Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Pamiętacie, jak mówiliśmy o tym kilka rozdziałów wstecz? Było to związanie z wytworzeniem
matrycy albo siatki w jądrze Ziemi, jak mówił Wujek Joe, kryształowym jądrze. Miałem też kilka pytań, które musiałem mu zadać, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Chciałem na przykład zapytać, jaki jest związek pomiędzy nurkowaniem w Ziemi a Atlantydą albo jaki jest związek między 144 000 ludzi, którzy doświadczyli Konwergencji Harmonicznej, a 144 000 przybyszów z Atlantydy. Potrzebowałem wyjaśnień. Nasz trójwymiarowy punkt widzenia uniemożliwia nam dostrzeżenie wszystkich zależności. Nie jesteśmy podłączeni wertykalnie, więc wszystko, co zauważamy, to jedynie parkingi, pasy startowe na płycie lotniska, spóźnienia samolotów, ruch na autostradach i towary wolnocłowe. Jedyne odpowiedzi, jakie uzyskujemy, są jak głos automatycznej sekretarki, który słyszymy, kiedy próbujemy się gdzieś dodzwonić. Jak to wygląda z punktu widzenia Ziemi? Wydaje mi się, że tylko wysyłając Wujka Joe w głąb Ziemi, mam szansę na otrzymanie odpowiedzi. „Wujku Joe, chodź na chwilę, mam dla ciebie zadanie", zawołałem do niego albo w niego. Kto wie, gdzie jest ten czwarty wymiar? Czekałem, koncentrując się tak bardzo, jak tylko umiałem. Po krótkiej przerwie usłyszałem świst wiatru. Był to bardzo wysoki, przeszywający dźwięk. Potem pojawiło się parskanie, jakby ktoś zakrztusił się kością z kurczaka i jeszcze próbował grać na kazoo. „Fiuu!" W końcu usłyszałem głos Wujka Joe. „Tu na dole jest rzeczywiście gęsto. I jeszcze te opary, o nieba! Wszystko idzie bardzo powoli, co?" „Sam to powiedziałeś", odparłem. „Wygląda to tak, jakby działania nie były w żaden sposób ukierunkowane. Wszystko jest rozchwiane. Zupełnie tak, jak w markecie w dziale ze sprzętem radiowo- telewizyjnym: wszystkie telewizory są włączone, ale nikt ich nie ogląda, podobnie zresztą jak nikt nie słucha grającej muzyki. Nie można nawet znaleźć kierownika działu, żeby odpowiedział na kilka pytań". „Myślisz o czymś konkretnym, Jose. O co chodzi?" „Ty mnie na to naprowadziłeś, Wujku Joe", odpowiedziałem. Byłem zadowolony, że znowu umiałem skupić myśli i powiedzieć, co mnie nurtuje. „Tak, mam coś konkretnego na myśli, właściwie kilka rzeczy". „Tak? Mów, o co chodzi". „Po pierwsze chciałbym wiedzieć, jaki jest związek między 144 000 ludzi, którzy doświadczyli Konwergencji Harmonicznej, a 144 000 Atlan-tydów. O co w tym chodzi? Czy to część majańskiego spisku? Czy na Ziemi tworzy się jakaś elitarna grupa? Co to ma wspólnego z nurkowaniem w Ziemi?" Wyrzuciłem z siebie wszystko na raz. „Aż cię skręca, co?" 35 „Tak, jeśli chcesz to widzieć w taki sposób", odpowiedziałem. Nie czułem się dobrze w takiej sytuacji, więc przyjąłem postawę obronną. Nie dawałem jednak za wygraną. „Słuchaj. Czy te 144 000 ludzi są w jakiś sposób uprzywilejowane? Kim oni są? Co z innymi? Czy są oni pozostawieni samym sobie? Gdzie tu sprawiedliwość?" „Spróbuj ochłonąć, kolego. Pozwól, że zadam ci pytanie. Czy, twoim zdaniem, przekonanie, że jest się jednym z 144 000 wybranych nie byłoby arogancją? Chodzi mi o to, czy rozpowiadałbyś publicznie, że jesteś jednym z tych 144000?" „Na pewno nie, Wujku Joe. Na Ziemi jest wystarczająco dużo przerostu ego. O co więc chodzi? Jak to działa?" „Masz rację. Gdyby każdy chodził i opowiadał, że to właśnie on jest wybrany, cały program nie miałby sensu. Dobrze, jeżeli każdy pomyśli, że mógłby być jednym z nich, ale nigdy nie będzie miał tej pewności. To zapewni powodzenie ewolucji. Wtedy wszyscy będą się starać i pociągną za sobą innych. Oprócz tego po tylu latach, tylu pokoleniach krzyżowania się z Atlantydami, każdy ma jakieś wspomnienia, nosi w sobie jakiś kawałek układanki". „Wujku Joe, czy to znaczy, że jeśli chodzi o wspomnienia Atlantydów, obowiązuje demokracja, tzn. wszyscy mamy do nich prawo?" „Dobrze to ująłeś".
|
WÄ…tki
|