Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Czy wiesz coœ o niej, wezyrze, lub o tym, co j¹ tu sprowadza? -
Padyszachu nasz i su³tanie - odpar³ wezyr - bia³og³owy nie grzesz¹ zwykle zbytnim rozs¹dkiem, mo¿e wiêc ta staruszka przychodzi poskar¿yæ siê przed tob¹ na swojego mê¿a lub kogoœ ze swoich krewnych. Su³tana atoli odpowiedŸ wielkiego wezyra nie zadowoli³a i rozkaza³ mu aby kiedy owa kobieta znów przybêdzie, przyprowadzi³ j¹ przed jego tron. Wielki wezyr przy³o¿y³ rêkê do czo³a i rzek³: - S³ucham i jestem pos³uszny rozkazom mego padyszacha i su³tana! Kiedy wiêc matka Aladyna, która przyzwyczai³a siê przychodziæ codziennie do sali przyjêæ i tam przed najmi³oœciwszym obliczem su³tana wystawaæ, znów przysz³a i tak stanê³a, aby w³adca móg³ j¹ dojrzeæ, su³tan zwróci³ siê do wielkiego wezyra: - Oto jest ta niewiasta, o której ci mówi³em. PrzyprowadŸ j¹ niezw³ocznie przed moje oblicze, abym móg³ dowiedzieæ siê od niej, o co mnie prosiæ zamierza, i jej sprawê rozpatrzyæ. Wielki wezyr podszed³ wiêc do matki Aladyna i podprowadzi³ j¹ pod tron padyszacha. Skoro staruszka przed swym w³adc¹ stanê³a, sk³oni³a mu siê nisko, ¿ycz¹c coraz wiêkszej potêgi, d³ugiego ¿ycia i wiecznego szczêœcia, i uca³owa³a ziemiê u jego stóp. - Niewiasto - ozwa³ siê do niej su³tan - od ilu¿ to file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/12.txt (15 of 40)2009-06-22 08:28:38 ju¿ dni widzê ciebie w sali, gdzie odbywa siê wielki dywan, a ty nigdy jeszcze nie przemówi³aœ do mnie ani s³owa! Powiedz mi, czy masz do mnie jak¹œ proœbê, któr¹ móg³bym spe³niæ. Tedy matka Aladyna po raz drugi uca³owa³a ziemiê, b³agaj¹c Allacha o b³ogos³awieñstwo dla su³tana, po czym zaczê³a w te s³owa: - Tak jest, klnê siê na moj¹ g³owê, o najwiêkszy w³adco naszych czasów, ¿e mam do ciebie b³agaln¹ proœbê, ale przede wszystkim obiecaj, ¿e nic mi groziæ nie bêdzie, kiedy odwa¿ê siê proœbê moj¹ powierzyæ uszom mego padyszacha i su³tana, byæ mo¿e bowiem, ¿e uznasz moj¹ proœbê za nieco dziwn¹. Su³tan jednak nalega³, chc¹c koniecznie dowiedzieæ siê, co to za proœba, a poniewa¿ by³ z natury cz³owiekiem dobrotliwym, zapewni³ staruszkê, ¿e nic jej siê nie stanie. Rozkaza³ ponadto, aby wszyscy obecni opuœcili salê, tak ¿e pozostali jedynie su³tan, wielki wezyr i matka Aladyna. Wtedy su³tan tak rzecze do onieœmielonej staruszki: - Wy³ó¿ mi twoj¹ sprawê i niech Allach ma ciê w swojej opiece! - O najwiêkszy w³adco naszych czasów - powiedzia³a matka Aladyna - proszê ciê z góry o przebaczenie za to, co ci powiem. - Niech Allach ci przebaczy - rzek³ su³tan. A ona mówi³a dalej: - O padyszachu nasz i su³tanie, mam syna imieniem Aladyn. Pewnego dnia us³ysza³ on, jak twój czausz obwieszcza³, ¿e nikomu nie wolno otworzyæ sklepu ani przebywaæ na ulicy, poniewa¿ ksiê¿niczka Badr-el-Budur ma udaæ siê do ³aŸni. Skoro mój syn to us³ysza³, postanowi³ wbrew twoim rozkazom j¹ zobaczyæ i ukry³ siê w miejscu, sk¹d mo¿na j¹ by³o dobrze widzieæ. By³o to tu¿ za drzwiami wiod¹cymi do ³aŸni. Kiedy ksiê¿niczka tam przyby³a i uchyli³a czarczaf, syn mój spojrza³ na ni¹ i od tej chwili, o najwiêkszy w³adco naszych czasów, ¿ycie straci³o dlañ wszelki urok. Przeto za¿¹da³ ode mnie, ¿ebym wasz¹ su³tañsk¹ moœæ poprosi³a dla niego o rêkê córki. B³agam wiêc wasz¹ su³tañsk¹ moœæ o ³agodne potraktowanie moich s³ów i o przebaczenie mi tej bezczelnej proœby, któr¹ zanoszê przed jego tron w imieniu w³asnym i mego syna. Kiedy su³tan jej s³owa us³ysza³, uœmiechn¹³ siê, poniewa¿ by³ to pan wielce dobrotliwy, i zapyta³: - A có¿ to masz pod parand¿¹? Kiedy matka Aladyna zmiarkowa³a, ¿e su³tan siê nie rozsierdzi³, lecz tylko siê uœmiecha, odwinê³a tkaninê i poda³a mu misê z klejnotami. A kiedy tkanina zosta³a zdjêta, wyda³o siê, ¿e ca³a sala rozb³ys³a rzêsiœcie od nagle zapalonych ¿yrandoli i kandelabrów. Su³tan spojrza³ na drogie kamienie i oœlepiony ich blaskiem nie móg³ nadziwiæ siê ich wspania³oœci, rozmiarom i piêknu. - Nigdy jeszcze nie widzia³em czegoœ podobnego jak te klejnoty! - zawo³a³. - Zdaje mi siê, ¿e w moich skarbcach nie mam ani jednego, który by im dorówna³. - A zwracaj¹c siê do swego wielkiego wezyra mówi³ dalej: - I có¿ ty na to, wezyrze, czy widzia³eœ w swoim
|
Wątki
|