W połowie drogi do Stoney Creek kazałam mu się zatrzymać, bo musiałam nieco ochłonąć...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Wjechał na parking przed MacDonaldem. Siedząc przy soku grapefruitowym spróbowałam uruchomić nadwerężony umysł.
Najpierw Gobola, teraz kuśnierz… Poszukiwani ludzie są zabijani na chwilę przed moim zetknięciem się z nimi. Przerażający zbieg okoliczności czy coś znacznie gorszego…? Kto o mnie wiedział? W Polsce Maciek, odpada absolutnie. Tutaj Henio. Ale Henio nie mógł wiedzieć, że będę szukała kuśnierza akurat we wtorek… Powiedział komuś? I co, ktoś mnie śledził? Nie ma nic lepszego do roboty, tylko jeździ za mną po całym świecie i specjalnie się stara wykańczać ludzi pod moim nosem? Bzdura. Kretyństwo. Zauważyłabym chyba w końcu…?
Obaj prawdopodobnie zginęli z tej samej przyczyny. Nie obrabowano ich. Albo może obrabowano również, przy okazji, nie wiem przecież, co kuśnierz trzymał w sejfie, nieważne. Ale obaj mieli coś wspólnego z piekielną, plackowatą mapą i prawdopodobnie obaj za dużo wiedzieli. O ile wiem, żaden z— nich nie wybierał się na poszukiwanie skarbów, nie stanowili konkurencji, a zatem co…? A zatem chyba znali ludzi i to była istotna sprawa. Ktoś usunął tych, co go znali…
No dobrze, ale znali go przecież od lat i żyli spokojnie. Więc dlaczego właśnie teraz…?
Ponieważ zaczęłam ich szukać…
Przeciwko tej zupełnie potwornej, aczkolwiek równie logicznej odpowiedzi zaprotestowało we mnie wszystko. Idiotyczne, należało zabić mnie, jedna sztuka, jeden to zawsze mniej niż dwa! Potem pomyślałam, że źle liczę, musieliby trzasnąć także Mateusza, a kto wie czy nie Maćka. I jeszcze może Alicję. Henia, Dojdę, Mentalskiego, nie, to za dużo, istny pochód pierwszomajowy, już rzeczywiście lepiej tych dwóch!
Porzuciłam rozważania, którym już zaczęły wyrastać okoliczności towarzyszące, zostawiając je sobie na później. Dziecko coś mówiło.
— … Jakby co, to ja się wyprę. Błota nie ma, więc ślady nie zostały, a na wszelki wypadek mogę te buty wyrzucić. Ty nie słuchasz, co ja mówię!
— Słucham, musiałam się zastanowić. Co mówiłeś?
— Że we wszystkich kryminałach taki list do nieboszczyka rozwiązuje sprawę. No, może nie we wszystkich, ale jeśli jest list, to musi w nim coś być. Ja bym popatrzył.
Gwałtownie sięgnęłam do kieszeni. List był, nie zgubiłam go, a już w tym ułamku sekundy zdążyłam sobie wyobrazić, jak wracamy do Toronto i czołgamy się wolniutko autostradą, szukając po drodze białej koperty. Dobije mnie kiedyś ta wyobraźnia… Do kuśnierza, adres i nowe nazwisko, W. M. Hill. Wewnątrz karta pocztowa z wodnym plenerem i krótkim tekstem po niemiecku.
Wspólnymi siłami i z dużym trudem stworzyliśmy przekład autoryzowany.
„Kochanie. Dom jest fertig i już w ordnungu. Powiesiłem (am) na ścianie indiański barometr. Wygląda fajnie. Ducha nie było jeszcze. Cmokam. S.”
— Dziwnie jakoś wyszło — zauważył mój syn z lekkim powątpiewaniem.
— Nie indiański — poprawiłam po namyśle. — Indyjski. Znaczy, hinduski. Jakiego ducha?
— A skąd ja mam wiedzieć? Może złego.
— Jesteś pewien, że to jest duch?
— Po angielsku ghost, to duch. Taka zjawa.
— Ale to jest po niemiecku! Gast!
— Podobne, nie? Powinno znaczyć to samo.
— Głupi jesteś, to nie jest duch. tylko gość! Gościa jeszcze nie było. Co to znaczy cmokam?
— Nie wiesz, co to znaczy cmokać? Tak cmok, cmok, cmok…
— Całuję — jęknęłam rozpaczliwie. — Czego ty mnie ogłupiasz, to są zwyczajne ucałowania!
— Może i ucałowania — zgodził się mój syn i obejrzał kopertę. — Adresu nadawcy nie ma, ale jest stempel pocztowy. O. cholera…! Kaszuby!
Wydarłam mu kopretę z rak. Stempel odbity był wyraźnie, w całości, wręcz pieczołowicie. Kaszuby, poczta Barry’s Bay…
W następnym ułamku sekundy spłynęło na mnie natchnienie. Poderwałam się od stolika.
— Jedziemy! Prosto do Barry’s Bay! Teresa już tam jest od soboty, czeka na nas. Musimy znaleźć tego es, kto to może być, przyjaciel, pierwsza litera imienia… Jazda, już!
Mój syn podniósł się również.
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.