łodyjowskiego

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

— Dobrze, ale dlaczego jako Gospodarz ma na sobie swoje wojskowe ubranko
z „Potopu”, a nie krakowską okryjbide z perelinką.
— Nie wiadomo, może z własnem kostiumem go zgodzili, a może dlatego, że
publika za niem przepada, jako za Wołodyjowskiem. Trzeba ludziom dać to, co
lubieją. Zwłaszcza na święta.
Jak tam było, tak tam było. Mechaniczne nie mechaniczne, przedstawienie
jest w dechę, czego najlepszem dowodem, że ręce nam od bicia bis popuchli i na
teatralny autobus żeśmy się spóźnili.
No i jeszcze jedne „Wesele” zostało się nam w pamięci, aż do następnego,
które może będzie odgrywane w powietrzu na linie?!
A może jeszcze inaczej, kto wie?
Poezja na basenie
Nie można powiedzieć, upał od czasu do czasu daje przyzwoicie w kość na-
szem warszawiakom. A że piwo nie zawsze pomaga i rzadko gdzie można go
dostać, duża ferajna naszych warszawskich rodaków zaiwania w takich dniach na
Łazienkowskie, gdzie basen „Legii” się znajduje.
Basen jest faktycznie primo woto, kąpać się można, ile dusza zamarzy, szatnie
eleganckie, bufeta dobrze zaopatrzone i temuż podobnież. Totyż ogromnie zado-
wolnione wybraliśmy się oba ze szwagrem pokąpać się na tem basenie.
Gienia chciała iść z namy, ale żem jej wytłomaczył, że to niemożliwe.
— Dlaczego?
— Bo jakbyś weszła, kochana, do niego, woda z brzegów by wystąpiła i zalała
szatnie oraz różne inne zaplecza.
— Jak to, przecież tam wchodzi przy niedzieli 4500 osób.
— No tak jest, ale jakbyś weszła, byłabyś 4501 i swoją ciężką wagą mogłabyś
wywołać katastrofę żywiołowe.
Jakoś dała się zbajerować i została się w domu, a my poszliśmy oba cwaj.
Szwagier zaraz na początku wstydu mnie narobił, bo nie chciał się opłukać pod
prysznicem przed wejściem do wody, jak leguramin przykazuje.
— Prysznic mnie niepotrzebny, czysty jestem jak łza, dopieru co się kąpałem.
— Jak to dopieru co? — pyta się instruktor.
— No, może dwa tygodnie temu nazad.
Bez dalszych ceregieli popchłem go pod prysznic i musiał się umyć, jak się
należy do czysta.
— Prowadzisz się jak nastajaszczy chuligan — mówię do szwagra, bo jak
słyszałem, derekcja basenu się skarży, że dużo ich stawia opór przed wejściem
pod prysznic.
— Czysty jestem jak nowo narodzony pętak po rumiankowej kąpieli — krzy-
czy każden, a śmietankowe masło i gięsi szmalec, któremi są wysmarowane pod
opalenie, leje się z nich strumieniamy. Nie tylko zresztą takie kłopota ma z niemy
derekcja basenu. Lubią na przykład tłuc na przejściach butelki po wzmocnionej
orężadzie na 45 procent.
407
Goście nogi sobie nieraz kaleczą. O mały figiel za ofiarę takiej zabawy sam
żem się nie został. Ale szwagier przeniósł mnie przez niebezpieczne miejsce na
barana. On tyż był na bosaka, ale chodzi po tłuczonem szkle jak po perskiem
dywanie, bo talent taki posiada. Przed wojną w cyrku „Korona” na prowincji wy-
stępował, jako „człowiek o żelaznych podeszwach” i ładną forsę zarabiał. Ale jak
raz na niedużem nawet gazomierzu skoczył z beczki na tłuczone butelki, źle się
obliczył i trzy miesiące w szpitalu poleżał. Już nie skacze, ale chodzi po szkle
pierwszorzędnie.
Zastanawialiśmy się nawet, czy nie zapreponować derekcji szwagra w cha-
rakterze żywego transportera z basenu do szatni i nazad. Ale facet, któren tam
porządku pilnował, powiedział nam, że tak czy tak, muszą parę razy dziennie
przejścia zamiatać, bo publika niemożebnie barłoży i rzuca co się da i gdzie się
da. Papiery, gazety, pudełka po szprotach, muszelki i tem podobny szmelc.
Ale to jeszcze frajer, najgorsze są sportowe rekorda naszych milusińskich.
Wyrywają drzwi od szatni razem z futrynamy, że nie pomagają gustalowe za-
wiasy i śruby 15 milimetrów bieżących. Takie eleganckie wiszące słoiki na mydło
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.