Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Noszą w sobie żal, rozgoryczenie, złość, a nawet nienawiść: najczęściej w stosunku do tego z rodziców, który pił, ale czasem również wobec tego, który choć nie pił, także krzywdził. Pozostają w pozycji ofiary nawet wtedy, gdy sprawcy już nie ma, lub też nie jest już w stanie nic złego zrobić. Czują się pokrzywdzeni i przez pryzmat swojej krzywdy postrzegają świat i ludzi.
Istnieje także grupa takich DDA, którzy sami zaczęli pić nałogowo. Sięgnęli po alkohol, bo na przykład próbowali poradzić sobie z trudnościami. Choć boleśnie pamiętają dzieciństwo podporządkowane rytmom picia i niepicia, dorosłe życie układają tak samo. Teraz to oni są najważniejsi, a życie rodzinne toczy się wokół ich picia i niepicia. Niektóre Dorosłe Dzieci Alkoholików, przyzwyczajone w dzieciństwie do zajmowania się innymi i pomagania najbliższym (matce, bo ma za dużo obowiązków; ojcu, bo sam nie jest w stanie czegoś zrobić; rodzeństwu, bo jest mniejsze lub bardziej nieporadne), wikłają się w związki z osobami, którymi trzeba się opiekować (np. z osobami uzależnionymi, z głębokimi problemami). Życie z partnerem, który nie wymaga opieki czy poświęcenia, uważają za nudne, zbyt poukładane. Wielu DDA pracuje na odpowiedzialnych, dobrze wynagradzanych stanowiskach i odnosi sukcesy zawodowe. Potrafią jednak pracować równie efektywnie w zamian za przysłowiowe dobre słowo. Zaskakująco dobrze rozwiązują trudne zadania w sytuacji stresu i pod presją. Zwykle nie mają problemów z wywiązywaniem się ze swoich obowiązków. Nie boją się trudnych zadań ani ryzyka. Są odpowiedzialni i nie rezygnują łatwo. Dbają o potwierdzanie swoich kompetencji, ucząc się i podejmując nowe wyzwania. W efekcie są zwykle bardzo dobrymi i mało wymagającymi pracownikami. Świetnie też potrafią radzić sobie z publicznymi prezentacjami - nikt nie widzi ich silnego napięcia czy lęku przed oceną. Ludzie podziwiają często ich opanowanie i spokój zewnętrzny, nie zdając sobie sprawy z tego, jak sprzeczne jest to, co widzą, z tym, co dzieje się „w środku” tych ludzi. Poczucie niższości i niekompetencji towarzyszące Dorosłym Dzieciom Alkoholików zazwyczaj odzywa się w kontakcie z innymi osobami. Składa się na nie kilka czynników: kiepski obraz siebie wyniesiony z wczesnego dzieciństwa, brak dobrych doświadczeń w bliskich relacjach z ludźmi i brak podstawowych umiejętności interpersonalnych (rozmawianie, nawiązywanie bliskich kontaktów, rozwiązywanie konfliktów czy nieporozumień). Rzadko za poczuciem niższości u DDA stoi brak wykształcenia czy nie radzenie sobie w życiu. Ponad połowa osób zgłaszających się na terapię ma wykształcenie średnie, a 40 proc. wyższe. Otoczenie najczęściej postrzega Dorosłe Dzieci Alkoholików jako ludzi dobrze radzących sobie w życiu, bez większych problemów. Można z tym żyć Być DDA to rzeczywiście niezbyt przyjemne. Nie jestem chyba w najgorszej sytuacji - przecież nie piję. I co z tego? Te wieczne konflikty wewnętrzne, niepokoje i wahania. To jest rzeczywiście koszmar. Moja matka uciekła od ojca, gdy miałam 10 lat, a mój brat 4. Uciekła, bo się nad nią fizycznie znęcał. Nie wiem dlaczego, ale matka zrobiła sobie wtedy ze mnie koleżankę. Nie powinno się obarczać dzieci takimi problemami. Wystarczyło mi już to, że pod jej nieobecność zajmowałam się bratem i całym domem. Jednocześnie chodziłam przecież do szkoły. Miałam być tym „dobrym dzieckiem”. Gdy miałam 25 lat, wyszłam za mąż. Teraz już wiem, dlaczego za alkoholika. Scenariusz się powtórzył. Teraz to nie moja matka obrywała, ale ja. Znalazłam jednak siłę, żeby odejść od męża. Byłam wtedy wrakiem człowieka. Pomógł mi znajomy psychiatra. Wytłumaczył, że to nie moja wina - bo oczywiście obwiniałam za wszystko siebie. Zmieniłam pracę. Pracowałam po W godzin dziennie. Pojawiły się większe pieniądze, inni ludzie; niedawno uzyskałam pierwszy certyfikat z angielskiego.
|
Wątki
|