X


Zaskoczyło starego gospodarza, iż wiatronogi, swawolny Bard przystał na to z całego serca, nadmieniając jednakże, że zgodę na to musi wyrazić oczywiście Krąg...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Ha, Krąg wyraził zgodę, nałożywszy na niego jedynie obowiązek skomponowania mistrzowskiej bal­lady o burzy, miłości, zalotach i co tam jeszcze; więc osiadł szczęśliwy, kochając po trzykroć - swą panią, ziemię, no i muzykę; a przed upływem roku - czterokroć...
- To Dirk! To po ojcu Dirk odziedziczył tak cudowny głos!
- I od niego nauczył się tak pięknie muzykować. Ale gwoli ścisłości, wybiegasz nieco do przodu. Pierworodnym dzieckiem wcale nie był Dirk. Przed nim były trzy starsze siostry, a potem doczekał się dwóch młodszych i na koniec jeszcze małego braciszka. Kiedy udaje im się jakoś wszystko zorganizować i ogarnąć, urządzają rodzinne koncerty. Po­winnaś ich kiedyś posłuchać, to cudowne! Na mój honor, tam nawet niemowlęta płaczą we właściwej tonacji! No cóż, dziadek zmarł wielce ukontentowany, gdyż w chwili odejścia na wieczny odpoczynek dwie jego wnuczki właśnie rozpo­częły radośnie wydawać na świat ogromną liczbę własnego potomstwa.
- Ja pytałam o Dirka.
- Talio, ptaszyno, nie można oddzielać Dirka od jego rodziny. Oni wszyscy są tacy sami, przyjrzyj się jednemu, a będziesz wiedzieć, jaka jest reszta. Nie mam pojęcia jak można cokolwiek przeprowadzić w tym domu, gdyż wszy­stko tam, według mnie, poddane jest żywiołom chaosu.
- Tak jak Bard?
- Istotnie, on jest najlepiej spośród nich zorganizowany. Gdyby nie on i mężowie sióstr, trawiliby ustawicznie czas na kręceniu się w kółko. Kochają się tam wszyscy wprost niewiarygodnie i to uczucie miłości spływa na każdego, kto nieświadomie wyląduje w ich kręgu.
- Tak jak ty.
- Tak jak ja. Dirk uparł się zabrać mnie do siebie w pier­wsze wakacje po tym, jakeśmy się poznali, gdy tylko prze­konał się, że w moim rodzinnym domu nie będzie nikogo poza służbą. Przyjęli mnie tak, jakbym należał do rodziny. Kąpałem dzieci i byłem żegnany ze łzami w oczach. Byłem tym wszystkim przytłoczony, nie spodziewałem się spotkać takich ludzi!
Talia roześmiała się, wyobraziwszy sobie pełnego rezer­wy, nieco nieśmiałego młodego chłopca, jakim musiał być Kris w rękach rodziny, wydawać by się mogło, szaleńców.
- Gdy trochę do nich przywykłem, bawiłem się dosko­nale. To dlatego przy lada okazji, gdy Dirk wracał do domu, ja zawsze udawałem się razem z nim. W tej chwili cztery z jego sióstr są zamężne. Trzy z nich żyją w poszerzonym domu rodzinnym, a ich mężowie pracują wspólnie na gospo­darstwie, pomagając ojcu Dirka, któremu niedomagają kolana. Ostatnia żyje na własnej ziemi, lecz każde święta spędza razem z resztą rodziny. To wspaniałe, że jest im tak dobrze ze sobą.
- Mówiliśmy o Dirku.
- To prawda. - W oczach Krisa zabłysła psota, na dźwięk zniecierpliwienia w jej głosie. - Kiedy został Wy­brany był nawet młodszy ode mnie, miał jedenaście lat - pewnie dlatego, że w tym wieku był już w wielu sprawach dojrzalszy niż ja, mając trzynaście. Zostaliśmy Wybrani w tym samym roku i prawie w tym samym miesiącu. Opowiadał mi, że Ahrodie Wybrała go na środku rynku podczas jarmarku, a on próbował zwrócić jej uwagę na swoją siostrę, bo myślał, że taki brzydal jak on nie mógłby zostać Heroldem!
- Biedaczek.
- W Kolegium zostaliśmy więc kolegami z tego samego roku. Szybko zauważył, jaki byłem samotny, z jaką trudno­ścią radziłem sobie z innym dziećmi i zadecydował, że po­trzebny mi jest przyjaciel. A ponieważ, bezspornie, sam nie potrafiłem zaprzyjaźnić się z nikim, on zamierzał to zrobić za mnie! Na lekcjach jednakże to ja musiałem jemu pomagać, bo uczył się średnio. Panowało powszechne mniemanie, że po okresie czeladniczym on będzie patrolował Obwody Gra­niczne, a ja będę uczył. Nagle stwierdziliśmy, że nasze Dary uzupełniają się, i że doskonale pracuje się nam razem. Wszel­kie plany wzięły w łeb.
- I zaczęliście wspólnie pracować.
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.