- Jak ona...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
..
- Nie pytaj, Tarrance, bo ci nie odpowiem.
- Ona tam pracuje! Jest sekretarką albo kimś w tym rodzaju.
Mitch pokręcił głową z politowaniem.
- Wspaniale, Tarrance. Dzwoniła dzisiaj dwukrotnie do ciebie. Około drugiej piętnaście i potem mniej więcej o wpół do czwartej. Jakim sposobem sekretarka w godzinach pracy mogłaby zadzwonić aż dwa razy do agenta FBI?
- Może dziś nie pracuje. Może dzwoniła z domu?
- Mylisz się, Tarrance. I przestań się nad tym zastanawiać. Tracisz czas, martwiąc się o nią. Pracuje dla mnie i razem dostarczymy ci wszystko.
- Co jest w piwnicy?
- Duże pomieszczenie podzielone na dwanaście mniejszych; dwanaście biurek i tysiące zabezpieczonych elektronicznie segregato­rów. Myślę, że jest to ich centrum operacyjne, w którym piorą brudne pieniądze. Na ścianach zauważyła nazwy i numery telefonów wielu karaibskich banków. Nic więcej się tam nie znajdzie. Są bardzo ostrożni. Jest tam też zamknięty na cztery spusty nieduży pokój pełen komputerów większych niż lodówki.
- Zdaje mi się, że tego właśnie szukamy.
- Tak, ale zapomnij o tym. Nie da się wydostać stamtąd niczego nie wywołując alarmu. To niemożliwe. Jest tylko jeden sposób.
- Jaki?
- Nakaz rewizji.
- Zapomnij o tym. Nie ma podstaw.
- Posłuchaj mnie, Tarrance. Powiem ci, jak to dałoby się zrobić. Nie mogę dostarczyć ci wszystkich dokumentów, które byś chciał mieć, ale mogę dostarczyć ci takie, jakich potrzebujesz. Dysponuję w tej chwili ponad dziesięcioma tysiącami akt i chociaż wszystkich nie przeglądałem, widziałem dość, by mieć pewność, że jeśli pokazałbyś je w sądzie, natychmiast dostałbyś nakaz rewizji na Front Street. Dokumenty, które zgromadziłem do tej pory, pozwolą ci postawić w stan oskarżenia połowę pracowników firmy. Ale dzięki tym samym dokumentom możesz uzyskać nakaz rewizji i rozprawić się z całą firmą. To jedyny sposób.
Tarrance wyszedł na korytarz i rozejrzał się wokoło. Nie było nikogo. Przeciągnął się i podszedł do automatu z colą, oparł się o niego i wyjrzał przez okno.
- Dlaczego tylko połowę firmy?
- Na początek tylko połowę. I kilku emerytowanych wspólników. W moich dokumentach znajdziesz nazwiska wspólników, którzy za pieniądze Morolta zakładali fikcyjne spółki na Kajmanach. Postawienie ich w stan oskarżenia nie będzie trudne. Kiedy otrzymasz wszystkie papiery, sprawdzi się twoja teoria konspiracji i będziesz mógł oskarżyć wszystkich.
- Jak zdobyłeś te dokumenty?
- Miałem szczęście. Cholerne szczęście. Doszedłem do wniosku, że firma jest za cwana, żeby trzymać archiwa banków kajmańskich w kraju. Czułem, że te papiery są gdzieś na Kajmanach. Przeczucie mnie nie zawiodło. Skopiowaliśmy te dokumenty na miejscu.
- My?
- Dziewczyna i przyjaciółka.
- Gdzie są teraz te dokumenty?
- Ty i twoje pytania, Tarrance. Są w moich rękach. To ci musi wystarczyć.
- Potrzebuję papierów z piwnicy.
- Posłuchaj mnie, Tarrance. Skup się i postaraj zrozumieć. Tych papierów nie zobaczysz, dopóki nie zdobędziesz nakazu rewizji. Bez tego nie ma o czym mówić.
- Kim są faceci z piwnicy?
- Nie wiem. Pracuję tam od dziesięciu miesięcy i nigdy ich nie widziałem. Nie wiem, gdzie parkują samochody ani kiedy wchodzą i wychodzą. Są niewidzialni. Przypuszczam, że wspólnicy i chłopcy z piwnicy wykonują brudną robotę.
- Jakiego rodzaju sprzęt znajduje się na dole?
- Dwie kopiarki, cztery ścinarki do papieru, szybka drukarka i wszystkie te komputery.
Tarrance podszedł do okna i zapatrzył się w mrok.
- To by się zgadzało. To by się rzeczywiście zgadzało. Zawsze zastanawiałem się, jak firma zatrudniająca tyle sekretarek i tyle urzędników potrafi utrzymać w tajemnicy swoje powiązania z Moroltem.
- To proste. Sekretarki i urzędnicy nic o tym nie wiedzą. Są zajęci pracą tylko dla prawdziwych klientów. Wspólnicy i starsi pracownicy siedzą w swoich wielkich biurach i obmyślają oryginalne sposoby prania brudnych pieniędzy, a chłopcy z piwnicy wprowadzają ich pomysły w życie. To wspaniały zespół.
- Więc mają tam wielu legalnych klientów?
- Setki. Są utalentowanymi prawnikami i mają świetną klientelę. To znakomita zasłona.
- Powiedziałeś, McDeere, że jesteś obecnie w posiadaniu doku­mentów, które umożliwią sporządzenie aktów oskarżenia i otrzymanie nakazu rewizji. Masz je? Są rzeczywiście w twoich rękach?
- Zgadza się.
- W tym kraju?
- Tak, Tarrance. Dokumenty są w tym kraju. Niedaleko stąd, jeśli chodzi o ścisłość.
Tarrance był wyraźnie podniecony. Oddychał pospiesznie i przestępował z nogi na nogę.
- Co jeszcze możesz wydobyć z Front Street?
- Nic. Zrobiło się zbyt niebezpiecznie. Zmienili zamki i to mnie trochę martwi. Rzecz w tym, że zmienili wszystkie zamki na drugim i trzecim piętrze, a nie ruszyli żadnego na pozostałych. Dwa tygodnie temu zrobiłem na trzecim piętrze trochę kopii i sądzę, że nie był to najlepszy pomysł. Czuję, że coś jest nie tak. Więc już nie ma mowy o żadnych papierach z Front Street.
- A co z dziewczyną?
- Ona też się już nie zgadza.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.