Po paru sekundach szarża się załamała, zmieniając się w chaotyczny teatrzyk cieni, w którym wierzgające i wymachujące kończynami sylwetki pochłaniała...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Uszu Raule dobiegały wrzaski ludzi oraz ryki zwierząt. Mur trząsł się przy każdym wybuchu. Miała nadzieję, że rzeczywiście jest taki solidny, na jaki wygląda.
Gwynn strzelał bez ustanku w tłum. Robił to metodycznie: najpierw unieszkodliwił kapitana, a potem wybierał kolejne ofiary spośród jeźdźców. Wyglądało na to, że stara się nie zabijać cennych wielbłądów. Kilka pozbawionych jeźdźców zwierząt umknęło między ruiny. Obleczone w błękit sylwetki padały jedna po drugiej na ziemię. Raule uspokoiła się, uśmiechając się złowrogo, i przyłączyła się do ognistego deszczu.
Uśmiech zniknął jednak z twarzy kobiety, gdy kula uderzyła w mur tuż przed jej głową. Pochyliła się z przekleństwem na ustach. O kamień uderzyły kolejne kule. Ściskała zapałki za mocno i złamała trzy, nim zdołała zapalić kolejny lont. Rzuciła dynamit na oślep.
Po wybuchu strzały ucichły i Raule zaryzykowała wystawienie głowy. Zobaczyła, że Gwynn wychylił się niebezpiecznie za blanki, celując ze speera w bramę. Nie widziała nic w jej wypełnionym kłębami dymu cieniu i wątpiła, by jemu się to udało.
Schował się, by naładować sztucer, i strzały rozległy się znowu. Z całą pewnością dobiegały z bramy. Trzej żołnierze zdołali tymczasem zapanować nad wielbłądami i pomknęli cwałem w stronę ruin. Raule przebiegła na drugą stronę dachu i rzuciła do bramy laskę dynamitu. Kąt nie był dogodny i laska nie wpadła do środka. Niemniej jednak eksplozja wypełniła przejście dymem. Raule wróciła na poprzednie miejsce akurat na czas, by załatwić dwóch mężczyzn, którzy wyszli chwiejnym krokiem z bramy. Spojrzeli na nią i wycelowali karabiny, ale w tej samej chwili spadł między nich dynamit. Rzut był celny i wybuch rozerwał ich na strzępy, ponownie wywołując efekt kaskady ognia.
Gwynn skoncentrował się na uciekającej trójce. Dwóch załatwił szybko, ale trzeci strzał był niecelny i wyglądało na to, że żołnierzowi uda się uciec. Powtórka okazała się jednak udana i zbieg padł na ziemię na samej granicy ruin.
Na dole nadal byli żywi żołnierze. Kilku kuśtykało w stronę wież, ale spowolnione ruchy czyniły ich łatwym łupem dla Gwynna, który popisywał się umiejętnościami strzeleckimi, wykańczając ich strzałami w czaszkę.
Ostatni pozostały przy życiu żołnierz usiadł nagle i zaczął strzelać z pistoletu, ale miał tylko jedną - do tego drżącą - rękę i wszystkie kule pomknęły ku niebu. Gwynn jego również zabił. Potem na dole nie ruszało się już nic poza kurzem, a wkrótce on również opadł na nieruchomych ludzi, wielbłądy oraz małe wzgórki zakrwawionego, dymiącego mięsa.
Gwynn wyprostował się i zasalutował Raule. Odwzajemniła pozdrowienie. Cała walka nie mogła trwać dłużej niż dwie minuty. Świat wyglądał tak samo, jak przedtem, ale w tej chwili kochała go znacznie bardziej. Wiedziała, że to uczucie minie, ale na razie zamierzała się nim cieszyć.
Gwynn wskazał ręką na dół, a potem przesunął palcem po gardle, by dać jej do zrozumienia, że pójdzie sprawdzić, czy zostali jacyś ranni do dobicia. Raule zebrała niezużyty dynamit i zeszła ostrożnie po schodach.
W pomieszczeniu na dole było ciemno i prawie chłodno. Raule stwierdziła z zaskoczeniem, że wielbłądy nie okazują niepokoju. Wszystkie cztery klęczały na ziemi i przeżuwały z senną godnością, jakby nie obchodziło ich nic poza słodkim odpoczynkiem. Raule zgadzała się z nimi w zupełności. Ostrożnie położyła w kącie niebezpieczne brzemię i usiadła na ziemi u podstawy schodów. Ugasiła pragnienie, a potem położyła się na plecach, pozwalając odetchnąć znużonemu ciału. Napawała się radością płynącą z całkowitego, łatwego zwycięstwa. Kiedy człowiek był cały i zdrowy, a jego wrogowie zginęli, życie wyglądało pięknie. Widmo jej sumienia nie kontestowało tej opinii.
Po krótkiej chwili w drzwiach pojawił się Gwynn. Twarz miał odsłoniętą, jego dłoń spoczywała na rękojeści szabli, a z ust zwisał mu papieros.
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.