na dole...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Upadały z podziwu godną regularnością i Adam musiał skupić się z całej siły, by nie dać się im
zahipnotyzować. Nie po to przecieŜ przyszedł, by gapić się na wodę kapiącą z kawałka skały. Choćby i
najbardziej była ona niezwykła.
Bijąca od kropel i kałuŜy jasność była jedynym światłem w jaskini, nic więc dziwnego, Ŝe Człowiek w
pierwszej chwili nie zobaczył gospodarza. śe nie jest w jaskini sam, zorientował się dopiero, gdy usłyszał syk.
Podskoczył nerwowo.
– Kim jesteś? – zapytał Adam, po raz pierwszy w Ŝyciu czując w sercu prawdziwy strach. Pamiętał
wszystkie zwierzęta, którym nadał imię, ale Ŝadne z nich nie wydawało takiego dźwięku. – Jeśli chcesz ze mną
rozmawiać, pokaŜ się i przedstaw.
Syk rozległ się ponownie, a potem słychać było dźwięk czegoś przesuwanego po ziemi.
– Mów mi WąŜ – rozległo się tuŜ nad uchem Adama.
Człowiek odwrócił się gwałtownie i spojrzał prosto w Ŝółte ślepia o wąskich, poprzecznych źrenicach. Było w
nich coś takiego, Ŝe człowiek mimowolnie zadrŜał.
śyjesz, bo jesteś mi potrzebny, mówiły, i lepiej dla ciebie, jeśli nie przestaniesz być.
– Nie... nie przypominam sobie, Ŝebym nadał komuś takie imię – Adam zebrał się na odwagę, choć wciąŜ
stał lekko wygięty do tyłu, mimowolnie zwiększając dystans między sobą, a łbem gospodarza.
– Bo nie nadałeś – odparł WąŜ. – Moje imię od zawsze naleŜy do mnie.
– Ale... – zaczął Adam, ale zamilkł uciszony kolejnym sykiem.
– Słyszałem, Ŝe chcesz opuścić ogród – WąŜ poruszył się, znowu rozległ się odgłos szurania po piasku i po
chwili coś nieprzyjemnie ciepłego i pulsującego owinęło się wokół ud Człowieka. – Czy wiesz, Ŝe nie będziesz
http://www.cwiek.carpenoctem.pl/grzechu-warte.html
2007-09-29 Carpe Noctem prezentuje: Jakub Ćwiek
Strona 5 z 10
mógł potem wrócić? Zasady są dość jasne w tej kwestii.
– Tak, wiem...
Mieszkaniec jaskini wspinał się coraz wyŜej wokół ciała Adama, a ten z całej siły starał się opanować
drgawki obrzydzenia. Gdy WąŜ owinął się wokół jego piersi i szyi, odchylił tylko głowę, licząc, Ŝe gospodarz nie
ściśnie mu zbyt mocno gardła. Poczuł na policzku rozdwojony język i stłumił budzący się w gardle krzyk.
Zamiast tego zapytał.
– Co wiesz na temat grzechu?
– Całkiem sporo, przyjacielu – wyszeptał WąŜ wprost do jego ucha. – Więcej niŜ ktokolwiek inny.
– Więc moŜna go popełnić? – W sercu Adama obudziła się nadzieja. Wyglądało na to, Ŝe Małpa mówił
prawdę. – Da się, mimo iŜ Pan nie dał Ŝadnych prawdziwych nakazów i zakazów?
– Gdyby nie dał, nie byłoby to moŜliwe – odparł WąŜ. – Ale tak się składa, Ŝe gdy Pan stworzył ogród
wskazał ci jedno drzewo, z którego nie wolno ci jeść owoców, pamiętasz?
Adam musiał się zastanowić. Rzeczywiście było coś takiego, ale wtedy zakaz wydał mu się z jakiegoś
powodu niedorzeczny. Było w nim coś... Nagle przypomniał sobie.
– Jabłoń na szczycie wielkiej góry w samym środku ogrodu – powiedział. – Maleńkie drzewko na czubku
otoczonej przepaścią skalnej iglicy. Całkowicie niedostępne.
– Brawo – pogratulował mu WąŜ – Właśnie o nie nam chodzi. Jedyny prawdziwy zakaz dotyczy tego właśnie
drzewa. Jeśli zjesz owoc z niego, popełnisz grzech, Adamie. Pierwszy grzech w historii Raju.
WąŜ skręcił się mocniej, na moment pozbawiając Człowieka oddechu, po czym zsunął się z niego i
odpełznął kawałek.
– Wszystko pięknie – przyznał Adam rozcierając obolałe Ŝebra i szyję. – Tyle, ale ja widziałem tę skałę. Za
nic tam nie wejdę.
– Wejdziesz, przyjacielu. – Odrzekł z rozbawieniem gospodarz. – Będziesz jednak potrzebował pomocy i
czegoś, co pozwoliłem sobie nazwać Rytuałem.


***

Szczur zeskoczył z gałęzi i popatrzył z wyrzutem na Małpę.
– PokaŜę ci coś, dobra? – powiedział.
Małpa wzruszył ramionami.
– Jak chcesz.
Szczur obrócił się na grzbiet i uniósł do góry łapki.
– Widzisz? – zapytał.
– Masz brudny brzuch i co z tego?
– Mam krótkie, małe łapki, głupi kudłaczu! – Szczur przeturlał się i znowu stanął na łapkach. Dyszał z
wściekłości. – Krótkie, rozumiesz?! I nie poruszam się tak szybko jak wy. Nie mogliście chwilę zaczekać?!
Maleńką chwilę, Ŝebym wdrapał się na któregoś z was?!
– Co się wściekasz ? – Małpa machnął łapą i ponownie przeniósł wzrok na wejście do jaskini. – Jakoś
dotarłeś.
Szczur widząc, Ŝe jego wybuch nie przynosi poŜądanego rezultatu, sapnął głośno i wspiął się na ramię
towarzysza.
– Adam jest w środku? – zapytał.
Małpa skinął łbem.
– Wszedł juŜ ładną chwilę temu i trochę się o niego martwię.
– MoŜe się zgubił – Szczur z dezaprobatą przyjrzał się swoim brudnym łapom i zaczął zlizywać błoto. Po
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.