- Czy Maxwell oglądał wczoraj jakiś film wojenny na kablówce? - zapytała Joan...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
- Może taki z golizną?
- Nie mam pojęcia - odrzekł Motley. W dobrej wierze dodał:
- Zdaje się, że w telewizji znów idą ”Siłacze Hogana”.
Joan w swym gabinecie miała trujące środki do usuwania graffiti. Wysłała po nie Motleya; w ten sposób dowiedzieli się, że Maxwell ukradł jej komputer. Zostawił także na jej biurku nasmarowany palcem obrazek: wagę z Okiem Afryki na jednej szalce i myszą z kreskówki na drugiej. Mysz dziko szczerzyła zęby, dzierżąc kosę, ale Oko ją przeważało.
- ”Siłacze Hogana”, co? - rzekła Joan i zabrała się do sprzątania.
Zastanawiała się, czy nie wezwać policji, ale Kite była przeciwna.
- Znajdzie się sam, Joan, zawsze się znajduje - i zdaje się, że to lepiej, niż gdyby mieli go zwinąć z ulicy. Nie znam się na tym za dobrze, ale w końcu ile szkód może narobić przy użyciu domowego komputera?
Kiedy wreszcie dotarły do biblioteki, było późne popołudnie.
Kite udała się między półki, by znaleźć numer katalogowy 171.303 607 949 6; Joan - do działu czasopism w poszukiwaniu nekrologu.
I faktycznie, John Hoover zmarł, a jego ostatnie zdjęcie, zrobione gdy odchodził na emeryturę z Gant Industries, zupełnie nie przypominało faceta zamieszkującego obecnie dom w Atlantic City. ”John Elliot Hoover 1926-2010”, przeczytała w Sieciowej Kostnicy ”Timesa”. Osiemdziesięcioletni Hoover miał płaską twarz pokrytą zmarszczkami i siwą czuprynę stukniętego naukowca; nie wyglądał na człowieka, który mógłby hodować psa, Mechanicznego czy innego, choć Joan doskonale sobie wyobrażała, jak kogoś nim szczuje. ”Times” opisywał go jako szanowanego matematyka, inżyniera i komputerowca. Urodzony na wsi w stanie Oregon, ukończył Uniwersytet Kalifornijski i pracował jako kryptograf w wojskowym korpusie łączności, zanim w tramwaju do Burbank spotkał przypadkowo Walta Disneya. W wyniku tego spotkania przez pięćdziesiąt lat zajmował się projektowaniem mechanicznych zwierząt i innych atrakcji dla parków rozrywki. W 2005, kiedy szefostwo Disneya uznało, że Samonapędzający się Android Hoovera, aczkolwiek interesujący, nie ma potencjału handlowego, zaoferował swój patent i swe usługi Harry’emu Gantowi, który zorientował się, że jest to świetny pomysł i przeistoczył go w jeden z największych przebojów rynkowych początku XXI wieku. Hoover został u Ganta na trzy lata, pielęgnując swe dziecko do momentu wdrożenia pierwszej generacji do produkcji seryjnej. W roku 2008 odszedł na emeryturę ze względu na stan zdrowia i zamieszkał w Atlantic City, gdzie na skutek błędu lekarza zmarł we wrześniu 2010.
Hmm, pomyślała Joan, zapoznając się ze szczegółami tego wypadku. Szpital, do którego Hoover poszedł na operację raka krtani, pomylił jego kartę z kartą innego pacjenta; w rezultacie Hoover otrzymał niewłaściwy środek znieczulający i zmarł na stole operacyjnym na skutek wstrząsu anafilaktycznego. Przyczyna błędu nie została natychmiast ustalona, choć dowody wskazywały na błąd w oprogramowaniu Elektrycznej Kartoteki szpitala. Ponieważ Hoover nie pozostawił krewnych, nie spodziewano się procesu.
Joan skopiowała sobie ten nekrolog, a potem wygrzebała zawiadomienia o śmierci J. Edgara Hoovera i Roya Cohna. Nic szczególnego: J. Edgar zmarł w domu na atak serca w roku 1972, Roy na AIDS w 1986. Ani jeden, ani drugi nie miał żadnych związków z Johnem Hooverem, które ”Times” uznałby za stosowne opublikować.
Czas na dymek i chwilę namysłu. Joan wyszła na zewnątrz, do kamiennych lwów, przy których umówiła się z Kite. Postawiła Elektryczną Lampę między łapami jednego z nich i zapaliła papierosa zapałką potartą o jego grzywę.
- Mogę ci zadać jedno pytanie? - odezwała się do Ayn, która milczała od czasu sporu z Jerrym Gantem.
- Właśnie to zrobiłaś - odparła Ayn, wciąż nadąsana.
- Dobre - oceniła Joan. - Ale słuchaj, poważnie: John Hoover, którego poznałam w Atlantic City, jest człowiekiem czy maszyną?
- Nie wiem.
- Zastanawiam się nad tym, ponieważ J. Edgar Hoover - Joan wskazała zdjęcie w jednym z nekrologów - nie miał bliźniaka, zwłaszcza zaś bliźniaka starzejącego się wolniej, a o ile wiadomo, nie brał też udziału w żadnych eksperymentach z klonowaniem. I nie miał dzieci. Więc przyszło mi do głowy, że gość podobny do niego, udający Johna Hoorera tam na Jersey, mógł być Automatycznym Pomocnikiem.
- To wydaje się logiczne. Czy robią ich w kolorze białym?
- Pewnie. Klienci preferują konfigurację AS204 Negroid, ale możesz sama wybrać dowolny kolor skóry, nawet zielony. A jeśli jesteś uprawnionym przedstawicielem parku rozrywki albo muzeum, możesz zamówić duplikat nieżyjącej sławnej osoby - ale im bardziej realistycznie wygląda, tym więcej ma wmontowanych blokad behawioralnych przeciwdziałających oszustwom.
Androidy nie powinny oszukiwać ludzi co do swej prawdziwej natury.
- To wyjaśnienie i tak brzmi znacznie bardziej prawdopodobnie niż inne - orzekła Ayn. - Tak, to z pewnością prawda. John Hoover musi być Automatycznym Pomocnikiem.
- Ale nigdy nie widziałaś, jak się ładował albo robił coś innego, co sugerowałoby, że nie jest człowiekiem?
- Nie muszę niczego widzieć - rzekła Ayn. - Twój tok rozumowania jest spójny. John Hoover jest androidem. A teraz ja mogę ciebie o coś zapytać?
- Śmiało.
- Chciałabym wiedzieć, dlaczego wyszłaś za Harry’ego Ganta, a także dlaczego się rozwiodłaś.
Joan ściągnęła brwi.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.