Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Padła na wznak i westchnęła. Podniósł głowę, pocałował jej wibrujący brzuch, potem posunął się w górę, aby pie- ścić językiem. Sięgnęła w dół, między ich ciała, i schwyciła jego stalową twardość. I nagle, gdy ocze- kiwała ich ostatecznego połączenia, ich całkowitej unii, przepełniło ją nowe erotyczne napięcie. Otworzył ją palcami, a ona uwolniła go od swej dłoni i on wniknął do jej wnętrza. — Tak, tak, tak — mówiła, kiedy ją wypełniał. — Mój piękny Tony. Piękny, najpięk- niejszy Tony. — Jesteś cudowna. Nigdy nie czuł się przy tym tak upojnie. Wczepił się w jej rozpostarte szeroko ramio- na, patrzył na jej prześliczną twarz. Ich oczy spotkały się i po chwili zdawało się, że on już nie tylko patrzy na nią, lecz w nią, poprzez jej oczy, w samą istotę Hilary omas, prosto w jej duszę. Zamknęła oczy i chwilę później on zamknął swoje i odkrył, że ta nie- zwykła więź nie została przerwana, kiedy przestali się widzieć. Tony kochał się z innymi kobietami, ale nigdy z żadną z nich nie był tak blisko jak z Hilary omas. I zapragnął, by ten, tak wyjątkowy, akt miłosny trwał jak najdłu- żej, zapragnął zabrać ją ze sobą na szczyt, pragnął wspólnego rzucenia się w jego wir. Tym razem nie miał tego opanowania, które go zazwyczaj powściągało. Śpieszył pro- sto na skraj i nie mógł nic zrobić, aby się zatrzymać. Nie dlatego, że była bardziej napię- ta, zręczniejsza i namiętniejsza niż inne kobiety, które poznał; to nie była tylko sztuczka jej dobrze wytrenowanych mięśni; nie tylko dlatego, że jej doskonałe piersi doprowa- dzały go do szaleństwa albo że jej jedwabista skóra była bardziej jedwabna niż u jakiej- kolwiek kobiety z przeszłości. Wszystkie te rzeczy były prawdą, ale pozostawał jeszcze fakt, że była dla niego kimś wyjątkowym, tak wyjątkowym, że chociaż nie potrafił jesz- cze tego do końca określić, było to powodem, dla którego bycie z nią było czymś nie- znośnie podniecającym. Wyczuła jego zbliżający się raptownie orgazm, położyła dłonie na jego plecach, po- ciągnęła go w dół. Nie chciał jej obarczać całym swoim ciężarem, ale ona wydawała się go nie zauważać. Opadając na nią przygniótł jej piersi swym torsem. Uniosła biodra i wparła je w niego, a on napierał coraz mocniej i szybciej. Zaczęła znowu szczytować w tej samej chwili, gdy on niepohamowanie wytrysnął wewnątrz niej. Przytrzymywała go blisko siebie, obejmowała mocno, wielokrotnie powtarzała jego imię, a on wybuchał niewyczerpanie, potężnie i bez końca w jej wnętrzu, w jej najgłębszych i najciemniej- szych zakątkach. Już pusty, pozwolił ogarnąć się ogromnemu przypływowi czułości, od- dania i bolesnego pragnienia i wiedział, że nigdy nie pozwoli jej odejść. 214 215 ¬ ¬ ¬ Potem leżeli obok siebie na łóżku, trzymali się za ręce, bicie ich serc stopniowo się uspokajało. Hilary była fizycznie i psychicznie wyczerpana tym doświadczeniem. Zaszokowała ją liczba i zadziwiająca moc jej orgazmów. Nigdy czegoś takiego nie zaznała. Każdy or- gazm był uderzeniem błyskawicy; przenikał ją na wskroś, szarpał jej każde włókno, po- rażał jak prąd o nieopisanej sile natężenia. Tony ofiarował jej coś więcej niż rozkosz sek- sualną, coś nadzwyczajnego i potężnego, znajdującego się poza zasięgiem słów. Wiedziała, że niektórzy ludzie twierdziliby, że słowo „miłość” doskonale opisuje jej uczucia, ale nie była gotowa godzić się z tą niepokojącą definicją. Od najdawniejszych czasów, od dzieciństwa, w myślach Hilary słowa „miłość” i „ból” były nierozłączne. Nie potrafiła uwierzyć, że jest zakochana w Tonym Clemenzie (albo on w niej), nie odwa- żyła się w to uwierzyć, bo robiąc to, odsłoniłaby swoje słabe miejsca, pozostawiłaby sie- bie bez ochrony. Jednak z drugiej strony, trudno jej było uwierzyć, że Tony mógłby ją świadomie zra- nić. Nie przypominał Earla, jej ojca. Nie przypominał żadnego z tych ludzi, których do- tychczas poznała. Był czuły, potrafił współczuć, dzięki czemu czuła, że w jego rękach jest doskonale bezpieczna. Może powinna postawić na tę szansę. Może on jest tym mężczy- zną, dla którego warto zaryzykować. Potem jednak wyobraziła sobie, jak się będzie czuła, gdyby zaznała goryczy w ich wspólnym szczęściu, związawszy się już z Tonym bez reszty. To byłby silny cios. Nie wiedziała, czy dałaby radę się potem podnieść. Brak prostego rozwiązania. Nie chciała teraz o tym myśleć. Chciała tylko leżeć obok niego i rozkoszować się ogniem, który wspólnie rozpalili. Zaczęła sobie przypominać, jak się z sobą kochali; erotyczne doznania, które ją osła- biły, jeszcze ciągle drżały przyjemnie w jej ciele. Tony przewrócił się na bok i spojrzał na nią. Pocałował ją w szyję, potem w poli- czek. — Centa za twoje myśli. — Są warte więcej — powiedziała. — Dolara. — Więcej. — Sto dolarów? — Może sto tysięcy. — Drogie te myśli. — To niezupełnie myśli. Wspomnienia. 216 217 — Wspomnienia za sto tysięcy dolarów? — Mhmmm. — O czym? — O tym, co robiliśmy parę minut temu. — Wiesz — powiedział — zaskoczyłaś mnie. Wydajesz się taka układna i czysta, pra- wie anielska, a masz w sobie żyłkę do cudownej rozwiązłości. — Potrafię być rozwiązła — przyznała. — Okropnie rozwiązła. — Podoba ci się moje ciało? — To piękne ciało. Przez chwilę wiedli rozmowę kochanków, rozprawiając głównie o bzdurach, mru- czeli w rozmarzeniu. Czuli się tak podekscytowani, że wszystko im się wydawało za- bawne. Potem, nadal cicho, ale z poważniejszą nutą w głosie, Tony powiedział:
|
Wątki
|