Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Nigdy nie leczyłem się jadem żmii, nie miałem na to czasu. Na mrówki nie potrzeba czasu, starczy znaleźć duże mrowisko i hop!
Substancja wydzielana przez mrówcze gruczoły to wspaniały środek konserwujący. Dopadnie mrówka gąsienicę, ukąsi - i taszczy do swojej mrówczej spiżarni. Po tym ukąszeniu odwłok przechowa się przez całe lata jak w zamrażalniku. Z żywym ciałem prawdziwe cuda się dzieją: twarz bez zmarszczek, cera zdrowa, zęby mocne. Mój dziadek zmarł w wieku 93 lat bez jednej zmarszczki i z prawie wszystkimi zębami. Te trzy brakujące - Czerwoni wybili. Nie tylko mój dziadek, cała Ruś znała sekret mrówczej terapii. A przedtem Bizancjum. Już w starożytnym Egipcie wystawiano faraonów po śmierci na dwie doby na mrówcze zgromadzenia. Mijają tysiąclecia, a ciała ich nie uległy rozkładowi. Mrówka wie, gdzie kąsać. Kłuje swym żądłem dokładnie tam, gdzie trzeba. Jak w chińskiej akupunkturze. Galopuję przez krzaki, strącam mrówki. Dobra, kochane, starczy na dzisiaj. y ix ł ^niknął Przyjaciel Ludu. Przyjaciel Ludu - to przydomek rezydenta KGB, naszego Głównego Sąsiada. Chłopcy z bezpieczniackiego gniazdka chodzą posępni. Pewnie sami dobrze nie wiedzą, co się dzieje. Rezydenci KGB z Wiednia, Genewy, Bonn i Kolonii zostali wezwani do Moskwy i z niewiadomych powodów nie wrócili. Póki co rezydenturami kierują ich zastępcy. Ewakuacja - rzecz okrutna i nieodwołalna. Dostajesz szyfrówkę: ojciec ciężko chory, pragnie pożegnać się przed śmiercią. Lecisz samolotem - a tu eskorta, żebyś czasem nie prysnął. Przybywasz do bohaterskiego miasta Moskwy i prosto z lotniska na śledztwo. Kto u nas jest bez winy? Dajcie tylko człowieka, paragraf zawsze się znajdzie. Prawda, że teraz nie rozstrzeliwują jak w trzydziestym siódmym. Rozstrzeliwują, tylko na mniejszą skalę. Na czym się Przyjacielowi Ludu noga powinęła? Kto to wie? Można, oczywiście, posłuchać plotek, ale wiadomo, że specjalna sekcja je rozsiewa, żeby ukryć prawdziwe przyczyny... Często tak bywa, że rozkręcasz jakiś interes i od początku leci jak z płatka, szalone powodzenie. Nie na długo. Tak też było z naszymi przedsięwzięciami komercyjnymi. Ledwo zaczęliśmy operację - od razu niebywały sukces: werbunek, za który Pierwszemu Zastępcy przebaczono haniebną wsypę. Pierwszy Zastępca wraz z grupą ubezpieczania raz po raz przenosi kolejne supertajne dane. Po każdym takim wypadzie generał-pułkownik Zotow, szef Informacji GRU, śle entuzjastyczne szyfrówki. W Służbie Informacji słowo „dostatecznie" pada tylko wówczas, gdy jakość dostarczanych informacji jest słaba. W każdym innym wypadku słyszymy „niedostatecznie". Podobnie miliarder zawsze chce mieć więcej pieniędzy, kobiecie nigdy nie dość pięknych strojów, zbieraczowi zawsze brakuje jednego zardzewiałego miedziaka. Sztab Generalny chce znać jak najwięcej sekretów wroga. Bez względu na to, ile zdobędziemy, zawsze będzie czegoś brakować w ustaleniu dyslokacji przeciwnika, jego planów, uzbrojenia. Nasze pensjonaty alpejskie na razie nie przynoszą spodziewanych rezultatów. Nie jest to prosta sprawa. Nie co dzień trafiaj ą w nasze progi ludzie z małych mieścin o dźwięcznych nazwach, jak Minot albo Offutt. Nasza hotelarska agentura otrzymała karteczki ze spisem miejscowości, gdzie praktycznie każdy mieszkaniec musi być związany z obiektami najwyższej wagi. Na razie cisza, do sieci trafiła jedna rybka, to wszystko. Tę jedną jedyną rybkę dobrowolnie odstąpiłem Pierwszemu Zastępcy, ponieważ pilnie potrzebował sukcesu. Ton szyfrówek z Akwarium zdradza lekkie rozdrażnienie: dlaczego Czterdziestego Pierwszego nie dajecie do ubezpieczania? Sam przecież przyznał, że nie dorósł do samodzielnej pracy. X
|
WÄ…tki
|