X


— Chciałbym — zauważył trzeźwo sędzia Moore — żeby ktoś wyjaśnił Miszy, że są starzy szpiedzy i odważni szpiedzy, ale bardzo niewielu...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

— To bardzo ostrożny facet, szefie — zapewnił Ritter.
— Tak, wiem — rzucił Moore i zabrał się do czytania.
„Od czasu, gdy zmarł Dymitr Fiodorowicz, w Ministerstwie Obrony już nie jest tak samo. Czasami zastanawiam się, czy marszałek z należyta powagą traktuje te wszystkie nowinki techniczne, ale komu mogę wyjawić swe obawy? Czy KGB by mi uwierzyło? Muszę uporządkować myśli. Tak, muszę zebrać myśli, zanim wysunę jakieś oskarżenia. Ale tym samym mogę złamać zasady tajemnicy…
Jaki mam wybór? Jeżeli nie zdołam udokumentować swoich obaw, kto potraktuje mnie poważnie? Ciężko jest zmusić się do złamania tej podstawowej zasady, ale bezpieczeństwo państwa jest ważniejsze. Musi być”.
Jak epickie poematy Homera zaczynały się od inwokacji do muzy, tak raporty Kardynała niezmiennie zaczynały się w podobny sposób. Pomysł zrodził się pod koniec lat sześćdziesiątych: raporty Kardynała miały wyglądać jak sfotografowane kartki z jego osobistego dziennika. Rosjanie uwielbiali prowadzenie takich zapisków. Każdy meldunek otwierało słowiańskie cri de coeur, wyraz osobistego zatroskania decyzjami politycznymi podejmowanymi w Ministerstwie Obrony. Czasami autor wyrażał zaniepokojenie niedostatecznymi środkami bezpieczeństwa podjętymi wobec jakiegoś projektu wojskowego albo sprawnością nowego czołgu czy samolotu. Za każdym razem ze szczegółami omawiał zalety techniczne danego modelu broni, lub podjętą decyzję ministerialną. Zawsze jednak główny nacisk kładł w pamiętniku na rzekomy problem biurokratyczny wewnątrz ministerstwa. Gdyby kiedykolwiek przeszukano mieszkanie Filitowa, jego dziennik zostałby szybko znaleziony. Nie byłby schowany, a tego przecież należy oczekiwać u szpiega. Bez wątpienia uznano by, że Misza złamał zasady tajemnicy państwowej, za co z pewnością dostałby naganę, dawało mu to jednak jakąś szansę wybronienia się. Lub tak przynajmniej zakładano.
„Kiedy będę już miał raport Bondarienki, za jakiś tydzień, dwa — może uda mi się przekonać ministra, że badania te mają zasadnicze znaczenie dla naszej ojczyzny” — kończył się zapis.
— Wygląda więc na to, że dokonali jakiegoś przełomu w poziomie mocy wyjściowej lasera — powiedział Ritter.
— Teraz mówi się „mocy przejścia” — poprawił go Greer. — W każdym razie tak mi powiedział Jack. Nie są to, panowie, najlepsze wieści.
— Jak zwykle nic nie uchodzi twej uwagi, James — stwierdził Ritter. — Mój Boże, a jeżeli im uda się przed nami?
— Dziury w niebie nie będzie. Pamiętajcie, że wdrożenie tego systemu zajmie około dziesięciu lat od chwili jego zatwierdzenia, a przecież jeszcze go nie sprawdzili — podsumował dyrektor Agencji. — Świat się nie zawalił. To może nawet działać na naszą korzyść. Prawda, James?
— Jeżeli dostaniemy od Miszy dający się wykorzystać opis ich rozwiązania technicznego, to tak. W większości zagadnień jesteśmy bardziej od nich zaawansowani — odpowiedział zastępca do spraw informacyjnych. — Ryan będzie potrzebował odpowiednich danych do swego opracowania.
— Ależ on nie jest dopuszczony do tej sprawy! — zaoponował Ritter.
— Kiedyś miał już w ręku materiały kategorii DELTA — przypomniał Greer.
— Raz, tylko raz, i wtedy było to uzasadnione. Jak na amatora, poszło mu nawet dobrze. James, w tym nie ma nic takiego, co mógłby wykorzystać, oprócz naszych uzasadnionych podejrzeń, że Ruskim udał się ten przełom w kwestii mocy… przejścia. Podejrzewał to już zresztą ten chłopak, Gregory. Powiedz Ryanowi, że mamy potwierdzenie jego przypuszczeń z innych źródeł. Panie sędzio, proszę powiedzieć prezydentowi, że coś tam się dzieje, ale dokładniej będzie wiadomo dopiero za kilka tygodni. Na razie nie powinniśmy niczego więcej podawać.
— To brzmi sensownie — zgodził się sędzia. Greer przytaknął bez komentarza.
Każdy z nich odczuwał pokusę stwierdzenia, że jest to najważniejsze zadanie Kardynała, lecz zabrzmiałoby to zbyt pompatycznie jak na trzech wyższych funkcjonariuszy CIA. Poza tym przez te wszystkie lata Kardynał przekazał do CIA sporą liczbę ważnych informacji. Po wyjściu zastępców, sędzia Moore jeszcze raz przeczytał meldunek. Na końcu Foley dopisał, że Ryan dosłownie wpadł na Kardynała i to pod nosem samego marszałka Jazowa, tuż po przekazaniu Miszy nowego zadania przez Mary Pat. Ci Foleyowie, co za parka — pokręcił głową sędzia. I jak to się dziwnie składa, że Ryan poniekąd nawiązał kontakt z pułkownikiem Filitowem. Raz jeszcze Moore pokręcił głową. Co za zwariowany świat.
 
 
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.