«Ale

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
.. my nie będziemy do nich należeć, prawda? Bo ja naprawdę nie jestem zdolny cierpieć.»
«To prawda. Nie jesteś zdolny cierpieć. Jednak ty, Bartłomieju, nie zostałeś jeszcze ochrzczony.»
«Ależ zostałem ochrzczony!»
«W wodzie. Brakuje ci jednak jeszcze innego chrztu. Wtedy będziesz umiał cierpieć.»
«Mam już swoje lata...»
«W starości będziesz silniejszy niż młodzieniec.»
«Ale Ty sam pomożesz nam, prawda?»
«Będę zawsze z wami.»
«Będę się starał przyzwyczajać do cierpienia» – mówi Bartłomiej.
«Ja będę się modlił od dziś bez wytchnienia, aby otrzymać tę łaskę od Ciebie» – mówi Jakub, syn Alfeusza.
«Jestem stary. Proszę tylko o to, abym Cię mógł wyprzedzić i wejść z Tobą do [wiecznego] pokoju» – mówi Szymon Zelota.
«Ja... nie wiem, czego bym chciał: umrzeć przed Tobą czy równocześnie z Tobą...» – mówi Juda, syn Alfeusza.
«Ja będę zasmucony, jeśli będę żył dłużej niż Ty, ale znajdę pociechę nauczając tłumy» – wyznaje Iskariota.
«Ja myślę jak Twój kuzyn» – mówi Tomasz.
«Ja, przeciwnie, jak Szymon Zelota» – mówi Jakub, syn Zebedeusza.
«A ty, Filipie?»
«Ja... powiem, że nie chcę o tym myśleć. Przedwieczny da mi to, co jest najlepsze.»
«O! Zamilknijcie! Wydaje się, jakby Nauczyciel musiał wkrótce umrzeć! Nie każcie mi myśleć o Jego śmierci!» – woła Andrzej.
«Dobrze powiedziałeś, bracie. Jezu, jesteś młody i zdrowy. Wszystkich nas musisz złożyć do grobu: nas – starszych od Ciebie» [– odzywa się Piotr.]
«A jeśli Mnie zabiją?» [– pyta Jezus.]
«Oby to nigdy nie nadeszło. Ale pomściłbym Cię.»
«Jak? Krwawą zemstą?»
«No... nawet tak, gdybyś mi pozwolił. W przeciwnym razie [zrobię to] moim wyznaniem wiary, usuwając nią oskarżenia ludzi, jakie są rzucane na Ciebie. Świat Cię pokocha, bo będę niestrudzenie głosił Ciebie.»
«To prawda. Tak się stanie. A ty, Janie. A ty, Mateuszu?»
«Ja muszę cierpieć i czekać na obmycie mojego ducha w wielkiej męce» – mówi Mateusz.
«A ja... ja... nie wiem. Chciałbym zaraz umrzeć, aby nie widzieć Ciebie, jak cierpisz. Chciałbym być przy Tobie, aby pocieszyć Cię w agonii. Chciałbym żyć długo, aby długo Ci służyć. Chciałbym z Tobą umrzeć, aby z Tobą wejść do Nieba. Chciałbym tego wszystkiego, bo Cię kocham. I myślę, że ja, najmniejszy pomiędzy moimi braćmi, sprostam temu wszystkiemu, jeśli będę Cię kochać doskonale. Jezu, powiększ Twoją miłość!» – mówi Jan.
«Chciałeś powiedzieć: “Powiększ moją miłość” – wtrąca się Iskariota – bo to my musimy kochać coraz bardziej...»
«Nie. Powiedziałem: “Powiększ Twoją miłość”. My będziemy Go kochać bardziej, jeśli On rozpali nas Swoją miłością» [– wyjaśnia Judaszowi Jan.]
Jezus przyciąga do Siebie czystego i miłującego Jana. Całuje go w czoło, a potem mówi mu:
«Ujawniłeś Bożą tajemnicę uświęcania serc. Bóg udziela się sprawiedliwym i im bardziej oddają się Jego miłości, tym bardziej On powiększa ją i tym bardziej wzrasta świętość. To tajemnicze i niewyrażalne działanie Boga i duchów. Dokonuje się ono w mistycznej ciszy, a Jego moc, której ludzkie słowa nie mogą wyrazić, tworzy nieopisane arcydzieła świętości. Prośba o to, by Bóg powiększył Swą miłość w jakimś sercu, to nie błąd, lecz słowo mędrca.»
10. JEZUS W NAZARECIE: «SYNU, PÓJDĘ Z TOBĄ»
Napisane 30 kwietnia 1945. A, 4938-4940
Jezus jest w pobliżu Nazaretu. Idzie szybko sam główną drogą. Wchodzi do miasta kierując się ku domowi. Kiedy jest blisko, widzi Matkę idącą do domu z krewnym Szymonem, obładowanym suchym drewnem. Woła Ją:
«Mamo!»
Maryja odwraca się wołając:
«O, Synu Mój błogosławiony!»
Obydwoje biegną Sobie naprzeciw. Szymon, rzuciwszy drewno na ziemię, naśladuje Maryję podążając w stronę Kuzyna, którego serdecznie wita.
«Mamo, przybyłem. Czy jesteś teraz zadowolona?»
«Bardzo, Mój Synu. Ale... jeśli uczyniłeś to tylko na Moją prośbę, jaką wyraziłam, to mówię Ci, że ani Mnie, ani Tobie nie wolno bardziej iść [za głosem] krwi niż misji.»
«Nie, Mamo. Przybyłem także z innych powodów.»
«A więc to prawda, Synu? Sądziłam, wolałam sądzić, że to były kłamstwa i że nie zostałeś znienawidzony do tego stopnia...»
W głosie Maryi wyczuwa się płacz. W oczach widać łzy.
«Nie płacz, Mamo. Nie zadawaj Mi tej boleści. Potrzebuję Twego uśmiechu.»
«Tak, Synu, tak. To prawda. Widzisz tyle twarzy twardych i wrogich, że potrzebujesz wiele miłości i uśmiechu. A tutaj, widzisz, jest ktoś, kto kocha Cię za wszystkich...»
Maryja – wsparta lekko na Swoim Synu, który obejmuje Ją ramieniem – idzie powoli ku domowi i próbuje się uśmiechnąć, aby zdjąć całą troskę z serca Jezusa. Szymon wziął wiązkę drewna i idzie obok Jezusa.
«Jesteś blada, Mamo. Zadali Ci wiele bólu? Czy byłaś chora? Jesteś przemęczona?»
«Nie, Synu, nie. Nie mam innej troski poza tą, że jesteś daleko i nie kochany. Jednak tutaj wobec Mnie wszyscy są bardzo dobrzy. Nie mówię już o Marii Alfeuszowej, wiesz, jaka ona jest. Także Szymon, widzisz, jaki jest dobry? Zawsze tak jest. Przez te miesiące oddawał Mi przysługi. Teraz zaopatruje Mnie w drewno. On jest taki uczynny. I Józef, wiesz? Tyle życzliwości dla ich Maryi.»
«Niech cię Bóg błogosławi, Szymonie, i niech błogosławi także Józefa. Wybaczam wam to, że nie kochacie Mnie jako Mesjasza. O! Dojdziecie do miłowania Chrystusa, którym jestem, lecz jakże mógłbym wam wybaczyć, gdybyście Jej nie kochali?»
«Kochać Maryję to słuszne i daje pokój, Jezu. Jednak Ty też jesteś kochany... tylko... zbytnio obawiamy się o Ciebie.»
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.