sze ogniki jaœniejszych gwiazd...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

W ¿aden sposób nie móg³ d³u¿ej oszukiwaæ siê, ¿e wszystko
jest w porz¹dku. Nawet je¿eli mia³by siê liczyæ z najgorszym mo¿-
liwym do wyobra¿enia rezultatem konferencji z tym typem, Ash-
gadem. Nawet je¿eli mia³by braæ pod uwagê mo¿liwoœæ obrania
d³u¿szej trajektorii lotu powrotnego na Coruscant. Nawet gdyby
nie wiedzia³ o nieprzewidzianej sesji rady i wielogodzinnym prze-
mówieniu, wyg³oszonym przez radnego Q-Varxa, pe³nego kwie-
cistych sformu³owañ i krasomówczych popisów. Nawet gdyby mia³
uwzglêdniæ te wszystkie ewentualnoœci, Leia powinna by³a daw-
no dotrzeæ na miejsce.
Przed wieloma, wieloma godzinami.
Chewbacca wygramoli³ siê na brzeg basenu, po czym otrz¹-
sn¹³ siê, rozchlapuj¹c we wszystkie strony bryzgi wody. Za jego
plecami, poœród bardzo realistycznie wygl¹daj¹cych sztucznych
ska³, p³ywa³a jak ryba w p³ytkiej wodzie Winter, œcigaj¹c siê z bliŸ-
niêtami. W tym czasie Anakin z godnoœci¹ przebiera³ rêkami i no-
112
gami, uwiêziony w ochronnym opalizuj¹cym ró¿owym b¹blu si-
³owego pola. Od jakiegoœ czasu Jainê fascynowa³o wi¹zanie wê-
z³ów i zaplatanie warkoczy, wskutek czego tu i ówdzie d³ugie
w³osy porastaj¹ce g³owê i ramiona Wookiego wygl¹da³y teraz jak
frêdzle. Ociekaj¹c wod¹, Chewbacca przeszed³ przez taras do
miejsca, gdzie siedzia³ Han, i przystan¹³ obok niego. Warkn¹³ coœ,
co zabrzmia³o jak to samo pytanie. Tym razem zni¿y³ g³os, nie
bêd¹c pewnym, czy przypadkiem bliŸniêta nie potrafi¹ pos³ugiwaæ
siê mow¹ Wookiech równie p³ynnie jak ich zmartwiony ojciec.
– Nie mogê zrobiæ nawet tego – odpar³ pó³g³osem Solo. – To
mia³o stanowiæ czêœæ kamufla¿u. Wszyscy mieli przypuszczaæ,
¿e przebywa z nami, a nie poœrodku sektora Meridiana, zajêta roz-
mow¹ z goœciem, który nawet nie pe³ni ¿adnej funkcji w rz¹dzie
w³asnej planety.
Chewie zada³ nastêpne pytanie. Przekrzywi³ wielk¹ g³owê,
a w ukrytych pod nawisem brwi niebieskich oczach b³ysn¹³ nie-
pokój.
– A co Ackbar mia³by mi powiedzieæ? – Han bezradnie roz³o-
¿y³ rêce. – Gdyby coœ wiedzia³, nie zwleka³by z przekazaniem tej
informacji. On tak¿e wie, ¿e ktoœ spoœród cz³onków rady jest szpie-
giem. Pamiêta o podziale, jaki dokona³ siê w ³onie rady za spraw¹
Racjonalistów i zwolenników Praw Istot Inteligentnych. Podob-
nie jak my, nie mo¿e przesy³aæ ¿adnych wiadomoœci oficjalnymi
kana³ami.
G³êboko w gardle Wookiego zrodzi³ siê g³uchy pomruk.
– Wiem o tym.
Han zacisn¹³ palce w piêœæ, uniós³ j¹ na wysokoœæ g³owy i zdu-
miewaj¹co powoli – jakby w zwolnionym tempie zadawa³ cios – opu-
œci³ j¹ na gruby szk³oplast sto³u, przy którym w³aœnie siedzia³.
Niewielka willa, w której przebywali, goœci³a kiedyœ w swoich
murach prawie wszystkie konkubiny Imperatora Palpatine’a. By³a
jednym z kilku budynków, jakie przejê³a Nowa Republika. Posta-
nowiono zachowaæ willê w niemal nie zmienionym stanie jako rezy-
dencjê dla odwiedzaj¹cych Coruscant dyplomatów, na których za-
mierzano wywrzeæ odpowiednie wra¿enie. Zanim zamieszka³a
w niej Leia z rodzin¹, budynek dok³adnie przeszukano i pozbawiono
absolutnie wszystkich urz¹dzeñ rejestruj¹cych i pods³uchowych. Ofi-
cjalnie og³oszono, ¿e przywódczyni Nowej Republiki zamierza spê-
dziæ krótkie wakacje na ksiê¿ycu, który by³ bezsprzecznie najpiêk-
niejszym satelit¹ Coruscant w ca³ym systemie. Mimo zachowywania
8 – Planeta zmierzchu
113
tych wszystkich œrodków ostro¿noœci, Han czu³ siê jednak pewniej-szy i bezpieczniejszy, kiedy przebywa³ na tarasie. Plusk wody, wy-
p³ywaj¹cej z kilku fontann i rozpryskuj¹cej siê na poroœniêtych
mchem kamieniach, a tak¿e s³odkie kl¹skanie œwiergokwiatów wy-
wiod³yby w pole nawet najczulsze zdalnie sterowane dalekosiê¿ne
kierunkowe urz¹dzenie pods³uchowe.
