Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Już się ich naschodziło z 300 albo więcej. „A nie będziesz tu stał". Odpowiem: „Już stoję". - „Nie osiedzisz się tu". Rzekę: „Pewnie się tu zasiadać nie myślę, bo mam pilną drogę. Ale też bądźcie pewni, że stąd nie pójdę, póko mi się zadosyć nie stanie, a krótko mówiąc, idźcie sobie, bo każę cynglów ruszyć". A Semenowie i Moskwa muszkiety trzymają, jak na widełkach, i mówię: „Rekolliguj się jeno, jeżeli nie rnasz tego rozumu, albo każ się komu nauczyć, co to jest za powaga, którą na sobie kożdy poseł nosi, że to jest publica persona, że to dwóch majestatów i dwóch monarchiej preeminencye1 w swojej reprezentuje oso-bie: tego, do kogo idzie, i tego, od kogo idzie". Tak ci dopiero nagadawszy się poszli. A tu: „Wyganiaj konie"; powyganiano na ulicę, swoje powprowadzano; wozy nadeszły; stanęliśmy, aż tu jaki taki idzie, łap za kulbaki, za rządziki, za strzelbę z kołków. Posłałem do burmistrza: jeżeli nie brał mieczem po szyjej, to go pewnie i nie minie i mandat najdalej tygodnia będzie miał z całym miastem, jeżeli mi nie będzie wygoda i z końmi, także i z podwody. Aż tu idą burmistrze, nie wyszło pól godziny, kłaniają się. Pytam się, przy ktoryrn prezydencya. Skaże jeden: „Ów sam jest". Kiedy go wytnę obuchem, padł; kazałem go związać i wziąć pod wartę: „A toż ty pojedziesz ze mną do Warszawy; a wy idźcie, starajcie się, żeby mi była wygoda i na jutro podwody, bo ja stąd nie wynidę, póko tego nie będzie". Aż tu Moskwa: „Oj milenkiże su prystaw, umieje korolewskoje i carskoje zderżaty wieliczestwo" 2. Potem zaś idzie poruczników dwóch, dopiero pogadawszy sobie, mówią: „Jużże się Waść nie turbuj, my każemy miastu, żeby dali prowiant, ale podwody nie mogą być stąd". Et interim zaraz kazałem przy nich zawołać podwodników, którzy dopiero dwie mili odprowadzili wozy, i mówię im: „Nu, dziatki, za to, że prawu i zwyczajowi dosyć czyniąc, nie wyłamowaliście się z powinności i owszem poszliście ochotnie, dlatego respektując, że-
1 Preeminencja - preminencja - dostojeństwo. 2 Oj, miły pan przystaw umie bronić godności królewskiej i cesarskiej. ście z ubogiego miasta, czynię wam w tym folgę, że was niedaleko ciągnę; ale przyszedszy tu do wielkiego miasta, już tu znajdę w potrzebach moich wygodę, a was wolnymi czynię; powracajcie sobie z Panem Bogiem do domów". Skoczą do nóg podwodnicy, poczną dziękować, a wtem do koni. Lecą tu mieszczanie, dowiedziawszy się, proszą: „Zmiłuj się, zgodzimy się na pieniądze, a tych pociągni dalej". Dają 200, dają 300 - nic; dają w ostatku 400, a tu podwodnicy, kto tylko może konia dopaść, w nogi z miasta; drugi i szlei1 odbieżał. Dopiero ja rzekę, jakbym nie wiedział, że ich już nie masz: „Idź, niech się trochę zatrzymają ci podwodnicy!" Powiedają: „Już nie masz, tylko jeden, co mu koń zachorował." Dopiero mieszczanie w strach, proszą, żeby ich pogonić. Jam tego uczynić nie chciał. Proszą mię tedy oni porucznicy, żebym kazał burmistrza wypuścić. Deklarowałem, że go wtenczas wypuszczę, kiedy będę in toto satisfactus i w prowiancie, i w podwodach; jeżeli mi zaś w czymkolwiek nie będzie wygoda, pewnie pojedzie ze mną do Warszawy, wziąwszy manele2 na nogi. Dają oni racye, ja też daję. Mówią, że tu podwód tak wiele nie może być; a ja mówię, że trzeba, aby były i muszą być. Powiedają sposób, żeby posłać do pobliższych miast, aby się też do tego przyłożyli; ja mówię: „Quod peto, da Cai, non peto consilium". Rozgniewali się: „Ej, toś Waść nieużyty". Ja też mówię: „Ej, toś Waść niezbyty". Poszli, zakazali, żeby się mieszczanie nie ważyli nic dawać tak prowiantów, jako i podwód. Przyszedł samasz3 i powiedział to, oraz też i to; że: „chcą WM. MPana wygnać z miasta, biorąc ten kłopot na siebie". Czy to jego była życzliwość, czy to mię też tak próbując kazali powiedzieć, nie konfunduję się ja tym; kazałem owe ulicę wozami zatarasować tak, jak szeroka, wóz podle wożą i od rynku, i od przyjazdu, że już i konny przejechać nie mógł. O prowiant nie proszę, bo w ulicy stoję najdo-statniejszej, musi tu wszystko być. Interim wołaj kowala, 1 Szleje - część uprzęży, pasy na konie. 2 Manele - bransolety, tu - kajdany. 3 Samasz - sługa z bożnicy.
|
Wątki
|