Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
..
Lecz nie; tego sposobu pierwsza bym się jęła, Wpierw jeszcze by tą myślą miłość mnie natchnęła; Moja to dłoń pomocna, książę, twoje kroki Przez labiryntu zdradne powiodłaby mroki. Do czegóż nie popchnęłyby mnie te powaby! Nie dość by twej kochance było nici słabej; Jak wierna towarzyszka, w niebezpieczeństw dobie, Sama poszłabym naprzód, przed tobą, przy tobie, I - w złowrogi labirynt obok ciebie zbiegła - Fedra by ocalała z tobą lub poległa. HIPOLIT Bogi! Co słyszę... Pani!... Pani zapomina... Żona Tezeja mówiż to do jego syna? FEDRA I skąd masz prawo wnosić, iżem zapomniała, Książę? Czylim cześć moją na szwank w czym podała? HIPOLIT Przebacz, pani, wyznaję, grzesznym po sto razy, Żem się w niewinnych słowach mógł dopatrzeć zmazy. Od wstydu ścierpieć wzroku twego bym nie umiał; Spieszę więc... FEDRA Ha, okrutny, dobrześ mnie zrozumiał! Dosyć już powiedziałam, by wywieść cię z błędu. Dobrze więc! Poznaj Fedrę w pełni jej obłędu: Kocham. Nie myśl, iż w chwili gdy ku tobie płonę, Rozgrzeszam się z mej winy, biorąc się w obronę; Żem tej miłości, co mnie rozumu zbawiła; Sama, w słabości niecnej, truciznę żywiła; Ja, w której przedmiot strasznej niebios pomsty widzisz Więcej dziś gardzę sobą, niż ty się mną brzydzisz. Bogi świadkiem, co sami zażegli w mym łonie Ogień, w którym ród cały mój nieszczęsny płonie, Ci bogowie, co chluby szukają, niestety. W tym, aby serce wątłej opętać kobiety. Wszystkie szańce zbyt mało były mi bezpieczne: Twe wygnanie, okrutny, wyżebrałam wieczne; Obmierzłą ci się chciałam stać tym oczywiściej; By siebie strzec, szukałam twojej nienawiści. Bezpożyteczna męka na cóż mi się zdała? Tyś nienawidził: jam cię tym straszniej kochała. Nieszczęścia twe stroiły cię w powaby nowe. Tęskniłam, schłam w mym ogniu, łzy lałam jałowe; Dość ci spojrzeć, by poznać, com przeszła i ile, Gdybyś, ach, gdybyś oczy miał dla mnie choć chwilę! Co mówię? To, w tym miejscu, hańbiące wyznanie, Że czynię je z mej woli, zali mniemasz, panie? Drżąc o syna, w tej dobie, co los nasz odmienia, Przyszłam do cię dla niego błagać przebaczenia: Kruche zamysły serca! Dziś, w świeżej żałobie, Widząc cię, mówić mogłam jedynie o tobie! Mścij się więc; za ten płomień ukarz mnie wyrodny, Herosa, ojca swego, ty, potomku godny. Uwolń świat od potwora, co wstrętem cię wzrusza: Hipolita śmie kochać wdowa Tezeusza! Wierz mi, zbyt długo potwór ten po świecie chodzi; Oto serce - tu niechaj twa ręka ugodzi, Niecierpliwe, by grzech ten okupić, w swej męce Czuję je, jak się ciśnie naprzeciw twej ręce. Uderz lub gdy je mniemasz niegodnym twej dłoni, Jeśli wstręt twój tej kaźni tak słodkiej mi broni Lub jeśli krwią zbyt podłą lękasz się skażenia. Użycz oręża bodaj, gdy nie chcesz ramienia; Daj. ENONA Co chcesz czynić, pani? Bogi sprawiedliwe! Idą, na widowisko chcesz dać się zelżywe? Uchodź, niechaj cię obce tu nie ujrzy oko. SCENA SZÓSTA H i p o l i t, T e r a m e n e s TERAMENES Czy to Fedra uchodzi lub raczej ją wloką? Skąd ci ten ból na twarzy cierpieniem zoranej? Stoisz tu bez oręża, wybladły, zmieszany! HIPOLIT W głowie się mąci... Uciec! Teramenie, w drogę. Sam na siebie bez zgrozy spoglądać nie mogę. Fedra!... Nie, wielkie bogi! Niech wieczne milczenie Straszliwą tajemnicę skryje w mroków cienie! TERAMENES Jeśli chcesz jechać, panie, łódź czeka gotowa; Lecz woli Aten padły już stanowcze słowa; Wodzowie wszystkich plemion pozbierali głosy: Brat twój górą i Fedra ma w dłoni twe losy. HIPOLIT Fedra? TERAMENES Poselstwo, ludów wolą umocnione, W jej ręce składa państwa rządy i koronę: Syn jej jest królem, panie. HIPOLIT Bogi, co ją znacie, Zali to za jej cnoty Fedrę nagradzacie? TERAMENES Wśród tego wieść obiega, że król jeszcze żywię, Że Tezeusz w epirskiej ukazał się niwie; Lecz, ja com go tam szukał długo i daleko... HIPOLIT
|
Wątki
|