pod wieloma względami wroga wobec życia...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Ale jako reakcja na ten typ dyscypliny wyrastała
tendencja, aby nieufnie podchodzić do każdej dyscypliny i aby z niezdyscyplinowania i
leniwego folgowania sobie na pozostałych odcinkach życia stworzyć przeciwwagę i zrównowa-
żenie zrutynizowanego trybu życia narzuconego nam w czasie ośmiu godzin pracy. Wstawać
regularnie o tej samej porze, regularnie poświęcać pewną ilość czasu w ciągu dnia na takie
zajęcia jak rozmyślanie, czytanie, słuchanie muzyki, spacer; nie oddawać się, przynajmniej
nie wykraczając poza pewne minimum, takim rozrywkom jak na przykład czytanie
powieścideł lub oglądanie błahych filmów, nie przejadać się, nie pić za wiele - oto kilka
jasnych i podstawowych zasad. Jednakże jest rzeczą istotną, by dyscypliny nie uważać za
jakiś nakaz narzucony z zewnątrz, lecz aby stała się ona wyrazem własnej woli; by ją odczuwać
jako coś przyjemnego, by powoli dojść do takiego stanu ducha, że odczuwałoby się jej brak
jako nieprzyjemny. Jednym z niefortunnych aspektów naszej zachodniej koncepcji dyscypliny
(jak każdej innej cnoty) jest mniemanie, iż stosowanie jej w praktyce jest dość przykre i że
jedynie wtedy, kiedy jest przykre, może być „dobre". Wschód już bardzo dawno zrozumiał, że
to, co jest dla człowieka dobre - zarówno dla ciała, jak i dla ducha - musi być również
przyjemne, nawet gdy początkowo trzeba przezwyciężyć pewne opory.
Koncentracja wewnętrzna jest o wiele trudniejsza do urzeczywistnienia w naszej kulturze, w
której wszystko zdaje się jej przeciwdziałać. Najważniejszy krok na drodze do koncentracji to
nauczyć się być samemu, nie czytając, nie słuchając radia, nie paląc ani nie pijąc. Umieć się
^koncentrować znaczy umieć pozostawać samemu z sobą - a to właśnie jest warunkiem
zdolności kochania. Jeżeli jestem przywiązany do drugiego człowieka, ponieważ nie potrafię
stać na własnych nogach, on lub_ ona mogą być moim ratunkiem w życiu, ale tego rodzaju
związek nie jest miłością. Brzmi to jak paradoks, ale umiejętność przebywania samotnie^ jest
warunkiem zdolności kochania. Każdy, kto próbuje być sam z sobą, przekona się, jakie to
trudne. Będzie niespokojny, podekscytowany albo nawet dozna uczucia poważnego lęku.
Będzie skłonny wytłumaczyć sobie swoją niechęć do kontynuowania tych praktyk myśląc, że
to nie ma żadnej wartości, że to po prostu głupota, że zabiera za dużo czasu, i tak dalej.
Zaobserwuje również, że przychodzą mu do głowy i opanowują go przeróżne myśli. Przekona
się, że będzie się raczej zastanawiał, co robić później w ciągu dnia, albo będzie rozmyślał o
jakichś trudnościach w pracy, którą ma wykonać, albo gdzie się wybrać wieczorem, albo o
jakichkolwiek innych rzeczach, które zajmą jego umysł, niż dopuści do tego, aby zapanowała
w nim pustka. Rzeczą pomocną będzie wykonać kilka bardzo prostych ćwiczeń, jak na
przykład usiąść w wygodnej pozycji (ani zbyt swobodnie, ani zbyt sztywno), zamknąć oczy,
spróbować zobaczyć przed sobą biały ekran i usiłować pozbyć się. wszystkich natrętnych
obrazów i myśli, a potem starać się poddać swojemu oddechowi; nie myśleć o nim, nie
oddychać sztucznie, lecz po prostu poddać się mu, a jednocześnie zdawać sobie z niego
sprawę, następnie starać się odczuć sens własnego „ja"; ja sam jako ośrodek moich sil, ja jako
twórca mojego świata. Powinno się przeprowadzać takie ćwiczenia koncentracji przynajmniej
dwadzieścia minut każdego rana (a jeżeli to możliwe i dłużej) i każdego wieczora przed
położeniem się do łóżka.2 Obok takich ćwiczeń człowiek musi się nauczyć skupiać na
wszystkim, co robi: na słuchaniu muzyki, czytaniu książki, rozmowie z drugim człowiekiem,
na oglądaniu pejzażu. To, co się robi w danym momencie, musi być jedyną rzeczą, której się
człowiek całkowicie oddaje. Jeżeli ktoś się skoncentrował, nieistotne jest, co robi;
rzeczywistość rzeczy ważnych i nieważnych przybiera nowe wymiary, ponieważ w danym
momencie skupia na sobie całą uwagę człowieka. Chcąc się nauczyć koncentracji, należy w
miarę możliwości unikać prowadzenia banalnych rozmów, to znaczy takich rozmów, które są
nieistotne. Jeżeli dwoje ludzi rozmawia ze sobą o tym, jak rośnie drzewo, które oboje znają,
albo o smaku chleba, który dopiero co razem jedli, albo o wspólnym przeżyciu w swojej
pracy, taka rozmowa może mieć znaczenie pod warunkiem, że doświadczyli tego, o czym
rozmawiają, i nie traktują tej rozmowy w sposób oderwany; z drugiej strony, rozmowa może
toczyć się na temat polityki czy religii, a mimo to być banalna; zdarza się to wtedy, kiedy
dwoje ludzi posługuje się komunałami i nie wkłada serca w to, co mówią w danej chwili.
Powinienem dodać w tym miejscu, że równie ważne jak unikanie banalnej rozmowy jest
unikanie złego towarzystwa. Przez złe towarzystwo nie rozumiem bynajmniej jedynie ludzi
zepsutych i szkodliwych; tych bowiem powinno się unikać ze względu na to, że stwarzają
wokół siebie trującą i przytłaczającą atmosferę. Mam tu na myśli towarzystwo „żywych
trupów", ludzi, których dusza jest martwa, chociaż ich ciało żyje; ludzi, których myśli i
rozmowy są banalne, którzy plotą, a nie mówią, i którzy wypowiadają wyświechtane frazesy
zamiast myśleć. Jednakże nie zawsze jest możliwe unikanie towarzystwa takich ludzi, a nawet
nie zawsze konieczne. Jeżeli nie reaguje się tak, jak oczekuje tego nasz rozmówca - to znaczy
oklepanymi frazesami i banałami - ale prowadzi się rozmowę wprost i po ludzku, często się
zdarza, że człowiek taki zmienia swoje zachowanie, w czym pomaga mu zaskoczenie czymś
niespodziewanym.
Umieć skoncentrować się na innych znaczy przede wszystkim umieć słuchać. Większość
ludzi słucha innych, a nawet udziela im rad, nie słuchając naprawdę. Nie traktują oni
poważnie ani słów drugiego człowieka, ani swoich własnych odpowiedzi. Skutek jest taki, że
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.