
zawodowym mężczyźni zwykle traktowali kobiety
instrumentalnie. Liczyła się ładna pupa, nogi i biust. To, co w
środku, często było nieistotne. Nie

chciała takiego pustego związku, zatem mężczyzn,
szczególnie tych młodych i niedojrzałych, trzymała na dystans.
W pewnym momencie stwierdziła, że jej agencja modelek
doskonale funkcjonuje bez niej, zastępowała ją jedna z
dziewczyn i radziła sobie bardzo dobrze. Na koncie wciąż rosły
pieniądze, o ona nabrała ochoty, by spróbować czegoś nowego.
Kupiła ziemię na Mazurach i marzyła o ekskluzywnym
pensjonacie. Żaden z zaproponowanych projektów jej się nie
podobał. Mimo że wybierała najbardziej doświadczonych
architektów. Stwierdziła, że skoro ci doświadczeni jej nie pasują,
to może ci, co dopiero kończyli szkołę, będą bardziej
odpowiedni.
W konkursie, który ogłosiła na wydziale architektury, wygrał
Konrad. Prostota tego budynku, ale równocześnie jego klasa
zachwyciły ją od pierwszego wejrzenia. Z kolei ona zachwyciła
wszystkich młodych adeptów sztuki projektowania budynków.
Bardzo ją to śmieszyło, ale była do tego przyzwyczajona. Jednak
na gali zwróciła na kogoś uwagę. Na Waldemara. Normalnego,
dojrzałego mężczyznę.Takiego, jakiego potrzebowała.
Zaczęła wirować z nim w tańcu na gali rozdania nagród i już
tak wirowała z nim kilka dobrych lat. Była szczęśliwa. Po raz
pierwszy od dawna realizowała się zawodowo i prywatnie.
Agencja modelek w Warszawie przynosiła spore dochody,
Szkoła Zon zaczynała być rentowna. Poczta pantoflowa działała i
kobiety chciały do niej przyjeżdżać, a Waldemar okazał się
najczulszym i najlepszym partnerem na świecie. Bardzo go
kochała.



I teraz ta idylla miała się skończyć przez jakiegoś konia
trojańskiego, którego sama wpuściła do swojej bezpiecznej
oazy...
Westchnęła.
- Julia Michalska, nie, Jagoda też nie, Michalina absolutnie... -
głośno rozmyślała, kto mógł jej to zrobić. - Anna Nowak? Mam...
- Zasmuciła się.
Anna chodziła na wszystkie szkolenia, dużo rozmawiała z
dziewczynami. Mogła się tego spodziewać. Uwierzyła jej, że nie
chce zdjąć medalionu z powodów rodzinnych. A to była po
prostu kamera. Powinna być bardziej podejrzliwa.
- Arletko, zwołaj wszystkie dziewczyny do restauracji. I cały
personel też. Pewnie widziałaś nagłówki w gazecie. Telewizja też
już poinformowana. Musimy się wspólnie zastanowić, co robić.
Może... na czwartą? Waldek już powinien wtedy być. Chociaż
nie, bo zaczęło padać... Szesnasta trzydzieści. I dobrze by było,
gdybyś złapała Konrada.
***
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak ciÄ™ zÅ‚apiÄ…, to znaczy, że oszukiwaÅ‚eÅ›. Jak nie, to znaczy, że posÅ‚użyÅ‚eÅ› siÄ™ odpowiedniÄ… taktykÄ….