- Czy wiesz, że stary Bertrand przeznaczał Bernarda do kariery politycznej? - spytał Paul...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

- Nie - odpowiedziała Laura, wzruszając ramionami.
- W tej rodzinie dziedziczy się karierę polityczną, tak jak dziedziczy się posiadłość. Bertrand Bertrand był pewny, że kiedyś jego syn zacznie się ubiegać zamiast niego o mandat poselski. Ale Bernard w wieku lat dwudziestu usłyszał w radiu taką wiadomość: “Katastrofa lotnicza nad Atlantykiem. Zginęło stu trzech pasażerów, w tym siedmioro dzieci i czterech dziennikarzy.” To, że w podobnym przypadku wspomina się o dzieciach jako o szczególnym i cennym gatunku ludzkości, już od dawna nas nie dziwi. Ale gdy tym razem spikerka do dzieci dołączyła dziennikarzy, Bernard doznał olśnienia. Rozumiejąc, że polityk jest dzisiaj postacią śmieszną, postanowił zostać dziennikarzem. Przypadek chciał, że w tamtych czasach prowadziłem na wydziale prawa seminarium, na które chodził. I tam dokonała się ostatecznie zdrada ojca. Czy Bernard mówił ci o tym?
- Oczywiście! - odparła Laura. - On cię uwielbia!
Do sali wszedł Murzyn z koszyczkiem kwiatów. Laura przywołała go ręką. Murzyn pokazał wspaniałe białe zęby i Laura, wyjąwszy z koszyka bukiet z pięciu na wpół zwiędłych goździków, podała go Paulowi: - To tobie zawdzięczam całe moje szczęście.
Paul zanurzył rękę w koszyku i wyciągnął drugi bukiet goździków. - Dzisiaj jest nie moje, lecz twoje święto - powiedział, wręczając jej kwiaty.
- Tak, dzisiaj jest święto Laury - powiedziała Agnes, wyciągając z koszyka trzeci bukiecik goździków.
Laura miała wilgotne oczy: - Czuję się tak dobrze, czuję się z wami tak dobrze - powiedziała i wstała. Przyciskając oba bukieciki do piersi, zastygła w bezruchu obok Murzyna, który wyprężył się dumnie jak król. Wszyscy Murzyni podobni są do królów: ten był jak Otello, nim poczuł zazdrość o Desdemonę, a Laura była niczym Desdemona zakochana w swoim królu. Paul wiedział, co się niechybnie wydarzy. Kiedy Laura była pijana, zawsze zaczynała śpiewać. Z głębi jej ciała żądza śpiewu wznosiła się powoli ku gardłu z taką siłą, że kilku gości odwróciło z zaciekawieniem głowy.
- Lauro - mruknął Paul - w tej restauracji nie docenią chyba twojego Mahlera!
Z bukiecikami przyciśniętymi do piersi Laura czuła się jak na scenie operowej. Zdawało jej się, że pod palcami czuje nabrzmiałe melodią sutki. Ale prośba Paula była dla niej zawsze rozkazem. Usłuchała i tylko westchnęła: - Tak bardzo chciałabym coś zrobić...
Wówczas Murzyn, wiedziony subtelnym instynktem królów, wyjął z dna koszyka dwa ostatnie bukieciki zgniecionych goździków i wzniosłym gestem wręczył je Laurze. - Agnes - powiedziała Laura - najdroższa Agnes, gdyby nie ty, nigdy nie przyjechałabym do Paryża, gdyby nie ty, nigdy nie poznałabym Paula, gdyby nie Paul, nigdy nie poznałabym Bernarda - i złożyła przed nią na stole wszystkie cztery bukieciki.Jedenaste przykazanie
Kiedyś za symbol dziennikarskiej sławy uchodzić mogło wielkie nazwisko Hemingwaya. Całe jego dzieło, podobnie jak oszczędny i zwięzły styl, wyrasta z reportaży, które młody Ernest Hemingway wysyłał do gazet w Kansas City. Być dziennikarzem znaczyło wówczas być bliżej niż ktokolwiek inny realiów życia, szperać we wszystkich jego zakamarkach, zanurzać w nich ręce i je brukać. Hemingway był dumny, że pisze książki, które są tak bardzo przyziemne i zarazem tak wysoko zawieszone na firmamencie sztuki.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.