"Może Anaiya mogÅ‚aby mi pomóc je zrozumieć, te przy­najmniej, które domagajÄ… siÄ™ zrozumienia, ale...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
.. Ale co, jeśli ona jest Czarną Ajah?"
Po tym, jak wczorajszej nocy w komnacie pod Wieżą wpatrywaÅ‚a siÄ™ we wszystkie kobiety po kolei, zastanawia­jÄ…c siÄ™, która jest CzarnÄ… Ajah, z trudem odnajdywaÅ‚a w so­bie zaufanie do kogokolwiek prócz swych dwu towarzyszek. Ale żaÅ‚owaÅ‚a, że nie ma jakiegoÅ› sposobu na interpretacjÄ™ tamtych snów.
Koszmary dotyczÄ…ce tego, co zdarzyÅ‚o siÄ™ zeszÅ‚ej nocy w ter'angrealu byÅ‚y wystarczajÄ…co Å‚atwe do wyjaÅ›nienia, choć budziÅ‚a siÄ™ po nich z pÅ‚aczem. ÅšniÅ‚a też o Seancha­nach, o kobietach ubranych w suknie, z bÅ‚yskawicami wy­szytymi na piersiach, wiodÄ…cych na smyczach szereg in­nych kobiet, na których palcach lÅ›niÅ‚y pierÅ›cienie z Wielkim Wężem i przymuszajÄ…cych je do ciskania gro­mów przeciwko BiaÅ‚ej Wieży. Ten sen spowodowaÅ‚, że obudziÅ‚a siÄ™ zlana zimnym potem, ale to również byÅ‚ tylko koszmar. Albo sen o BiaÅ‚ych PÅ‚aszczach wiążących dÅ‚onie jej ojca. Koszmar wywoÅ‚any przez tÄ™sknotÄ™ za domem, jak przypuszczaÅ‚a. Ale te inne...
Ponownie spojrzaÅ‚a na pozostaÅ‚e kobiety. Elayne wciąż czytaÅ‚a. Nynaeve nieprzerwanie przemierzaÅ‚a równym kro­kiem izbÄ™.
ByÅ‚ sen o Randzie - siÄ™ga po miecz, który zdaje siÄ™ być wykuty z krysztaÅ‚u i nie dostrzega opadajÄ…cej na niego sieci. I kolejny o nim - jak klÄ™czy w komnacie, w której palÄ…cy wiatr rozwiewa kurz po podÅ‚odze, a istoty podobne do tej, którÄ… umieszczono na sztandarze Smoka, jednak dużo mniejsze, unoszÄ… siÄ™ na tym wietrze i przysiadajÄ… mu na skórze. ByÅ‚ sen o tym, jak Rand schodzi w gÅ‚Ä…b wielkiej dziury w czarnej górze, dziury wypeÅ‚nionej czerwonawÄ… po­Å›wiatÄ…, jakby odblaskiem wielkich ogni, pÅ‚onÄ…cych w jej gÅ‚Ä™bi, a nawet o tym, jak stawi czoÅ‚o Seanchanom.
Co do tego ostatniego nie miaÅ‚a pewnoÅ›ci, pozostaÅ‚e jed­nak musiaÅ‚y coÅ› znaczyć. KiedyÅ› dawno, zanim byÅ‚a pewna, że może wierzyć Anaiyi, dużo wczeÅ›niej nim opuÅ›ciÅ‚a Wieżę, zanim nauczyÅ‚a siÄ™, iż Czarne Ajah sÄ… ponurÄ… rzeczywi­stoÅ›ciÄ…, zrozumiaÅ‚a, że kilka ostrożnych pytaÅ„ pod adresem Aes Sedai - postawionych, och, tak zrÄ™cznie, że Anaiya nie mogÅ‚a uważać ich za nic innego niźli wyraz czystej ciekawoÅ›ci, jakÄ… darzyÅ‚a również inne tematy - zdradziÅ‚o jej, że sny ÅšniÄ…cej na temat ta'veren sÄ… niemalże zawsze znaczÄ…ce, a im silniejszy ta'veren, tym bardziej owo "nie­malże zawsze" zamienia siÄ™ w "na pewno".