– Powinna by³a pos³uchaæ rady Callisty – powiedzia³. – Po-
winna by³a jej pos³uchaæ.
Rzecz jasna, w g³êbi duszy wiedzia³, ¿e Leia nie mog³a by³a
wzi¹æ do serca tego ostrze¿enia. Partia Racjonalistów poœwiêci³a
zbyt wiele miesiêcy, przygotowuj¹c szczegó³y jej potajemnego spo-
tkania z Ashgadem – i mia³a zbyt wielkie wp³ywy zarówno w No-
wej Republice, jak i w niektórych innych rejonach by³ego Impe-
rium – ¿eby teraz odwo³ywaæ wszystko dos³ownie w ostatniej
chwili jedynie na podstawie anonimowego, niczym nie uzasadnio-
nego ostrze¿enia. Q-Varx, kalamariañski senator, który by³ jednym
z przywódców partii na swoim oblanym wodami oceanu œwiecie,
zwróci³ uwagê Leii na dwie sprawy. Uwa¿a³, ¿e uporanie siê z pro-
blemami mniejszoœci, jak¹ stanowili Przybysze na Nam Chorios,
mo¿e w przysz³oœci staæ siê klasycznym sposobem rozwi¹zywania
konfliktów miêdzy grupami ludnoœci, pragn¹cymi samodzielnie
decydowaæ o w³asnym losie. Kalamarianin twierdzi³ tak¿e, ¿e
chocia¿ w³adaj¹cy Antemeridianem moff Getelles nie dysponuje
wystarczaj¹c¹ potêg¹ wojskow¹, ¿eby stawiæ czo³o dysponuj¹cej
baz¹ w sektorze Meridiana flocie Nowej Republiki, by³o ma³o
prawdopodobne, aby nie zechcia³ obróciæ na w³asn¹ korzyœæ ja-
kichkolwiek nieporozumieñ, do których dochodzi³o miêdzy ró¿-
nymi grupami mieszkañców pobliskiego œwiata.
Han uzmys³owi³ sobie, ¿e w³aœnie tak mog³y wygl¹daæ proble-
my, zwi¹zane ze sprawowaniem w³adzy.
Jeszcze zanim zetkn¹³ siê z jak¹kolwiek w³adz¹, doszed³ do
przekonania, ¿e ludzie pragn¹cy w³adaæ galaktyk¹ – czy chocia¿by
jak¹œ zapad³¹ prowincj¹ na Duroonie – s¹ zwyk³ymi idiotami. Lan-
do Calrissian, pe³ni¹cy funkcjê administratora Bespina, zauwa¿y³
kiedyœ, ¿e w³adza zobowi¹zuje, wi¹¿e rêce i nak³ada najprzeró¿-
niejsze ograniczenia. Osoba, obdarzona w³adz¹, nie mog³a jej spra-
wowaæ, kieruj¹c siê tylko instynktem czy impulsem chwili.
Kiedy Leia otrzyma³a ostrze¿enie Callisty, nie mog³a uczyniæ
nic wiêcej oprócz zabrania w drogê osobistych stra¿ników, No-
ghrich. Ryzykowa³a przy tym, ¿e wybuch³by niebywa³y skandal,
114
gdyby ktoœ kiedykolwiek o tym siê dowiedzia³. Pragn¹c temu zapobiec, przedsiêwziê³a wszystkie niezbêdne œrodki ostro¿noœci,
jakie mog³a.
Powinna by³a jakoœ siê wykrêciæ – pomyœla³ Han. Pos³uguj¹c
siê klawiatur¹, jeszcze raz przejrza³ przemieszczaj¹c¹ siê po ekra-
nie d³ug¹ listê zakodowanych dziewi¹tk¹ wiadomoœci. By³o ich
teraz ju¿ piêtnaœcie.
Przypomnia³ sobie twarz ukochanej Luke’a – ³agodny owalny
kszta³t, wydatny podbródek i pe³ne, stanowcze usta, a tak¿e spoj-
rzenie jasnoniebieskich oczu, które sprawia³y wra¿enie tak niewin-
nych, ale zarazem tak doœwiadczonych. Pamiêta³ lekko ochryp³y
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.