Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Zeszłego wieczoru, punktualnie o siódmej wieczór,
ten młody człowiek przyjechał tutaj i wszystko nam powiedział. Plugawy fragmencik biografii, nieprawdaż? - Cholerny głupiec! On nie ponosi winy, ale ty tak! A skoro już użyłeś słowa „plugawy", to on nie zrobił niczego, co mogłoby się równać z obrzydlistwem twoich działań. - Nie przerywając ani na chwilę potoku oskarżeń, Catherine spojrzała na podsekretarza stanu. - Jest to, jak sądzę, kłamca zwany McAllister. - Jest pani niezwykle dokuczliwa - powiedział podsekretarz. - A ty jesteś pozbawionym wszelkich zasad lokajem, odwalającym za innych brudną robotę. Wiem na ten temat wszystko i to wszystko jest obrzydliwe! Ale każda z tych nici prowadzi do - Catherine gniewnie kiwnęła głową w stronę Havillanda - fachowca. Kto dał wam prawo zabawiania się w Pana Boga? Któremukolwiek z was? Czy wiecie, coście zrobili tamtym dwojgu? Czy wiecie, czego od nich żądacie? - Wiemy - powiedział zwyczajnie ambasador. - Ja wiem. - I ona też wie, choć nie miałam serca ostatecznie ją o tym upewnić. Ty, McAllister! Kiedy się dowiedziałam, że to ty siedzisz tu na górze, nie byłam pewna, czy ta dziewczyna potrafiłaby znieść prawdę. Nie w tym momencie. Ale zamierzam jej wszystko powiedzieć. Ty i twoje łgarstwa! Żona taipana zamordowana w Makau... och, jakaż to symetria, jakież usprawiedliwienie dla odebrania komuś żony! Łgarstwa! Mam swoje źródła informacji; nigdy nic takiego się nie wydarzyło! A więc jasno i wyraźnie: zabieram ją do konsulatu, zapewniając oficjalną opiekę mego rządu. A na twoim miejscu, Havilland, byłabym cholernie ostrożna w szermowaniu zarzutami łamania prawa. Ty i twoi przeklęci ludzie okłamaliście i wciągnęliście obywatelkę kanadyjską w operację grożącą jej śmiercią, obojętne co to za diabelstwo tym razem. Twoja arogancja przekracza wszelkie wyobrażenia! Ale mogę cię zapewnić, że koniec z nią. Czy to się będzie podobało memu rządowi, czy nie, zdemaskuję was, was wszystkich! Jesteście nie lepsi niż barbarzyńcy z KGB. I amerykański moloch tajnych operacji dozna krwawej porażki! Rzygać mi się chce na wasz widok, cały świat na was rzyga! - Szanowna pani! - wrzasnął ambasador, tracąc resztki opanowania w nagłym wybuchu gniewu. - Proszę grozić czym tylko pani sobie chce, ale musi mnie pani wysłuchać! A gdy po usłyszeniu tego, co mam do powiedzenia, zechce pani wypowiedzieć wojnę, to proszę bardzo! Jak mówią słowa piosenki, moje dni dobiegają końca, ale nie dni milionów innych ludzi! I chcę zrobić, co w mojej mocy, by je przedłużyć. A jeśli pani się z tym" nie zgodzi, szanowna pani, to wypowiadaj swoją wojnę! A potem, na Boga, żyj ze świadomością konsekwencji! ROZDZIAŁ 19 Siedząc w fotelu, pochylony do przodu Bourne wyjął zamek broni z łoża i sprawdzał stan lufy w świetle stojącej obok lampy. Była to zbędna, mechaniczna czynność: lufa była bez skazy. W ciągu ostatnich czterech godzin trzykrotnie czyścił pistolet d'Anjou, za każdym razem rozkładając go całkowicie i oliwiąc każdą część, aż do uzyskania pełnego połysku. Tak wypełniał sobie czas. Zbadał cały arsenał broni i materiałów wybuchowych d'Anjou, ale ponieważ większa jego część znajdowała się w zamkniętych skrzynkach, zapewne zaopatrzonych w miny pułapki na złodziei, dał sobie z tym spokój i skupił się na pistolecie. Niewiele było miejsca na spacer w mieszkaniu Francuza na Rua das Lorchas, z widokiem na Porto Interiore Makau, czyli Port Wewnętrzny. Ponadto umówili się, że Bourne nie będzie wychodził z domu w ciągu dnia. Tutaj był bezpieczny, o ile w Makau jest to w ogóle możliwe. D'Anjou, który zmieniał adresy przy byle zachciance, wynajął nadmorskie mieszkanie niespełna dwa tygodnie temu, posługując się fałszywym nazwiskiem oraz za
|
Wątki
|