Ale Mat i Perrin również byli ta'veren, o nich Å›niÅ‚a takie. Dziwne sny, bardziej nawet trudne do zrozumienia niźli sny o Rundzie. Perrin z sokoÅ‚em na ramieniu i Perrin z jastrzÄ™­biem. Jedynie jastrzÄ…b trzymaÅ‚ smycz w pazurach - Eg­wene byÅ‚a w jakiÅ› sposób pewna; że zarówno sokół, jak i jastrzÄ…b byÅ‚y pÅ‚ci żeÅ„skiej - a sokół próbowaÅ‚ zacisnąć jÄ… wokół szyi Perrina. Do teraz drżaÅ‚a na jego wspomnienie, nie lubiÅ‚a snów o smyczach. Albo ten sen o Perrinie ­z brodÄ…! - prowadzÄ…cym wielkie stado wilków, które roz­ciÄ…gaÅ‚o siÄ™ jak okiem siÄ™gnąć. Sny o Macie byÅ‚y jeszcze bardziej nawet paskudne. Mat umieszczajÄ…cy swe lewe oko na szalce wagi. Mat zwisajÄ…cy za szyjÄ™ z gaÅ‚Ä™zi drzewa. ByÅ‚ też sen o Macie i Seanchanach, ale ze wszystkich siÅ‚ pra­gnęła odrzucić go jako zwykÅ‚y koszmar. Tak jak ten, w któ­rym Mat przemawiaÅ‚ w dawnej mowie. MógÅ‚ przecież być rezultatem tego, co sÅ‚yszaÅ‚a podczas jego uzdrawiania.
Westchnęła, a westchnienie wywoÅ‚aÅ‚o nastÄ™pne ziewniÄ™­cie. Zaraz po Å›niadaniu poszÅ‚y wszystkie trzy do jego po­koju, aby zobaczyć, jak siÄ™ czuje, ale nie byÅ‚o go w Å›rodku.
"Zapewne czuje siÄ™ wystarczajÄ…co dobrze, by taÅ„czyć. ÅšwiatÅ‚oÅ›ci, teraz bÄ™dÄ™ pewnie Å›niÅ‚a, jak taÅ„czy z Seancha­nami! Å»adnych wiÄ™cej snów - powiedziaÅ‚a sobie zdecy­dowanie. - Nie teraz. PomyÅ›lÄ™ o nich, gdy nie bÄ™dÄ™ tak zmÄ™czona".
Zamiast tego pomyÅ›laÅ‚a o kuchni, o poÅ‚udniowym po­siÅ‚ku, zbliżajÄ…cym siÄ™ wielkimi krokami, a potem znowu kolacja, i ponownie rano Å›niadanie, i garnki, i czyszczenie, i skrobanie, i tak już bez koÅ„ca.
"Jakbym nigdy już nie miała odpocząć".
ZmieniÅ‚a pozycjÄ™ na łóżku i popatrzyÅ‚a na swe przyja­ciółki. Elayne wciąż siedziaÅ‚a ze wzrokiem wbitym w listÄ™ imion. Nynaeve zwolniÅ‚a kroku.
"Zaraz Nynaeve znowu to powie. Jak za każdym razem".
Nynaeve zatrzymała się i spojrzała w dół, na Elayne.
- Odłóż to. PrzeglÄ…daÅ‚yÅ›my je dwadzieÅ›cia razy i nie znalazÅ‚yÅ›my żadnego sÅ‚owa, z którego cokolwiek by wynikaÅ‚o. Verin daÅ‚a nam same Å›mieci. Pytanie brzmi, czy to po prostu wszystko, co miaÅ‚a, czy też zrobiÅ‚a to ce­lowo?
"Zgodnie z oczekiwaniami. Minie jakieś pół godziny, zanim powie to ponownie".
Egwene spojrzaÅ‚a na swoje rÄ™ce i zmarszczyÅ‚a brwi, za­dowolona, że nie może ujrzeć ich dokÅ‚adnie. PierÅ›cieÅ„ z Wielkim Wężem prezentowaÅ‚ siÄ™ - zupeÅ‚nie nie na miej­scu - na dÅ‚oniach pomarszczonych od dÅ‚ugiego zanurzania w gorÄ…cej wodzie z mydÅ‚em.
- Znajomość ich imion jest pomocna - powiedziała Elayne, nie odrywając wzroku od kartki. - Wiedza o tym, jak wyglądają, również jest pomocna.
- Wiesz dobrze, co chciaÅ‚am powiedzieć - odburk­nęła Nynaeve.
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak ciÄ™ zÅ‚apiÄ…, to znaczy, że oszukiwaÅ‚eÅ›. Jak nie, to znaczy, że posÅ‚użyÅ‚eÅ› siÄ™ odpowiedniÄ… taktykÄ….