Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Na przykład podawaliśmy Gregowi codziennie datę w postaci
przyśpiewki. Greg bez trudu izolował podaną informację i później potrafił ją powtórzyć już bez muzycznego opakowania. Co jednak znaczy stwierdzenie: „Dzisiaj jest dziesiąty grudnia, rok 1991" dla kogoś cierpiącego na ostrą niepamięć, dla kogoś, kto stracił poczucie czasu i historii, kto cały czas tkwi w teraźniejszości? W takich okolicznościach znajomość daty nie ma żadnego znaczenia. A może za pomocą piosenek ze specjalnie ułożonym tekstem udałoby się poinformować Grega o czymś 14 Inny pacjent z Williamsbridge, Harry S. — człowiek utalentowany, były inżynier — przeszedł ogromny wylew krwi do mózgu w wyniku pęknięcia tętniaka, co spowodowało rozległe uszkodzenia płatów czołowych. Po dojściu do przytomności stopniowo wracał do poprzedniego stanu. Ostatecznie odzyskał niemal całkowicie dawne zdolności intelektualne, ale podobnie jak Greg jest poważnie okaleczony — jest apatyczny, obojętny emocjonalnie. Jego stan ulega jednak całkowitej zmianie, gdy zaczyna śpiewać. Harry ma piękny głos tenorowy i lubi śpiewać irlandzkie pieśni. Gdy śpiewa, czyni to z wielką czułością, z liryzmem, który wydaje się zdumiewający, zwłaszcza jeśli się wie, że w innych sytuacjach w najmniejszym stopniu nie wykazuje on takich uczuć i sprawia wtedy wrażenie, że całkowicie utracił zdolność do przeżywania uczuć. Natomiast gdy śpiewa, przejawia w pełni adekwatne uczucia — frywolne, jowialne, tragiczne, wzniosłe — i wydaje się całkowicie odmieniony. 82 bardziej istotnym, przekazać mu jakieś ważne informacje? Nie tylko poinformować go o faktach, ale przywrócić mu poczucie czasu, związku między wydarzeniami oraz zasady myślenia? Gdy przekonaliśmy się, że Greg może się uczyć, wydawało się naturalne, aby uczył się alfabetu Braille'a. W tym celu zorganizowaliśmy intensywne lekcje, cztery razy w tygodniu. Zapewne nie powinno być dla nas niespodzianką, że Greg nie chciał się uczyć Braille'a. Gdy go do tego nakłanialiśmy, wydawał się bardzo zdenerwowany i zaniepokojony. — Co tu się dzieje? — krzyczał. — Czy wy myślicie, że jestem ślepy? Dlaczego jestem wśród ślepców? Gdy próbowaliśmy go przekonać, odpowiedział z nienaganną logiką, że gdyby był ślepy, sam wiedziałby o tym najlepiej. Musieliśmy zrezygnować z dalszych prób. Ogarnęło nas wtedy jakieś poczucie beznadziejności. Nie mogliśmy mu w żaden sposób pomóc. W tym okresie Greg przeszedł przez kilkakrotne badania neurologiczne i psychologiczne. Miał kłopoty z pamięcią i koncentracją, oprócz tego lekarze zwracali uwagę, iż on jest dziecinny, płytki, bezrefleksyjny, euforyczny. Rzeczywiście, na ogół Greg zachowy- wał się w sposób usprawiedliwiający takie oceny. Ale czy objawy zespołu płata czołowego nie przesłaniały istnienia głębszych pokładów jego osobowości? Na początku 1979 roku powiedział mi raz, iż czuje się „nieszczęśliwy... przynajmniej jeśli chodzi o ciało". W jego zachowaniu nie było ani śladu wesołkowatości, wręcz przeciwnie, wydawał się zdolny do pełnej melancholii oceny własnego losu. W tym okresie w telewizji często była mowa o nieprzytomnej Karen Ann Quinlan. Za każdym razem, gdy Greg słyszał jej imię, milkł i wydawał się przygnębiony. Nigdy nie zdołał mi powiedzieć, dlaczego tak się nią interesuje, ale wydawało mi się, że utożsamiał jej tragedię z własną. A może to była tylko typowa reakcja współodczuwania? Greg niemal automatycznie wpadał w nastrój zgodny z działającym na niego bodźcem. Początkowo nie mogłem rozstrzygnąć, która z tych interpretacji jest poprawna. Zapewne nie chciałem uznać tej pierwszej, ponieważ 83 zgodnie z ocenami neurologów taka możliwość była wykluczona. Jednak oceny lekarzy opierały się na krótkotrwałych spotkaniach z pacjentem, nie zaś na długotrwałej obserwacji, jaka jest możliwa w szpitalu dla przewlekle chorych, gdzie pacjenci i lekarze spędzają całe życie. Greg wykazywał typową wesołkowatość, charakterystyczną dla zespołu płata czołowego, ale poza nią kryła się prawdziwa wrażliwość i dobroć. Można było wyczuć, że Greg, choć ciężko upośledzony, jest wciąż osobą mającą tożsamość i duszę15 Gdy Greg przybył do Williamsbridge, wszyscy byliśmy ujęci jego inteligencją, dobrym humorem, dowcipem. Zastosowaliśmy najróżniejsze programy terapeutyczne, ale wszystkie — podobnie jak próba nauczenia go alfabetu Braille'a — zakończyły się niepo- wodzeniem. Stopniowo dochodziliśmy do przekonania, że jego stan nie może ulec poprawie i coraz mniej się nim zajmowaliśmy, a nasze nadzieje malały. Z biegiem czasu Greg był w coraz większej mierze pozostawiony sam sobie. Przestał być ośrodkiem uwagi całego personelu, przedmiotem intensywnych zabiegów terapeutycznych. Nie brał już udziału w różnych programach, nigdzie nie wychodził — wszyscy zaczęli go ignorować. W szpitalnych oddziałach dla chronicznie chorych umysłowo łatwo jest zatracić kontakt z rzeczywistością, nawet jeśli ktoś nie choruje na niepamięć. Obowiązują tam rutynowe procedury, które nie zmieniły się od dwudziestu czy może pięćdziesięciu lat. Pacjenta 15 Natomiast Thompson („Kwestia tożsamości"), również wykazujący niepamięć i zespół płata czołowego, często wydawał się rzeczywiście „pozbawiony duszy". W przypadku Thompsona wesołkowatość stała się jego manią i obsesją. Z jego ust płynął nieustanny potok słów. Thompson nie zwracał uwagi na nic, nawet na uczucia słuchaczy. Nie jest jasne, czy Greg zachował resztki osobowości, ponieważ jego mózg został uszkodzony w mniejszym stopniu, czy też dlatego, że jeszcze przed chorobą różnił się charakterem od Thompsona. Thompson miał osobowość nowojorskiego taksówkarza; w pewnym sensie choroba płata czołowego tylko wzmocniła szczególne cechy jego charakteru. Greg natomiast był mniej agresywny, bardziej dziecinny i bierny. Mam wrażenie, że te cechy można było
|
WÄ…tki
|